Rozdział 4

5.8K 111 495
                                    

(Na pewnym fragmencie polecam wam z całego serduszka puścić sobie piosenkę pt. „Talking To The Moon" od Bruno Mars. W nawiasie dam wam znać, kiedy możecie ją sobie puścić :) Miłego czytania!)

𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹𒊹

Jane łypnęła na mnie swoimi brązowymi
tęczówkami, ale nawet nie zwróciłam na nią uwagi.

Ona? Tutaj pracować? Z nami?

- Victo..

Błyskawicznie spojrzałam na prędko wchodzącego chłopaka, który chciał się do mnie o coś zwrócić. Rozchyliłam delikatnie swoje usta, bo czarnooki wpadł z impetem na stojącą przy wejściu dziewczynę. On wpatrywał się w dokumenty, a ona stała centralnie nieopodal progu. Ta sytuacja nie była do uniknięcia. Dziewczyna spotkałaby się z podłogą, gdyby nie Alan, który w ostatniej możliwej chwili zdołał objąć jedną długością swojej ręki jej szerokość brzucha. W pierwszym momencie o mało nie spadłam z krzesła, ale finalnie wciągnęłam spięte powietrze do płuc.

- Kurwa. - Syknął pod nosem, a oszołomioną dziewczynę postawił do pionu.

- Fajtłapy. - Załamała się Jane i skryła swoją twarz w dłoniach. Nicholas o mało nie wybuchnął śmiechem, a ja? Ja tylko wpatrywałam się w chłopaka, który dopiero po kilkunastu chwilach zabrał dłoń z ciała dziewczyny. Wtedy odetchnęłam.

- Cholernie przeprasz..

- Nie przepraszaj. To była moja wina. - Przerwał jej raptownie, a dłoń z dokumentami spuścił w dół.

Rudowłosa od razu się do niego odwróciła. Dzielił ich jakiś metr, dlatego musiała zadrzeć głowę do góry. Miała podobny wzrost do mojego, praktycznie identyczny. Zmierzyłam twarz chłopaka, bo jego brwi uniosły się w górę.

- Liv? - Zapytał tak, jakby nie był pewny jej imienia, ale jednak je znał. - Co cię tutaj ponownie sprowadza?

Liv, Livien.

Jakże to zdrobnienie kurewsko zajebiście brzmiało. Aż się zauroczyłam.

Patrzyłam się na nich i patrzyłam, nawet nie wiedziałam, jaki miałam w tym cel.

- Liv. - Potwierdziła jego przypuszczenia. Mimo że była do nas tyłem, podświadomie wyczuwałam jej uśmiech. - A jak myślisz?

W tamtym momencie Alan oderwał spojrzenie od dziewczyny. Jego wzrok pod jakimś względem zadziałał na mnie jak brzytwa. Nawet nie zetknęłam się z jego tęczówkami, bo prędko skierowałam oczy na monitor.

Nikt nic nie mówił. Każdy wyczekiwał przypuszczeń i podejrzeń czarnowłosego.

- A ty, z czego się śmiejesz, jeban..

- Wykaż się kulturą i inteligencją, Alanie. Nie zwracaj na mnie uwagi. - Nicholas popędliwie przerwał czarnookiemu. Podrapał się po skroni, a później przetarł dłonią swoje wykrzywione w rozbawiony uśmiech usta.

Prychnęłam skrycie, ale słyszalnie. Nadal patrzyłam się bez powodu w ekran swojego monitora. Zapadła chwilowa cisza, w której wyczuwałam jego intrygujące spojrzenie na swojej osobie.

- Stawiam, że mogłaś rozwalić nowy samochód i przyszłaś do Nicholasa w sprawie swojego aktualnego ubezpieczenia. - Zaczął strzelać.

- Zdecydowanie nie. - Odezwała się Jane, aby naprowadzić chłopaka na inne tory.

- No to może coś innego z samocho..

- Nie, nie. - Przerwała mu brunetka i znów powtórzyła swoje słowa.

Sparks Of Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz