Rozdział 22

1.2K 212 24
                                    

Pocałunek się nasila, a oni zaczęli wykonywać desperackie ruchy. Dziewczyna nie zarejestrowała momentu w którym wplotła pace we włosy Denvera i zaczęła za nie ciągnąć. Nie wiedziała kiedy dokładnie ucisk na jej biodrach stał się uściskiem na pośladkach i w którym momencie to tak bardzo się jej spodobało. Ramiączko jej koszulki opadło i ukazało znaczną część dekoltu. Pod spodem miała jedynie dwuczęściowy strój kąpielowy, bo w planie mieli pływanie. Teraz wydało się jej to tak głupie. Po co pływać, jeśli mogli robić o wiele lepsze rzeczy?

Dłonie mężczyzny zjechały na dół jej ud. Tam uścisk pierwszy raz stał się bolesny i szybko zrozumiała dlaczego. Denver musiał użyć więcej siły, by unieść ją do góry. Szybko oplotła jego biodra nogami, ale nawet na moment nie oderwała swoich ust od jego. 

Bała się, że jeśli to zrobi to cały czar pryśnie. 

Bańka zostanie przebita, a oni nigdy nie zdołają do niej wrócić. Nie mogła na to pozwolić, więc dzielnie walczyła z ukuciem bólu w płucach. Jej organizm domagał się większej ilości tlenu niż ta, którą dostarczała mu teraz. 

Naprawdę nie potrzebowała teraz oddychać. 

Jednak jej płuca i Denver twierdzili inaczej. 

— Wdech i wydech — Denver jedną z dłoni przesunął na jej brodę. Złapał ją i odciągnął twarz Lety od swojej. Musiał wyczuć jej urywany oddech. — Kilka oddechów i możemy kontynuować. 

Jej policzki poczerwieniały. 

Mężczyzna patrzył na nią w sposób, którego nie umiała opisać. Jego wzrok był bardzo intensywny. Tęczówki pociemniały jeszcze bardziej, ale znowu zobaczyła te kolorowe kropeczki. 

— Twoje oczy. 

— Co z nimi?

— Wyglądają jak czekoladowe ciastka z posypką — wyrzuciła z siebie, a Denver zaśmiał się cicho. 

Pochylił się i ucałował czubek jej nosa, a potem czoło i ponownie nos. Na końcu jego usta odnalazły jej, ale nie połączyły się w długim pocałunku. Tak właściwie było to delikatne muśnięcie. 

Niewystarczające. 

Chciała pogłębić pocałunek, ale mężczyzna przechylił głowę i przycisnął wargi do zagłębienia jej szyi. To wywołało fale przyjemności i skurcz mięśni. Nie wiedziała co jest bardziej zadziwiające. Skurcz, który ogarnął jej ciało czy odczuwana przyjemność. Była pewna, że zna to uczucie i niczym ją nie zaskoczy. A teraz nie wiedziała co zrobić ze swoimi dłońmi, bo w głowie miała pustke. 

Denver ssał delikatnie skórę na jej szyi, a potem poczuła jego zęby. Nie było to bolesne, a przyjemnie szczypało. 

Jej biodra wymknęły się spod kontroli i ruszyły do przodu w poszukiwaniu tarcia. Jakiegokolwiek dotyku, który pomógłby jej ugasić pragnienie. Woda lała się z wodospadu, a mimo to Leta czuła niewyobrażalną suchość. Szukała ciała Denvera, ale to nagle zniknęło. Jej stopy dotknęły ziemi, a pieczące uczucie na szyi zniknęło. 

Zamglonymi oczami spojrzała na Denvera. Jego wargi błyszczały się od śliny i były czerwone od wcześniejszych pocałunków. Włosy miał w nieładzie, a spod koszulki wystawał obojczyk, który był w zadrapaniach. Leta nie mogła sobie przypomnieć kiedy jej dłonie tam zjechały i zraniły skóre Denvera. 

— Lettice — Denver brzmiał jakby ją upominał. — Nie chcę zrobić czegoś co jest wbrew tobie. 

— Nie robisz. 

Pod Psią Gwiazdą  | +16  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz