24. Nic nie jest przypadkowe ( retrospekcja)

305 22 9
                                    

( Ten rozdział jest powrotem do początku ich zapoznania tylko z JEGO perspektywy i bardziej szczegółowy, ale porusza też trudne tematy, więc miejcie to na uwadze.

Miłego czytania<33

Michał

Musiałem ją chronić, gdy jej biologiczny ojciec, wcale tego nie robił. Zabiegał o jej uwagę, bo chciał czegoś innego. Była dla niego tylko towarem, a ja z początku miałem mu ją dostarczyć. Taki był plan. I wszystko szlag strzelił, kiedy tylko zobaczyłem ją na imprezie, była taka zagubiona i jednocześnie bezbronna. Serce by mi pękło na pół. Musiałem ją bronić od tego potwora. Nie zamierzałem grać tak, jak mi zagra.

Nie tym razem.

Miałem być tylko pionkiem w jego chorej grze.

A on tylko czekał, aż ona dorośnie i stanie się kobietą. Miał otrzymać za nią sporo siana. Za własną, kurwa, córkę.

Co za obrzydliwy gad.

- Powtórzę po raz kolejny. - grzmiał, a jego głos odbił się od ścian. - Nie masz nic do gadania. Albo to, albo stracisz osobę, którą kochasz i jeszcze więcej.

Potwór w ludzkiej postaci. Tak okropny.

- Jeśli to zrobię... masz zniknąć z jej życia. W ogóle się nie pojawiać. - potarłem skronie, stawiając przed nim twardy warunek, na który skinął głową z szyderczym uśmieszkiem.

Skurwiel.

- To moja córka, pozwól, że sam będę o tym decydował. Wiem, co dla niej dobre.

- Ty siebie słyszysz?! - uderzyłem gniewnie w stół, aż ten się zatrząsł.

- Cisza gówniarzu. - odparł nad wyraz spokojnie paląc swoje cygaro, więc kontynuowałem.

- W tak młodym wieku chcesz ją mieszać w brutalny świat. To ma być dla niej dobre? - prychnąłem kręcąc głową z niedowierzaniem. - Jesteś popierdolony. Psychol.

- Ty nie lepszy swoją drogą, a wracając to tak. Krew, martwe ciała i tajemnice to dopiero przedsmak mafii. Musi wiedzieć, gdzie należy. Nie odwleczesz tego, a ona i tak jest już dorosła. Nie jest małą dziewczynką.

- Do cholery, mówi to pan tak swobodnie, że aż chce mi się rzygać.

- A to ci nowość. Szef musi być nieugięty, surowy i bezwzględny.

- Ale pan nim do cholery nie jest.

- Zważaj na słowa, dobrze wiesz przed kim siedzisz.

- Już niedługo... - rzuciłem bezczelnie, nie przejmując się swoim postępowaniem, gdy trzasnąłem drzwiami jego rezydencji.

Wystarczyła odpowiednia motywacja by strącić chuja i przejąć wreszcie to , co do mnie należało.

***

Dotarłem pod pałac w towarzystwie Borysa, Kuqe'go i reszty chłopaków. Zapowiadało się obiecująco,jak na imprezę popularnych ludzi,jeśli tak można to nazwać. Zajęliśmy swoje miejsce gdzieś przy barze. Co rusz schodzili się nowi ludzie.

A potem weszła ona w towarzystwie chłopaków. Coś we mnie zawrzało.
Co do cholery? Widzę ją zaledwie od kilku pieprzonych sekund.

A tyle wystarczyło, by się zakochać.

Pieprzenie. Przełknąłem gorycz w ustach, wiedząc, że muszę jakoś zwrócić ich uwagę, bo inaczej wyjdę na durnia, albo co gorsze - stalkera, a tego byśmy nie chcieli.

- O proszę, co tu robi mata? - spytałem, niemalże przekrzykując muzykę grającą we wnętrzu.

Zauważyli mnie. Bingo.

- Oo imperator z Głubczyc wyszedł z domu. Niemożliwe. - sarkazm tej osoby, aż wbił mi się w czaszkę.

Nie powinno go tu być...

Mój wzrok w końcu spoczął na mój cel, jakkolwiek to brzmi.

Spoglądała po nas, dyskretnie zamieniając słowo z Tadkiem.

Mijały sekundy, które zamieniały się w minuty, a może nawet godziny.
Wreszcie zdecydowałem się podbić do Stanisławskiego, gotów udawać to chore przedstawienie,by nie budzić podejrzeń wśród reszty.

- Siemano.

- Eyoo wariacie, dawno cię nie widziałem. Co ty tu robisz?

Gadał, jak najęty, a ja starałem się zachować pozory.

Niesamowite, kurwa dlaczego tak dawno się nie widzieliśmy. Co za fałszywy...

- Cześć..

Po chwili do moich uszu dotarł damski głos. Jej głos. Jasna cholera.
Miałem już odpowiedzieć, gdy wtrącił się mój imiennik, przyznając swoją fanowską twarz wobec mnie. Cóż, ja też go podziwiałem. Oczywiście odpowiedziałem w swój drażniąco charakterystyczny sposób. Naprawdę czekałem,aż dogra mi się na piosenkę.

Cóż, zdecydowanie nie należałem do cierpliwych, ale kurwa to już ciągnęło się latami. Chyba odpuszczę.

Czekałem aż skończą pierdolić, bo czułem,że zaczynam tu puszczać już korzenie, ale wtedy znowu odezwała się ta urocza brunetka.

Ciebie skarbie mogę słuchać bez przerwy, a szczególnie twoich jęków, kiedy już będziemy sami.

Moje myśli zdecydowanie poszły za daleko.

Obudziło się we mnie coś zaborczego i to już nawet nie chodziło o zwykłe zlecenie. Będzie moja.

Wiele nieczystych myśli przelatywało mi przez głowę. I Boże, dopomóż mi, bym się powstrzymał.

Ochronię ją przed wszystkim, ale nie przed samym sobą.

Patrzyliśmy sobie przez dłuższą chwilę w oczy, ale zarejestrowałem ten jeden moment,gdy wlepiła wzrok w mój naszyjnik z krzyżem.

Tak mała, będziesz za niego szarpać. Zębami. A to tylko wtedy, gdy już znajdziesz się pode mną.

A to się stanie prędzej,czy później.

- Dzięki, to nawet miłe. - odparłem, gdy przez cały ten czas chwaliła mnie i podziwiała, a jedynie myślałem o zerżnieciu jej.

Chryste, za gorąco.

- Złapiemy się później. - rzuciłem czując, jak kutas napierał mi na spodnie.

Ja pierdole. Ta dziewczyna będzie moją śmiercią.


________________________

Heeeeej!

Boże naprawdę podziwiam waszą wytrwałość...

Jest mi cholernie miło, że wciąż to czytacie i chcecie więcej, a to nawet nie jest jakieś wybitne.

Pochłonęły mnie książki, jak zwykle, ale teraz tak na maksa.

Polecam wam serię Twisted 💙💛❤️💚

Kocham dla was pisać, buziaki<33

AK-47 || M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz