11. W potrzasku.

566 20 8
                                    

Zuza

Długo po tym, jak Multi opuścił hotel, stałam w miejscu, wpatrując się na parking. Poczułam jakąś dziwną pustkę. Odjechał tak szybko, a jedyne co mi zostawił, to wspomnienia ze spędzonych razem dni i galerię pełną zdjęć z koncertu i naszej wycieczki. Nie miałam nic więcej i może to głupie i gwałtowne, ale przywiązałam się do niego. Dosłownie wczoraj wyznaliśmy sobie uczucia, a ja właśnie się poczułam, jakbym go straciła w ciągu sekundy...

- Chodź słońce, pojedziemy do chłopaków. - blondyn objął mnie ramieniem, wychodząc na zewnątrz. - Koniecznie musisz mi opowiedzieć, co się wydarzyło, bo nic nie pojmuje. - Matczak nawijał jak najęty, a ja nadal
przebywałam gdzieś poza realnym światem.

Miałam tak wiele pytań a brak odpowiedzi. Jednym z nich było to, dlaczego Michał tak nagle musiał jechać załatwić sprawy biznesowe? Nie powinien mieć jakiejś osoby uprawnionej do tego typu rzeczy? Wydawało mi się, że koncerty i streamy, które miał na głowie to już jego maksimum obowiązków, czy może jednak krył jakieś sekrety, o których wspominał Tadek?

Zatrzymaliśmy się przed przystankiem i dokładnie w tej chwili ocknęłam się, siadając na ławkę. Moje nieprzytomne spojrzenie uciekało gdzieś w pustą przestrzeń. - Mówiłeś coś?

- Rany Zuza, nie kontaktujesz. Coś się stało, chcesz pogadać? - chłopak objął mnie ramieniem, na co wzruszyłam ramionami.

- Nie mówił ci o tym co się wydarzyło? - przechyliłam głowę na bok, pytając prosto z mostu.

- Coś wspominał. - wziął głębszy wdech, obejmując mnie ciaśniej ramieniem. - Jesteś już bezpieczna, zajmę się tobą podczas jego nieobecności tak, jak obiecałem.

- Tak, jasne ale tu chodzi o to, że ta sprawa nie została wyjaśniona na dodatek Michał, który zniknął od tak...

- I sądzisz że to jest powiązane? Nie myśl w ten sposób. On wróci, a my w tym czasie ogarniemy próby przed koncertem, a ty nam będziesz towarzyszyć, dobra?

- Nie wiem kurwa, mam złe przeczucia.

- Brylewska do cholery, przestań już o tym myśleć, bo jeszcze gorączki się nabawisz. Słuchaj, mówił, że będzie dzwonić, więc wystarczy uzbroić się w cierpliwość, no nie?

- Taa. - westchnęłam wymuszając uśmiech, przez co dostałam kuksańca w ramię.

- Matczak.

- No weź się uśmiechnij, zaraz Szczepek tu będzie i zabieramy cię wieczorem na afterek musisz się wyluzować.

***

Godzinę później podjechał po nas mój ukochany granatowy Mercedes-Benz, a ze środka wyjrzał do nas zadowolony szatyn. - Witam towarzystwo, zapraszam.

- Siema Szczepciu! - wykrzyknął blondyn, wskakując do niego z przodu.

- Hej. - wskoczyłam na tyły, opierając głowę o zagłówek.

- Co ty jakaś taka markotna? Spójrz jaka pogoda ładna, idziemy dziś na plażę?

- O nie, ja z wami nigdzie nie idę.

- No weź fajnie będzie.

- Z pomysłami tego zjeba... - zaczęłam patrząc na blondyna, który po usłyszeniu moich słów teatralnie złapał się za serce, odchylając głowę w tył.

- Ekskjuzmi? No weź przestań

- A pamiętasz Sylwester?

- Co się niby wydarzyło? - spytał, próbując najwyraźniej przywołać wspomnienia, na co razem ze Szczepanem parsknęliśmy śmiechem.

AK-47 || M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz