- king of the clouds - 5

5.1K 258 50
                                    

- A więc telepatia między bliźniakami serio istnieje? - Brandie otworzyła szeroko usta, chcąc tym podkreślić swoje zdziwienie, zarówno jak i podziw.

- Istnieje - Chloe zachichotała na widok twarzy swojej nowej koleżanki. - Między nami oczywiście - szturchnęła brała łokciem, po czym zaśmiali się wspólnie.

- I co... Plotkujecie sobie tak, żeby nikt was nie słyszał? - szatynka uniosła wysoko brwi, wciąż w ogromnym szoku, rzeczywiście trochę im zazdroszcząc owych umiejętności.

- Oj... - Claudius machnął na dziewczynę ręką. - Nie chcesz wiedzieć - pokręcił krótko głową, wracając do ostatniego posiłku tego dnia.

Kolacja trwała już od jakiegoś czasu, jednak jedno miejsce przy stole dalej było wolne. Bradley i Ivan siedzieli obok siebie bez sprzeczek. Można by było nawet powiedzieć, że cieszą się ze swojego towarzystwa, ponieważ prowadzili właśnie żywą dyskusję. Bliźniaki zapewne telepatycznie obgadywały połowę szkoły, ponieważ co krótką chwilę słychać było chichot od jednego, czy drugiego. Wszystko było idealnie i nic nie mogło tego popsuć. Prawie. Miejsce obok Knight właśnie zostało zajęte, na co szatynka westchnęła zmarnowana. Nie zdała się nawet na przywitanie, czy podniesienie głowy, ponieważ była prawie pewna, że to jej najmniej ulubiona osoba na świecie - Sabia Belgriot. Jej tacka opadła na stół, a krzesło zostało podsunięte. Jak się jednak okazało, wcale nie była to pani przewodnicząca.

- To już dzisiaj! - melodyjny głos tajemniczej osoby rozbrzmiał w uszach Brandie, która dopiero teraz uniosła wzrok ze swojego talerza. - Godzina zero... - wyszeptała dziewczyna, lustrowana właśnie wzrokiem przez Knight.

Nieznajoma oblewała zgromadzonych białym, ciepłym i rzeczywiście szczerym uśmiechem. Mulatka miała kręcone włosy upięte w dwa słodkie koczki z kosmykami zwisającymi przy jej twarzy, która mogła być synonimem perfekcji. Gładka, świecąca i promieniejąca zdrowiem i młodością. Na jej duże i pełne usta nałożony był błyszczyk, a ciemne oczy były jedynie delikatnie pomalowane. Uszy świeciły od złotych, lecz delikatnych i eleganckich kolczyków, które trochę kontrastowały ze szkolną bluzą, którą dziewczyna miała na sobie. Z zamyślenia, Brandie wyrwało dopiero chrząknięcie Ivana.

- Lalka! Co nic nie mówisz?! - czarnoskóra obróciła twarz w stronę swojej sąsiadki, zupełnie zaskoczona jej bytem. - Strasznie miło mi cię w końcu poznać! Jestem Baby - przedstawiła się, obdarowując ją swoim ślicznym uśmiechem.

- Brandie - odpowiedziała z mniejszą gracją odwzajemniając gest. - Godzina zero...? - unosząc brwi rozejrzała się po towarzystwie z lekkim zakłopotaniem, uznała że o specyficzne imię dziewczyny zapyta później.

- Myślałam, że to już...

- Źle myślałaś - wypowiedź Baby została przerwana przez Lenoxa, patrzącego na nią właśnie spod byka. - Zmień temat - zaproponował mało przyjemnym tonem.

- Tajemnice w towarzystwie... Fajnie - Knight szepnęła sarkastycznie, obserwując blondyna siedzącego naprzeciwko.

- Żadne tajemnice - czarnoskóra machnęła ręką, rzeczywiście próbując zmienić obrót sytuacji. - Małe nieporozumienie i tyle - dziewczyna posłała Ivanowi dość znaczące spojrzenie, na co ten przewrócił oczami.

- Z innej beczki - zawołał Bradley, odkładając szklankę z sokiem z cichym brzdękiem, który zwrócił wszelką uwagę na jego osobę. - Dziś znowu grają mecz, więc pomyślałem, że może bylibyście chętni na film? - uśmiechnął się delikatnie do wszystkich, czekając na odpowiedź, jednak widząc otwierające się usta Baby, powstrzymał ją ruchem ręki. - Sabia do nas nie dołączy, Baby - skinął głową w stronę przyjaciółki. - Wiem, że jest ci smutno, ale zajmuje się czymś do samorządu.

Czas na nas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz