Rozdział 5

4.4K 109 464
                                    

Przymknęłam powieki, a później dyskretnie zaciągnęłam się wonią, która dobiegała z ubrań Alana. W pewnym momencie wykonałam bardzo malutki krok do przodu. Złączyłam nogi ze sobą, bo weszłam centralnie między buty chłopaka. To spowodowało jeszcze większą bliskość między naszymi ciałami. Wtedy poczułam, jak swój boczny profil szczęki delikatnie podparł o moją skroń. On jeszcze intensywniej zaczął mnie obejmować.

On tak cholernie mnie przytulał. Ja tak bardzo go przytulałam. Jego czyn, nasz dotyk nie był zwykły. On był przepełniony negatywnymi emocjami z ostatnich kilkunastu miesięcy i tymi pozytywnymi z teraźniejszości. To obejmowanie kryło za sobą wiele myśli, emocji i ogromnego zaangażowania obu stron.

- Czy wy też to widz..

- Przymknij się i nawet nie próbuj tego przerywać. - Oskar zagroził Nicholasowi, ale bardzo zaniżonym i cichym tonem.

Ledwo co dosłyszałam słowa bruneta, które już po momencie wyleciały mi drugim uchem. Dłoń czarnowłosego, która spoczywała na tyle mojej głowy, przesunęła się w pobliżu policzka. Jego palce odgarnęły moje jasne kosmyki włosów za ucho, jednocześnie odkrywając mój cały prawy profil twarzy.

Nie minęła nawet chwila, a moje ciało już podwyższyło swoją temperaturę. Alan przyłożył usta do mojego ucha. Mimo przymkniętych oczu nieskrycie to odczułam.

- Czujesz to samo, co ja, Vic? - Wyszeptał bardzo cicho. Byłam pewna, że tylko ja to usłyszałam.

Wstrzymałam oddech, gdy jego dłoń znów przesunęła się na tył mojej głowy. Wiedziałam, o co chodziło chłopakowi, ale nie rozumiałam dwóch znaczeń jego zdania, które uroiłam sobie w głowie.

"Czujesz to samo, co ja, Vic?" - Czy również czujesz ich spojrzenia?

"Czujesz to samo, co ja, Vic?" - Czy czujesz to samo, co ja odczuwam głęboko w środku?

Przekrzywiłam głowę w bok i dopiero wtedy uchyliłam oczy, górując intensywne spojrzenie na Alana. On także uważnie na mnie zerknął.

Już po momencie stanęłam wysoko na palcach i przyłożyłam usta do jego płatka ucha. Uchyliłam wargi, gdy jego głowa dodatkowo się pochyliła.

- Oni się bardzo patrzą. - Wyszeptałam, przymykając powieki na krótszy moment.

Chłopak mruknął pod nosem na przytaknięcie, a moją głowę delikatnie oddalił od swojego ciała. Jego jedna dłoń zsunęła się na tylną część mojej szyi. Nawet najmniejszy ruch Alana czułam zbyt bardzo.

- Chodźcie do środka. - Usłyszałam znikomy głos zielonookiego, gdy stanęłam na całych stopach i zadarłam głowę do góry.

- Ale ja chcę popatrze..

- Jane, chodź. - Przerwał jej wyciszonym tonem.

Popatrywałam na zaintrygowane tęczówki czarnowłosego, a na otoczenie nawet nie zwracałam uwagi. Mimo skupienia, do mojego słuchu dochodziły jeszcze nieustanne poszeptywania, których nie byłam w stanie dosłyszeć. Już lada moment rozległ się dźwięk otwierających się drzwi, a później zamykających. Nie musiałam i nawet nie chciałam patrzeć, czy faktycznie wszyscy weszli do środka, bo wtedy zajmowałam się badaniem jego wszystkich rys twarzy.

- Dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej? - Zapytałam, ale już nie szeptem. Swój ton nadal miałam wyciszony, aczkolwiek słyszalny.

Obserwował mnie przez cały czas. Jego spojrzenie prześwietlało każdą część mojej twarzy, każdy detal, nawet ten najmniejszy. Przykułam wzrok na ustach Alana, które wygięły się w delikatny uśmiech, wspaniały uśmiech.

Sparks Of Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz