- prey - 35

369 24 3
                                    

Podróż do Birmingham odbyła się spokojnie i bez większych przeszkód. Grupa zmniejszyła się do dwudziestu osób. Większość uczniów postanowiła zakończyć swoją przygodę z Kołem Pomocy na rzecz własnego, nowego startu w życiu. Dostali ogromną szansę i postanowili ją wykorzystać. Pozostali poruszali się w bezpiecznych od siebie odległościach. Trzymali się w parach i skrupulatnie chowali swoją prawdziwą tożsamość. Brandie jako jedyna nie zmieniła swojego wyglądu, dlatego podróżowała z czapką mocno zaciągniętą na czoło i okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Po ostatnich bardzo niebezpiecznych incydentach z jej udziałem, jej ochroniarzem został Hudson Dexter - najsilniejszy ze wszystkich. Reszta jej przyjaciół połączyła się w pary z pozostałymi członkami drużyn koszykówki.

Do miasta dotarli następnego dnia o świcie. Pomimo pięknie świecącego słońca, temperatura o tej godzinie była zatrważająco niska. Każdy opatulił się mocniej, jeszcze bardziej chowając się w ubraniu. Radzili sobie jak mogli. Jedzenie zaczęło się kończyć, ponieważ ich zapasy były mocno ograniczone. Dlatego też postanowili zatrzymać się w jedynym miejscu otwartym tak wczesnym rankiem. Zasiedli w fast foodowej restauracji, zmęczeni długą podróżą. Dzięki niekwestionowanym umiejętnościom Theodora, byli w stanie zjeść ciepły posiłek całkiem za darmo. Brandie ściągnęła w końcu swoje marne przebranie, tym samym sprawiając, że jej włosy były jeszcze bardziej potargane. Leniwie przeżuwała burgera, opierając swoją głowę o ramię Ivana.

Przez całą podróż miała wiele okazji do wypoczynku, z których zawsze korzystała. Mimo to czuła się wyczerpana. Przeraźliwie bolały ją nogi, a oczy wydawały się ciężkie jak jeszcze nigdy. Głowa pękała jej od ciągłego obmyślania ich kolejnych kroków. Nie mogła przestać myśleć o Bradley'u. Gdy przypominała sobie jego martwy wyraz twarzy, jej serce łamało się na nowo. Fizycznie czuła ból, które sprawiało to wspomnienie. Tak samo było w tym momencie. Przymknęła na moment oczy, aby nie ukazać przed przyjaciółmi swojego zmartwienia ani nie uronić łzy. Odłożyła swój nieskończony posiłek i odetchnęła cicho.

- Chyba wiem co możemy zrobić - odezwała się, wygodniej układając się na siedzeniu.

Ivan spojrzał na nią ze zmartwieniem. Już wtedy dobrze wiedział, że nie będzie zadowolony z żadnej wersji jej planu. Jedyna rzecz, która wypełniłaby go szczerym szczęściem, byłoby całkowite wycofanie się dziewczyny z bycia na celowniku. 

- Chce przekazać telewizji materiały, które uzbierałam ostatniego dnia w szkole - zakomunikowała, obserwując zmęczone twarze przyjaciół.

- Myślisz, że tak po prostu je przyjmą? - Lenox odezwał się z wątpliwością, której wcale nie ukrywał.

- Gavino powinien się na tym znać - Claudius dołączył się do rozmowy. Nie czekał na odpowiedź. Od razu odwrócił się do wspomnianego chłopaka i przywołał go ruchem ręki.

- Coś przeskrobałem, że zostałem wezwany na dywanik? - Leandro uśmiechnął się szeroko, obiema rękoma opierając się o stolik.

- Chcę rozmawiać z telewizją. Mam zdjęcia szkoły, nawet Spiżarni, nauczycieli... Wszystkiego. Ktoś musi to zobaczyć - Brandie uniosła swój wzrok z nadzieją. Leo zastanowił się tylko krótką chwilę.

- W Birmingham jest BBC - zauważył z przymrużonymi oczami. - I to wcale nie tak daleko.

- Możesz mnie tam zabrać? - zapytała od razu, przesadnie się prostując, coraz bardziej podekscytowana ideą zdemaskowania Saveliego. - Jak wygląda przekazywanie im materiałów? - zadała kolejne pytanie, nie mogąc powstrzymać emocji.

- Z tego co mi wiadomo, trzeba wysłać e-mail ze zgłoszeniem... - Gavino pokiwał głową, co chwilę zerkając na Chloe, która uparcie go ignorowała. - Ale z chęcią cię tam zabiorę. W końcu jesteśmy na wpół bogami, nikt nas nie powstrzyma i nie zagrozi głupim formularzem - dodał żartobliwie z uśmieszkiem pod nosem. 

Czas na nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz