POV Oscar
- Też to widzisz? - Zapytał Noah, a na barierkach lekko się poprawił.
- Nie jestem ślepy. - Wybełkotałem ze skupieniem. Moje spojrzenie wręcz nie nadążało nad czarnym Mustangiem, który śmigał tak prędko, że aż tworzył mocne porywy wiatru.
- My też nie jesteśmy ślepi. - Burknął Nicholas.
Mój przyjaciel był sam w sobie porywczym człowiekiem, ale tamtejszego wieczoru coś go porządnie pierdolnęło. Głośne tłumy ludzi otaczały parking, na którym Alan przedstawiał swój pokaz. Przedstawienia pełniły funkcję tradycyjnej rozgrzewki przed wyścigami i bez nich pojedynek nawet nie mógłby się zacząć. Alan zawsze odstawiał godny popatrzenia występ i wtedy również tak było, jednak wiele rzeczy było innych niż zazwyczaj. Zataczał kółka w piorunującym tempie, a niekiedy przejeżdżał obok stojących w równej linii ludzi na tyle blisko, że ich nosy o mało nie ocierały się o czarny i błyszczący lakier samochodu. Cholernie palił nowo wymienione opony, co zdarzało się tylko w chwilach, gdy już były na wykończeniu i chciał je dojechać do końca. Jedyne, co po nim pozostawało to kłębki dymu, które nie tylko przysłaniały samochód, ale i jakąś część zbiorowiska. Było słychać potężny pisk, wydobywający się spod opon i warkot z głośnego silnika. I nie mógłbym powiedzieć, że nie było to jeszcze bardziej widowiskowe. Większość ludzi uwielbiała wszystkie występy i rywalizację z udziałem Alana. Zawsze obdarowywali go okrzykami i brawami. Jednak naszą trójkę niepokoiło zachowanie przyjaciela. Już gołym okiem można było zauważyć, jak bardzo się wyżywa za kółkiem. On często lubił wyrzucić swoje emocje na drogę, ale nie aż tak. Nie w sposób potwornego palenia gumy i wciskania gazu do podłogi. Ledwo wyrabiał się na krótkiej prostej i zakręcie stworzonym z ludzi. Może i przymknęlibyśmy na to oko, ale była jeszcze jedna kwestia. Wczorajszego dnia nad jeziorem był innym człowiekiem. Przez ostatnie tygodnie był nieco inny. Po prostu Alan był Alanem, ale tamtego wieczoru przed pokazami? Tamtego wieczoru Alan nie był tym samym Alanem, którego nazywałem swoim najlepszym przyjacielem. Każdemu z nas się wydawało, jakby była to kompletnie inna osoba, ale w ciele naszego przyjaciela. Zachowywał się tak, jakby w kilkanaście godzin ktoś podmienił mu duszę i osobowość. Kurwa, on się zachowywał tak, jakby nawet nie miał osobności i duszy. Miał podobne zachowanie do tego, gdy Victoria wyjechała z Londynu. Nigdy nie zapomniałem, jak przez ogrom czasu nikt nie potrafił się z nim dogadać. Był nieobecny, bezuczuciowy, obojętny na wszystko i pusty do dna.
- On o niczym nie chcę powiedzieć. - Odetchnął z niemocą Noah, który już po momencie zgasił swojego papierosa. Razem z Nicholasem uchyliliśmy usta, jednak żadne z nas nie zdążyło wypowiedzieć słów.
- Kto i o czym? - Usłyszeliśmy z boku, a ja o mało nie spadłem z bramek.
Nasze mętne spojrzenia spoczęły na stosunkowo niskiej dziewczynie. Jej widok nie tylko mnie wprawił w ogłupienie. Poświata od latarni rozświetlała jej lekkie rysy twarzy, długie rzęsy i granatowy błyszczyk z drobinkami brokatu, który mienił się jak popierdolony.
Ależ nie potrafiłem zaprzeczyć w fakcie, że brokat był naprawdę uroczym dodatkiem.
- Liv, co ty tu robisz? - Zapytałem po chwili. Dziwił mnie jej widok w takim miejscu.
Z ust rudowłosej wypłynęło odetchnięcie, które poprzedziła lekkim podrapaniem się w skroń. Noah co rusz skupiał się na szalejącym mustangu, a szatyn z równym zaciekawieniem patrzył się na dziewczynę.
CZYTASZ
Sparks Of Hope
Dla nastolatków~ Rozruszaj zagubiony popiół, znów igraj z iskrami, a później stwórz z nich ogień. ======================================== • 𝐈𝐈 część Trylogii „𝙈𝙞𝙨𝙩𝙖𝙠𝙚𝙨"• Obowiązkowa znajomość tomu pierwszego, ponieważ część pierwsza i część druga jest...