Uciążliwy budzik rozbrzmiał po pokoju. Leta jęknęła głośno i nasunęła poduszkę na głowę. Zakopała się w kołdrze, by dźwięk stał się chociaż trochę mniej irytujący.
— Wyłącz go — wymamrotała, gdy usłyszała przekleństwo z ust Denvera.
— Sama wyłącz.
— Masz bliżej — odparła.
— Jest po twojej stronie.
— Wyłącz go — wymamrotała w poduszkę. — Sięgnij ręką.
Nie miała siły, żeby poruszyć się choć o milimetr.
— Stawiasz mi za to kawę.
— Cokolwiek.
Mężczyzna uniósł rękę i przerzucił ją przez ciało Lety zwinięte w naleśnik za pomocą kołdry i koca. Potem rozległ się cichy huk, a dźwięk umilknął.
— Czy ty rzuciłeś budzikiem?
— Może.
Ramie Denvera spoczęło na jej ciele. Najwidoczniej nie tylko ona była tak zmęczona, że nie miała siły wykonać żadnego ruchu. Poczuła, że jej powieki stają się ciężkie i przestała walczyć z uporczywą potrzebą snu. Pozwoliła sobie jeszcze na chwilę odpoczynku. Jechali naprawdę spory kawałek drogi i pół nocy spędzili z lokalnymi mieszkańcami. Nie żałowała, nie. Ale potrzebowała chwili odpoczynku.
Czuła jak sen ją zabiera. Jeszcze sekunda, a ponownie będzie śnić.
Po pokoju rozeszło się głośne pukanie.
— Skarby moje — Mary zawołała. — Śniadanie. Zapraszam, otworzyłam własne dżemy.
— Kurwa no — Denver jęknął w poduszkę.
Leta uniosła się lekko i zrzuciła z siebie jego ramie. Zwlekła się z łóżka i rozprostowała plecy, które zaczęły wydawać dziwne dźwięki. Czuła jakby nie spała ani chwilę, a zegarek na jej nadgarstku wskazywał dziesiątą. Zajrzała do swojej torby i wyciągnęła z niej ubrania na zmianę i swoją kosmetyczkę, która okazała się zbędna, bo wszystkie potrzebne rzeczy były już w łazience. Stanęła przed lustrem i umyła zęby, a potem twarz. Rozebrała się i wskoczyła pod szybki prysznic. Woda od razu przywróciła jej chęci do życia.
Gdy była już ogarnięta, wyszła z łazienki. Denver wciąż spał, więc podeszła do łóżka od jego strony i zaczęła szturchać jego nogę. Pamiętała, by nie zbliżać się do klatki piersiowej, bo nie chciała, żeby sytuacja potoczyła się tak jak ostatnio.
— Nie — Denver wymamrotał wciąż zaspany.
— Wstawaj — powiedziała. — Mary zrobiła nam śniadanie. I nie będę przypominać, że dziś odwiedzamy Dolinę Śmiechu.
— Idź sama na śniadanie.
— Nie — powiedziała, choć nie znała powodu, dla którego nie mogła pójść sama jeść. — No wstawaj.
— Jesteś upierdliwa.
— A ty śmierdzisz.
— Ja się umyję, a ty nie przestaniesz być upierdliwa.
— Zawsze masz ostatnie słowo?
— Zawsze się tak rządzisz? — odpowiedział co lekko zirytowało dziewczynę.
Denver poruszył się i w końcu wstał.
Nie wyglądał na zadowolonego, ale dwadzieścia minut później wyszedł z łazienki już umyty i ubrany. Leta żałowała, że nie przyjrzała się uważniej jego ciału, gdy był jeszcze bez koszulki. Teraz nie miała na to żadnych szans, bo ubrał czarną koszulkę i ciemne spodnie. Będzie mu strasznie gorąco, ale nie zamierzała tego mówić. Jego spojrzenie to wyraźny znak, że powinna siedzieć cicho, póki nie napije się kawy.
CZYTASZ
Pod Psią Gwiazdą | +16 ✓
Fiksi RemajaLeta kończy osiemnaście lat i postanawia wyruszyć w podróż swojego życia. Zostawia wszystko, by zapomnieć o życiu, które przypominało jej niekończąca się wspinaczkę. Zepsuty samochód, brak jedzenia i ulewa zmuszają ją do szukania schronienia. Przekr...