Zuza
W życiu następuje taki moment, w którym zaczynamy komuś ufać, co oznacza, że powierzamy tej osobie część swojego życia. Lepiej nas poznaje i albo jest to pozytywne, albo negatywne w sytuacji, gdy postanowi nas zdradzić i wykorzystać nasze słabości przeciwko nam. W przypadku Michała jednak, miałam wrażenie, że jesteśmy dla siebie niczym bratnie dusze. Pasowaliśmy do siebie, jak elementy układanki i to właśnie w nim odnalazłam ukojenie.
Był moim bezpieczeństwem i jednocześnie moim zagrożeniem, ale po tym wszystkim, co przeszliśmy razem, byłam gotowa stanąć u jego boku i towarzyszyć mu w gangu, a także dowiedzieć się w końcu, kto tak bardzo życzył mi śmierci i odkryć także wiele innych tajemnic, które jak się późnej okazało, miały drugie dno i jeszcze bardziej pokręconą historię...
Znowu został ze mną i nie opuścił mnie, tak samo, jak po naszej nocy w jego samochodzie. Od tamtego czasu minął dokładnie miesiąc. Czas leciał naprawdę szybko, a wszystko działo się, jak w przyśpieszonym tempie. Bynajmniej takie odnosiłam wrażenie.
Wiele też się zmieniło, bo od czasu jego ostatniego koncertu Konopskyy zgodnie z jego umową dotrzymywał mi kroku i miałam ochroniarza z prawdziwego zdarzenia. Jeździliśmy razem na zakupy, gdy Michał znikał na swoje spotkania, czy cokolwiek to było. Miałam w nim także przyjaciela.
Mikołaj był niczym ostatnia deska ratunku.Przekręciłam się na bok, gdy słońce zaczęło razić mnie prosto w twarz, a Ricky, jak szalony zaczął na nie szczekać. Westchnęłam pod nosem, gotowa wstać i go uspokoić ale zatrzymały mnie dłonie zaciskające moją talię.
- Zostań. - wymamrotał autorytarnie
z chrypką w głosie.Przewróciłam jedynie oczami, spowrotem wracając pod kołdrę. Pies z kolei przechylił łeb na bok przyglądając się nam, jakby był zawiedziony, że jego sposób na przyciągnięcie swojej uwagi nie zadziałał.
Biedaczek.
- Musi zrozumieć,że jesteś moja i teraz cię nie wypuszczę.
- A co jeśli chce na spacer? - znowu próbowałam się zerwać z łóżka ale tym razem było to wręcz niemożliwe gdy objął mnie za szyję.
- Gówno mnie to obchodzi.
- Michaaał. - zaśmiałam się klepiąc go w ramię, gdy mocniej mnie do siebie przyciągnął.
Cóż postawił na swoim. Klasyk.
Ricky natomiast wykorzystał ten fakt, by się zemścić, gdy warknął na niego przygotowując się do ataku. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, gdy w jednej sekundzie złapał między zęby jego buty, które i tak już były nieco obdarte przez incydent z chodnikiem blisko restauracji. Jeszcze nigdy nie widziałam u niego tak szybkiej reakcji.
- Zostaw moje Rick Owensy do jasnej cholery! - wstał, jak poparzony goniąc mojego psa, który wybiegł z pokoju z butami w zębach.
W ten sposób chciał mu przekazać, że jeśli z nim nie wyjdzie na spacer ten nie odda mu jego drogocennych butów.
Sprytne posunięcie, nie powiem.
Z ciekawości wyszłam za nimi opierając się o framugę drzwi, by podziwiać ten poranny cyrk. Jeden i drugi był uparty i żaden z nich nie zamierzał odpuścić.
Psycholog by mi nie uwierzył, gdybym mu o tym powiedziała.
- Obślnił moje buty. - jęknął żałośnie po chwili z niesmakiem. - Ja pierdole.
CZYTASZ
AK-47 || M.R.
Teen Fiction~ W każdym miejscu mogę być, liczy się gdzie jesteś ty ~ On - samotny i zniszczony przez życie. Po ostatnim związku skupił się na muzyce i streamowaniu. Popularny raper pod pseudonimem Youngmulti, który stroni od miejsc publicznych - wyjątkiem są w...