XIV

47 5 0
                                    

Kiedy tylko dowiedział się, że Thor żyje od razu poszedł się z nim zobaczyć. Po drodze spotkał Hulka z kobietą, której strój przypominał te jakie noszono w Asgardzie. Nie wyglądała zbyt przyjemnie, dlatego chciał minąć ich bez słowa, tym większe było jego zdziwienie, gdy odezwał się do niego Hulk.

- Śmieszny ludzik. - Spojrzał na niego. - Lubić wstrętny Asgardczyk. Hulk pamiętać.

- Cześć, Hulk - przywitał się ostrożnie. Oparł dłonie na biodrach i odwrócił się w jego stronę. - Dlaczego śmieszny?

- Mieć pazury. I skrzydła. Mutant.

- To prawda, jestem mutantem - przyznał. - Ale nie jestem Avengerem.

- Nie Avenger?

Deandre pokręcił głową na potwierdzenie swoich słów.

- Hulk lubić bardziej. Iść trenować. Ty trenować?

- Nie dziś. Chcę się zobaczyć z Thorem.

- Thor być u Hulk. Śmieszny ludzik niczego nie dotykać.

- Jasne.

Odetchnął i odwrócił się, by zaraz pójść dalej. Chwilę później znajdywał się już w dużym pomieszczeniu w kolorach bieli i czerwieni. Na samym środku, pod ścianą naprzeciwko wejścia, stało duże łóżko, które wyglądało jakby zostało wykonane z czaszki wyjątkowo dużego zwierzęcia. Gdzieś obok w sporym jacuzzi bulgotała ciepła woda, a w centralnej części pomieszczenia stał Thor. Deandre uścisnął go kiedy tylko go zobaczył, czując ogromną ulgę, widząc go całego i zdrowego.

- Cieszę się, że nic ci nie jest - powiedział, gdy już się od niego odsunął. - Co się dzieje? Nie wyglądasz zbyt dobrze.

- Rozmawiałem z Heimdallem. Hela sieje zniszczenie w Asgardzie, z dnia na dzień staje się coraz silniejsza. Zabrał miecz, by nie mogła przenosić się do innych światów. Ludzie są bezpieczni w ukryciu, ale obawiam się, że nie na długo. Musimy im pomóc.

- Wiesz jak się tam dostać?

- Hulk pokazał mi quinjet, którym tu przyleciał. Heimdall powiedział, że ta planeta otoczona jest wieloma drzwiami i musimy przelecieć przez największe z nich.

- To może się udać - stwierdził. - Tylko najpierw musielibyśmy zdjąć z ciebie to cholerstwo. - Wskazał umieszczony na szyi Thora nadajnik.

- To prawda. Z tym czymś nie mogę nawet wyjść z tego pokoju.

- Może Lokiemu uda się przekonać Arcymistrza by zdjął to chociaż na chwilę. Albo ta dziewczyna, rozmawiałeś z nią? Ma na sobie ubrania, które wyglądają jakby wzięła je z Asgardu.

- To Valkiria - potwierdził. - Ale nie jest zbyt chętna do pomocy. Hulk też nie chce iść i wątpię, by Loki mi pomógł. Zostało nas dwóch, chyba że ty też wolisz zostać.

Deandre zawahał się, zanim odpowiedział. Był mocno zżyty z Asgardem i żyjącymi tam ludźmi, a wizja tego pięknego świata leżącego w gruzach wcale mu się nie podobała. Nie chciał śmierci ich wszystkich, nie chciał by miejsce, które uważał za drugi dom bezpowrotnie zniknęło. Nie chciał też by Hela przejęła władzę nad pozostałymi światami, a wiedział, że jeśli niczego nie zrobią właśnie tak się stanie.

- Boję się - wyznał. - Nie chcę umierać, ale nie chcę siedzieć bezczynnie, gdy będzie siała zniszczenie. Pójdę z tobą. I będę walczył.

* * *

Nie chciał go zostawiać, jednak wiedział, że Loki nie ruszy razem z nimi by ratować Asgard.

Wpatrywał się w jego piękne, uśpione oblicze. Naga pierś unosiła się powoli, spokojnie, miarowo. Czarne loki rozsypywały się na białej poduszce, a bladą skórę odsłoniętych ramion oświetlało ciepłe światło wschodzącego nad Sakaar słońca. Wszystko to sprawiało, że Deandre nie mógł oderwać wzroku od wciąż pogrążonego we śnie boga. Wiele by dał by ich życie zawsze było tak spokojne jak w tamtej chwili, jednak jeszcze nie przyszedł na to czas.

Kwiaty i miód, czyli gdy bóg spotyka mutanta | Loki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz