Zuza
Kolejny rok zakończony sukcesem i co za tym idzie - początek wakacji. Klasycznie planowałam je spędzić w domu przed laptopem, albo książką, bo wyjścia w miejsca publiczne, wywoływały we mnie lęk społeczny. Dosłownie na samą myśl dostawałam gęsiej skórki. Moi znajomi z klasy już od wyjścia ze szkoły wsiadali w drogie fury popisując się tym i chwaląc w jakie to oni miasta nie wyjadą, natomiast ja ze słuchawkami w uszach i dyplomem w dłoniach, zamierzałam do domu. Teraz potrzebowałam jedynie odpoczynku, bo szkoła wysysała ze mnie jakąkolwiek energię życiową.
Zamyślona w tekście piosenki, mijałam sobie ulice rozkoszując się piękną czerwcową pogodą. Wiatr rozwiewał mi włosy, a słońce raziło w twarz. Standard, jak zwykle zapomniałam okularów. Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach. Zbliżałam się już do bramy domu, gdy nagle przerwał mi czyiś krzyk zza moich pleców. Zdezorientowana wyjęłam słuchawki z uszu, odwracając się za siebie, gdzie dostrzegłam moją mamę z siatkami w dłoniach.
- Jak dobrze, że cię widzę. - krzyknęła ponownie, przystając na chwilę. - Kochanie zrobiłam większe zakupy.
- Właśnie widzę. Daj, wezmę. - podeszłam bliżej, odbierając od niej jedną z reklamówek. - Po co tego aż tyle?
- Będziemy robić grilla. - blondynka odparła entuzjastycznie, otwierając pilotem bramę. - I przy okazji zaprosimy sąsiadów, co mają tego syna w twoim wieku.
- Oh mamo. - spuściłam głowę, uśmiechając się pod nosem.
Jak zwykle to samo. Ta kobieta dążyła do tego, by mnie zeswatać z możliwie każdym chłopakiem, którego znała. Przesada.- No co, może wreszcie kogoś poznasz. - traciła mnie w ramię. - On jest młody ty też. Naprawdę nie masz czasem takiego uczucia, że kogoś ci brakuje? - dopytywała uparcie, na co przewróciłam oczami.
- Mamo już ci mówiłam, że nikogo nie potrzebuje. Czuję się dobrze sama ze sobą, okej?
- A tam gadanie. - machnęła ręką otwierając drzwi wejściowe. - Zobaczysz, że jeszcze zmienisz zdanie.
Nie, nie zmienię. Prędzej będę z przyjacielem niż z jakimś randomowym typkiem będącym naszym sąsiadem. Co mnie to obchodzi.
- No proszę, a kto się stęsknił. - kobieta odłożyła reklamówki, witając się z Golden retrieverem. - Hej Ricky ty łobuzie. - pogłaskała go po łbie, na co zwierzę radośnie zamerdało ogonem.
- Widzisz, trzeba z nim wyjść i ja go wezmę. - oświadczyłam bez ogródek, zostawiając siatki w kuchni.
- Jak chcesz, ale równie dobrze mógłby pobiegać na ogrodzie.
- Ależ to nie problem, wyjdę z nim. - chwyciłam za smycz przypinając nią psa. - Gotowe. Chodź urwisie.
- W porządku, do zobaczenia później. - rzuciła, przechodząc do salonu.
- Papa. - odkrzyknelam już na zewnątrz, zmierzając w stronę wyjścia z posesji.
Nie ma nic lepszego niż spacer z psem.
***
Godzinę później, siedziałam w swoim pokoju, oglądając swój ulubiony serial, w który już tak naprawdę wyciągnęłam się w połowie maja,a że miałam zastój i brak czasu kończyłam go właśnie teraz. W pewnej chwili jednak mój spokój został zakłócony przez znajomy krzyk z dołu.
- Zuzka, gdzie jesteś?!
To teraz szafa, czy chodu za okno?
Nie zdążyłam nawet zareagować, gdy z hukiem przez drzwi pokoju wleciał mój przyjaciel. Jak zwykle wchodził, jak do siebie. Żadna nowość.
CZYTASZ
AK-47 || M.R.
Jugendliteratur~ W każdym miejscu mogę być, liczy się gdzie jesteś ty ~ On - samotny i zniszczony przez życie. Po ostatnim związku skupił się na muzyce i streamowaniu. Popularny raper pod pseudonimem Youngmulti, który stroni od miejsc publicznych - wyjątkiem są w...