Prolog

4.9K 124 141
                                    

1.05.2025.r. *Dwa lata później*

- Jednak mam ukryty talent. - Mruknęłam do samej siebie.

Odsunęłam się od blatu w kuchni, a swoje parówki, które usmażyłam w kształcie serca wraz z jajkiem w środku, prześwietlałam z dumą.

Wpatrywałam się w leżący na blacie talerz z jedzeniem, jakbym stworzyła niebywałe dzieło.

Czy ja naprawdę nie miałam nic lepszego do roboty?

Przekręciłam nieco głowę w bok, a wtedy momentalnie się skrzywiłam. Moje jedzenie wyglądało pięknie od zewnątrz, jednak cały spód parówek i jajek był doszczętnie spalony na węgiel.

- Jednak jestem beztalenciem. - Burknęłam opryskliwie.

- Victoria, a to czyje, co? - Moja rodzicielka weszła do kuchni, a w dłoni trzymała prawo jazdy. Jej mina była przesiąknięta sarkazmem.

Moje prawo jazdy.

- Skąd je masz? - Uniosłam brwi z niemałym zadziwieniem i zdekoncentrowaniem.

- Święta Weronika rzuciła mi z nieba. - Skrzyżowała ręce pod piersiami. Jej mina była zauważalnie oburzona.

Wpatrywałam się w ironiczny wyraz twarzy swojej matki. Po chwili zmrużyłam lekko swoje oczy, a usta rozchyliłam.

- Co się tak patrzysz? - Uniosła brwi w górę. - Michael znalazł pod stołem w naszym salonie. - Odetchnęła mizernie. - Victoria, jesteś już dorosła. Masz dziewiętnaście lat. Pilnuj ważnych dokumentów. - Odparła, wystawiając prawo jazdy w moją stronę.

- Pilnuję. Musiało mi wypaść z portfela. - Wymamrotałam nietęgo, a później pochwyciłam za swój dokument. - Kiedy znalazł?

Moja rodzicielka posłała mi błagalne spojrzenie, jednak powstrzymała się od zbędnych komentarzy.

- Wczoraj wieczorem. - Podparła swoją rękę o blat, a mojej osobie przypatrywała się z kontemplacją.

- Mh. - Zaszemrałam pod nosem, a prawo jazdy zaczęłam oglądać wokół.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że oprócz prawa jazdy na samochód robiłaś też na motor? - Uniosła brwi w górę, przez co od razu zwróciłam na nią uwagę.

Odnosiłam wrażenie, jakbym miała ją informować o wszystkim, co robiłam. Nie czułam się z tym komfortowo.

- Po prostu nie powiedziałam. - Wzruszyłam ramionami. - Miałam ostatnio dużo problemów, mamo. - Odetchnęłam przeciągle. Nie miałam ochoty na sprzeczki.

- Dużo problemów? Zwolnili cię z pracy przez ciebie, Victoria. Na własne swoje życzenie zostałaś wywalona. - Odparła bezwzględnie.

Moja matka nic nie rozumiała. Ona potrafiła jeszcze bardziej przygniatać mnie do ziemi. Modliłam się w głowie, aby wyszła z kuchni i zajęła się innymi, ciekawszymi sprawami.

- Przeze mnie? - Prychnęłam, kręcąc lekko głową. - Kulturalnie podałam facetowi jedzenie. Później chciał zapłacić kartą, to mu grzecznie przyniosłam terminal. Zaproponował mi duży napiwek w zamian za spędzenie z nim całej nocy i powiedział, że jeśli się nie zgodzę, to nie wyjdzie z restauracji. - Obruszyłam się. Ogarniało mnie potworne obrzydzenie.

- I co mu powiedziałaś? - Mina mojej rodzicielki była posągowa.

- Już ci to wszystko opowiadałam cztery razy, ale ty nadal mnie nie rozumiesz. - Przetarłam nerwowo swoją twarz.

Sparks Of Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz