Prolog

23 2 2
                                    

Miał być to zwykły dzień. Miał być myślę, że to idealne sformułowanie. Jak co dzień po pracy zjadłam obiad, ogarnęłam się i napisałam na naszej grupie czy będzie ktoś na boisku. Jest czerwiec, za chwilę młodzi kończą szkołę, ja "niestety" skończyłam ją w kwietniu. Szczerze mówiąc nie miałam planu co konkretnie robić po szkole. Zaaplikowałam na studia ale nie przyjęli mnie więc jedynym pomysłem było wzięcie "gap year". Później zobaczę, może praca spodoba mi się na tyle, że obejdzie się bez studiów? Wracając do naszej ekipy i ludzi z boiska. Są trochę młodsi ode mnie ale kocham ich jak braci. Z wyjątkiem jednej osoby- jest ode mnie starsza 2 lata. Niezbyt wysoki brunet, którego jedynym zajęciem oprócz pracy jest granie w piłkę. Muszę przyznać, że jest w tym całkiem dobry .I to była jedna z tych rzeczy która mi imponuje.

Poznaliśmy się przypadkowo. Kiedyś grałam w piłkę nożną, byłam sama na naszym betonowym boisku i nagle ze szkoły wyszło kilku młodych chłopaków. Dołączyli do gry i tak właśnie z czasem stworzyliśmy grupę na messengerze i zaczęliśmy regularnie się spotykać. Takim oto sposobem spędziliśmy 2 lata pięknych wakacji i nie tylko. Mamy też piękne wspomnienia jakich brakuje młodzieży w dzisiejszych czasach. I chodź część moich rówieśników śmiała się ze mnie, że zadaje się z gówniarzami to tak naprawdę nie wiele sobie z tego robiłam. Nie żyłam tylko szkołą miałam też życie poza nią, które było świetne.

Tak jak zawsze zebraliśmy się ekipą po 18 żeby trochę pogadać I pograć w "gałę". Gra toczyła się w najlepsze a my świetnie się przy tym bawiliśmy gdy nagle doszło do starcia między mną a Leonem. Na moje nieszczęście oboje zderzyliśmy się ze sobą dość mocna przez co wylądowaliśmy na twardym betonie. Jedyne co zobaczyłam to zwijającego się ze śmiechu Leona. Każdy zaczął się śmiać ,a ja rozpływałam się patrząc na niego. Chcę zaznaczyć ,że Leon to ogromny introwertyk, który spotyka się z nami tylko i wyłącznie żeby pograć w piłkę więc widok jego uśmiechu sprawiał że przechodziły mnie ciarki.

Leona poznałam parę lat temu gdy jego brat zaczął przychodzić na boisko. Z czasem zaczęliśmy więcej rozmawiać lecz nie była to jakaś głębsza relacja. Dopiero po jakimś czasie chłopak zaczął się otwierać. Co poskutkowało różnymi głupimi odpałami za co nie raz obrywaliśmy po uszach od rodziców. Żaden z nas tego nie żałował, ale po jakimś czasie naszej znajomości zaczęłam dostrzegać ,że ten bardzo często się na mnie gapi i to do tego stopnia ,że zaczęło mnie to irytować.

Podejrzewałam, że może wpadłam mu w oko, ale bardzo szybko odgoniłam takie myśli. Uznałam to za niemożliwe, ponieważ nasze charaktery dość mocno gryzą się ze sobą. Ja ekstrawertyk, który ciągnie do ludzi i szuka nowych znajomości on introwertyk, trzymający się raczej na uboczu. To się nie trzymało kupy do czasu... Kiedy to sama zaczęłam łapać się na szukaniu z nim kontaktu wzrokowego i fizycznego w postaci przytulasa lub chęci głębszej rozmowy.

Tkwiłam tak w błędnym kole przez prawie 2 lata do dzisiaj, kiedy to obaj nie wytrzymaliśmy.

-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - powiedziałam, a z jego pokerowej twarzy nie mogłam wyczytać ani grama emocji.

-O co mi chodzi? To chyba ja powinnam zapytać o co tobie chodzi. Od prawie dwóch lat robisz jakieś podchody żebym zwróciła na ciebie uwagę, a kiedy chce z tobą o tym porozmawiać ty tchórzysz jak 5 letni dzieciak. Możesz mi powiedzieć w końcu na czym nasza relacja stoi? - powiedziałam a chłopak stał i wpatrywał się we mnie.

-Jakie podchody, ty siebie słyszysz nie próbowałem zwrócić na siebie twojej uwagi. Nie podobasz mi się, w ogóle popatrz na siebie, jak ty wyglądasz. Nawet nie jesteś w moim typie. - Po tych słowach coś we mnie pękło. Wszystkie wspomnienia z nim związane właśnie straciły jakikolwiek sens. Zacisnęłam szczękę tak żeby nie pokazać po sobie mojej słabości i że te słowa mnie zabolały.

-NIGDY WIĘCEJ MNIE JUŻ NIE ZOBACZYSZ. - powiedziałam i zabrałam swój plecak. Słyszałam tylko jak ktoś z ekipy próbuje mnie dogonić ,ale w tamtym momencie nic się dla mnie nie liczyło. Jedyne o czym marzyłam ,to żeby tego człowieka już nigdy nie zobaczyć.

Przez tydzień nie wychodziłam z domu. Młodzi próbowali mnie wyciągnąć z niego na siłę ale zawsze ich starania szły w piach. Nie czekając długo zaczęłam rozmyślać nad przeprowadzką. I takim sposobem znalazłam idealną ofertę pracy od końca lipca. Był tylko jeden mankament ,przeprowadzka do Hiszpanii a dokładnie słonecznej Barcelony. Tak naprawdę nic mnie tu nie trzymało, rodzice chcą abym się spełniała. O młodych się nie martwiłam bo wiedziałam, że chcą dla mnie jak najlepiej i że potrafią zadbać o siebie. Oznajmiłam komu trzeba o moich planach i zrobiłam to.-przeprowadziłam się.

Pożegnałam się z moją ekipa i przysięgłam im, że jeszcze do nich wrócę ale nie wiem kiedy to nastąpi. Tego człowieka z tego co mówiły mi dziewczyny dostał wpierdol i na jakiś czas da sobie spokój z boiskiem. Byłam im cholernie wdzięczna za wsparcie jakie od nich otrzymałam, a widok ich żegnających się ze mną łamał moje serce na tysiące kawałków ale niestety dalej nie uciągnęłabym z taką krzywda jaka wyrządził mi chłopak.

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz