10. Zagramy?

898 23 17
                                    

Michał

Tuż przed zmrokiem dojechaliśmy na miejsce, parkując przed dobrze znanym mi hotelem w Warszawie. Biorąc pod uwagę powagę sytuacji, musiałem ją chronić, szczególnie tej nocy, bo wiedziałem z czym to się wiąże, dlatego postanowiłem się tu zatrzymać ze względu na kontakty, jakie miałem w recepcji.

Podczas gdy ja walczyłem z wewnętrznym gniewem, dziewczyna w dalszym ciągu leżała oparta o moje ramię, delikatnie je gładząc. Musiała wyczuć przy mnie ostoję, którą dzień późnej zburzyłem z własnej głupoty...
Zaufała mi, a ja ją zawiodłem, bo to co się wydarzyło, było moją winą. W dalszym ciągu wierzyłem w to, że da się to jeszcze odkręcić, bo zawsze musi być wyjście, jednak w tym przypadku, nie było takiej możliwości... To nie była już zabawa.

Zaparkowałem na parkingu, zwracając uwagę na szyld hotelu, który rzucił poświatę na nasze twarze i maskę samochodu.

- Susu pobudka, już jesteśmy. - odchrząknąłem, przebudzając ją delikatnie.

- Gdzie? - oderwała głowę, rozglądając się dookoła. Po drzemce wydawała się być nieco rozkojarzona.

- Dokładnie w Hotel Premiere Classe.

- Oo ładnie tu. - odpięła pasy, nieprzytomnie uchylając drzwi Mercedesa.

- Tak, jak na jedną noc całkiem spoko miejsce i nie musiałem rezerwować, więc to na naszą korzyść.

Wyszliśmy razem na zewnątrz, upewniając się uprzednio, że zamknąłem i zablokowałem samochód, po czym minęliśmy próg budynku, zatrzymując się na recepcji, od której odebrałem kluczyk i imienną kartę. Wnętrze nie było jakieś bogate, bardziej przypominało wystrój Mc Donalda, szczególnie z tymi żółto białymi krzesłami na jadalni i ścianą ciągnącą się również przy wejściu,
a sam hotel mieścił się blisko osiedla dzięki czemu był on schowany od ulicy.

Idealne miejsce, jak dla mnie.

Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro, gdzie znajdował się nasz pokój. Już na wstępie moją uwagę przykuło jedno podwójne łóżko, które w naszym przypadku nie było problemem, bo już przecież teoretycznie ze sobą spaliśmy. Oprócz niego znajdowała się jeszcze duża szafa, biurko i mała komoda na której leżała lampka i pilot do telewizora, który wisiał na ścianie.
Mały, przytulny pokoik, w którym schronimy się od zła.

***

Godzinę później, gdy Zuza poszła się wykąpać, siedziałem na telefonie próbując rozkminić cały ten syf. Jak to w życiu bywa, gdy wszystko idzie po twojej myśli, następuje ten czas, w którym musi coś się spierdolić. I tak było również teraz. Od lat starałem się od tego odciąć i zacząć nowe życie, które opierałem na muzyce i streamach, ale jak widać przeszłość uderzyła we mnie podwójnie i przywołała nieprzyjemne wspomnienia. Niestety, ale to co się
kiedyś wydarzyło, ciągnęło się za mną, czy tego chciałem czy nie.
Zapatrzony opierałem się głową o wezgłowie, wpatrując w sufit. Nie ogarnąłem nawet momentu, w którym Zuza wyszła przyglądając mi się z troską.

- Michał, czy ktoś ci grozi?

- Nie, dlaczego? - podniosłem się na łokciach patrząc na brunetkę, która miała na sobie moją czarną koszulkę sięgającą jej do połowy ud.

- Tak tylko myślę. - zaczęła, pocierając kciukiem brodę. - Ten chłopak, co mnie napadł... on musiał cię znać i przede wszystkim musiał mieć jakiś motyw, by to zrobić.

No to szybko połączyłaś fakty...

- Wiesz, nie wykluczone, a może to ktoś, kto znał ciebie? Zastanów się.

AK-47 || M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz