4. Pierwszy stopień zauroczenia

707 27 8
                                    

Michał

Nigdy nie sądziłem, że w moim życiu nastąpi jeszcze taki dzień, a właściwie noc,w którą nie będzie mnie otaczać samotność. Zazwyczaj tak właśnie było - mercedes spowity mgłą, ja znużony za kierownicą i niekiedy dźwięki płynące z radia, które miały mi umilić jakkolwiek powrót do domu. Pod warunkiem,że Destroy Lonely miał tak właśnie działać.

Jednak dzisiejsza noc była inna, a to dzięki temu, że w ogóle zgodziłem się  przyjechać na imprezę SBM, na którą zostałem swoją drogą zaproszony jako towarzysz Borysa, bo ten był  tu dla Seby, który był członkiem hotelu maffija i w ogóle długo by opowiadać. Tak naprawdę przyjechałem tu dla chłopaków, by z nimi się wreszcie spotkać, bo nadarzyła się taka okazja, z której grzechem było nie skorzystać biorąc też pod uwagę mój udział na samym festiwalu pod koniec sierpnia.

W skrócie przyszedłem, poznałem, pogadałem, a jak się reszta potoczy - czas pokażę. Nie staram się póki co przywiązywać ale już mogę stwierdzić, że  było warto.

Wracaliśmy właśnie z centrum Warszawy zmierzając do celu, gdzie miałem odwieźć Zuzie. Brunetka siedząca obok mnie w milczeniu wpatrywała się za szybę, w dłoniach ściskając telefon. Uważnie pilnowała drogi ,by czasem nie przegapić jej wjazdu pod bramę, bo jak tłumaczyła po ciemku jest to bardzo możliwe. Szczerze byłem miło zaskoczony, kiedy okazało się  że z dziewczynami można normalnie gadać. I chociaż dosłownie przyznała mi ,że jest fanką ja nie widziałem nic w tym złego,bo to jest miłe wiedzieć ,że dzięki tym osobom bardziej znasz swoją wartość, a poza tym ona przekazała to w dość słodki sposób bez żadnej nachalności, co było propsem.

Nie mogłem też jej pozwolić,by wracała sama ciemnymi ulicami prawie w środku nocy i chociaż nie znaliśmy się jakoś długo, czułem potrzebę, by jej pomóc tak z dobrego serca tym bardziej że była znajomą Tadeusza, a nie randomowa laską, która leciała by na moją sławę,jak większość z nich.

Skupiłem się na drodze, bacznie patrząc przed siebie. Opony mercedesa w spokoju przemierzały kilometry płynnie poruszając się po jezdni. Nigdy nie sprawiała mi przyjemność nadmierna prędkość czy jazda tzw. dla popisu. To bardzo głupie i nieodpowiedzialne. Dosłownie w milisekundzie możesz stracić życie,a te masz tylko jedno. Nie raz byłem tego świadkiem i chociaż byłem już doświadczony -  nigdy nie wiadomo, czy nagle tak z dupy nie wyskoczy ci jakiś debil chcący wyprzedzić.

Zuza

Godzinę później zbliżaliśmy się już pod mój dom. Ku mojemu zaskoczeniu ta podróż minęła mi w naprawdę miłej atmosferze, jak na to że miałam lęk przed ludźmi. I chociaż od małego powtarzano nam, by nie wsiadać do obcych, każdy z nas w dorosłości tą zasadę złamał. Świadomie czy nie.
A jakby tak bardziej się nad tym zastanowić to był to rozsądny wybór i pewnym sensie upartość Michała była dobra, bo z moimi zdolnościami inaczej zbłądziła bym już dawno w lesie.

Kilka minut później samochód automatycznie zatrzymał się przed bramą,  prowadzącą na posesję. Odruchowo zerknęłam przed siebie próbując wyczuć, czy gdzieś w środku pali się światło.

- Dziękuję za podwózkę. - uniosłam kąciki ust, mimowolnie dłużej wpatrując się w chłopaka, który po czasie to zauważył.

Znowu wpadłam. Cholera.

Ale nie moja wina, że jego outfit tak zwracał na siebie uwagę. No umówmy się, styl Multiego był nie do przebicia bo wyróżniał się oryginalnością i niepowtarzalnością, że nikt w Polsce nie był w stanie go podrobić.

- No wiem, że wyglądam zajebiście. - zaśmiał się na swój sposób, na dokładkę poprawiając dredy.

Mój Boże.

AK-47 || M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz