Rozdział 7

3.9K 105 127
                                    

Widziałam tylko ciemność. Jasny odcień czerni, bo światło dziennie i poranne promienie słoneczne padały na moją twarz. Nie dziwiło mnie to, bo zazwyczaj miewałam takie zjawisko po przebudzeniu. Nie wprawiło mnie to w kontemplację, lecz do momentu. Gdy otworzyłam powieki, zdałam sobie sprawę, że tamtejszej nocy nie zasypiałam sama.

Moje ospałe tęczówki ujrzały obszerne okno i jasną ścianę w sypialni. Byłam senna, ale nikt nie mógłby mi wmówić, że wczorajszy wieczór i ostatnia noc miała inny przebieg wydarzeń. Byłam pewna, że zasypiałam z Alanem w tym samym łóżku i w jego ramionach. W tamtej chwili już nie miałam wtulonej głowy w obojczyki chłopaka. Nie obejmowałam jego ciała, ale wciąż płynęło na mnie ciepło. Odczułam znaczny, a zarazem rozkoszny uścisk na swoim brzuchu i plecach.

Wciąż byłam odwrócona na boku. Moje ręce leżały swobodnie na materacu. Dopiero po krótszym momencie odniosłam wspaniałe, czułe i urokliwe odczucie w głębi serca. Wszystko stało się lepsze, jaśniejsze i łatwiejsze, gdy spojrzałam na swoje ciało. Na pierwszym planie nie znajdowała się moja sylwetka, a Alana. Czarnooki znajdował się na wysokości mojego delikatnie odkrytego przez bluzę brzucha. Szczelnie obejmował moją talię rękami, a swoją twarz skrył w miejscu moich mięśni prostych brzucha. Z tamtej perspektywy bardzo dokładnie widziałam każdy kosmyk jego ciemnych włosów. Moje samopoczucie w ułamku sekundy uległo gwałtownemu polepszeniu. Nie miałam bladego pojęcia, jak zniżył się aż tak nisko i tego nie odczułam, jednak kompletnie mi to nie przeszkadzało.

Z rozchylonymi ustami popatrywałam na jego lekko zgięte w kolanach nogi, które stykały się z moimi. Wtedy nie wyglądał tak samo. Od dawna byłam świadoma, jaki był wewnątrz, a przynajmniej tak podejrzewałam. Wiedziałam, że Alan nie był bez uczuć. Dawał wyraźne sygnały, że on ze wszystkim musi poradzić sobie sam i nikogo nie potrzebuję. Można było odnieść wrażenie, że Alan nie potrzebował czułości i troskliwości. Mimo to ja wiedziałam swoje. Zawsze podejrzewałam, jaki był wewnątrz, ale nigdy nie ujrzałam tego na własne oczy. Tamtejszego poranka ujrzałam. Nie obchodziło mnie to, czy kierował się trzeźwym umysłem, czy nie. Przytulał się do mnie mocno i wciąż spał, a ja mogłam go porównać do małego, wykończonego chłopca.

Nawet nie ważyłam się drgnąć. Jedynie sięgnęłam po telefon, który leżał nieopodal nas. Najprawdopodobniej musiał wypaść mi z kieszeni bluzy, bo nie przypominałam sobie, abym go ostatniej nocy wyciągała. Co rusz kukałam na nieruszającego się chłopaka, a później zerknęłam na wyświetlacz telefonu, który ukazał mi godzinę 11:10. Była to pora, o której nie wstawałam często, jednak moje fizyczne i psychiczne zmęczenie ewidentnie zapragnęło odetchnąć.

Nie mogłam w tym pominąć wciąż śpiącego Alana, który na pewno już dawno by się obudził. Słyszałam jego spokojny i równy oddech, który był moim zbawieniem i wczorajszą nadzieją, że już mu się polepszy. Ostatniej nocy niewyobrażalnie się o niego zamartwiałam. Przerażał mnie jego stan, który wcale się nie polepszał. W tamtym momencie odczułam ulgę, bo wiedziałam, że jest mu lepiej. Mimo tego byłam świadoma, jak bardzo serce Alana dostało wcześniej po kulach. Byłam pewna, że jego organizm zacięcie walczył ze śmiertelną dawką tego pieprzonego narkotyku. Najważniejsze było dla mnie to, że przezwyciężył.

Odłożyłam telefon na materac, a swoimi tęczówkami jeszcze bardziej przyglądnęłam się chłopakowi. Wpierw zerknęłam na jego ręce, którymi intensywnie obejmował moją talię wokół. Potem łypnęłam w stronę pleców Alana, które ładnie ujawniały jego nieprzesadzony mięsień czworoboczny i najszerszy, a także pojedyncze zasinienia. Z jego objęcia płynęło znaczące ciepło, które czułam na swoim ciele w miejscu uścisku. On przytulał mnie tak bardzo, jakby się obawiał, że zniknę. Odnosiłam wrażenie, że trzymał mnie przy sobie na tyle mocno, aby mieć pewność, że nie uwolnię się od jego dłoni. Opuszki palców Alana wręcz paliły moją cienką skórę na brzuchu i plecach, co było niezastąpionym dla mnie uczuciem.

Sparks Of Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz