Rozdział 11

2.8K 102 226
                                    

To było normalne. To powinno być dla mnie normalne, ale moje pełne imię z jego ust wciąż mnie intrygowało.

W ciągu ostatnich tygodni ani razu nie uświadczyłam go w swoim mieszkaniu. Oskar miał rację, mówiąc, że zaraz powinien się zjawić. Odetchnęłam, stawiając kroki do wyjścia z sypialni.

- Idę! - Krzyknęłam w chwili, gdy spojrzałam w stronę kuchni i salonu.

Przed swoimi oczami ujrzałam wysoką posturę przy blacie. Alan był lekko pochylony i właśnie grzebał coś w telefonie, podpierając się jedną dłonią o wysepkę kuchenną. Uważnie łypnęłam na jego granatową koszulkę, która luźno leżała na jego ciele, a także na czarne, równie swobodne szorty, sięgające niemalże prawie do kolan. Rozchyliłam usta w momencie, gdy chłopak zwrócił na mnie swoje tęczówki. Wtedy bardzo szczegółowo zerknęłam na jego twarz, która wyglądała po prostu świetnie, w przeciwieństwie do paru tygodni wcześniej. Jedyne, na co można było zwrócić szczególną uwagę, to łuk brwiowy, który stopniowo zaczął ukazywać bliznę na jego obliczu. Alan zmierzył mnie z zaciekawieniem i dopiero wydobył z siebie głos.

- Jesteś pewna, że jesteś gotowa? - Zapytał, a mnie wprawił w kontemplację.

- Tak, dlaczego? - Wymamrotałam, spoglądając na swój ubiór. Przyjrzałam się swoim czarnym spodenkom z nieco wyższym stanem i białej koszulce, którą delikatnie wsunęłam do krawędzi spodenek, lecz z zauważalnym luzem w talii.

- Weź sobie strój kąpielowy i ręcznik. - Odparł, wyprostowując swoją postawę.

Mruknęłam z lekkim opóźnieniem i jeszcze chwilę patrząc się na czarnowłosego, zawróciłam do pokoju. Podeszłam do jednej z szafek nocnych i rozsuwając szufladę, zaczęłam w niej grzebać.

- Czy Oskar mówił na poważnie z tymi wódkami, Tequilami i Whiskey? - Powiedziałam nieco głośniej, jednocześnie wyjmując trzy stroje kąpielowe.

- Tak, mówił na poważnie. - Usłyszałam z jego ust, na co momentalnie uniosłam brwi.

Prychnęłam do samej siebie i z lekkim uśmiechem pokręciłam głową. Ze szczegółami spojrzałam na czarny strój kąpielowy, który posiadał liczne wiązania. Chwilę potem zwróciłam uwagę na czerwony z dwoma cienkimi paskami, nachodzącymi na brzuch. Później kuknęłam na ten, który posiadał barwę białą i był jedynie prążkowany. Były dwuczęściowe i miały swoje własne wycięcia oraz wiązania. Mimo że były różne, każdy miał swój urok. Odetchnęłam i ze skupieniem przypatrywałam się każdemu strojowi.

- Czy to jest dla ciebie aż tak trudny wybór? - Dosłyszałam za sobą, a serce o mało nie podskoczyło mi do gardła.

Człowieku, możesz chodzić głośniej?!

Poprawiłam w dłoniach stroje i wstrzymując na chwilę wdech, spojrzałam na stojącego nieopodal mnie Alana. Podrapałam się po skroni i dopiero wypuściłam powietrze.

- A żebyś wiedział, że trudny. - Burknęłam pod nosem i ponownie zerknęłam na wszystkie barwy.

Chłopak skrzyżował ręce przy klatce, a później uniósł brwi. Patrzył się na mnie z lekko rozchylonymi ustami, co widziałam kątem oka.

- Czerwony jest najładniejszy. - Oznajmił po dłuższym momencie, a mnie wprawił w spore zamieszanie.

Czerwony był dla Alana najładniejszy? Czerwony?

- Dlaczego akurat czerwony? - Z zaintrygowaniem spojrzałam na jego ostre rysy twarzy.

- A myślisz, że dlaczego Oskar dał ci kiedyś czerwoną zapalniczkę? Pasuję ci czerwony. - Powiedział z banalnością w tonie.

Sparks Of Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz