Rozdział 6

2 0 0
                                    

-Podaj do mnie, jestem nie kryty. - krzyknął ktoś z mojego teamu.

-Plecy rosną. Graj bramkarzem. - te i różne inne krzyki można było usłyszeć gdy graliśmy mecz. Nasza baza noclegowa znajdowała się 10 minut od pięknego orlika, którego nam bardzo brakowało. Chodź każdy przyzwyczaił się już do naszego betonu to w głębi duszy marzyliśmy o takim miejscu. Co wakacje mieliśmy pozdzierane kolana i buty od nawierzchni ale nikomu z nas to nie przeszkadzało z wyjątkiem rodziców którzy nie mogli patrzeć na nasze pokrwawione nogi. W Solinie poznaliśmy lokalnych ziomeczków. Byli w podobnym wieku co nasza ekipa i od razu załapaliśmy wspólny język. Od naszego przyjazdu, graliśmy z nimi niemal codziennie. Nawet Leon co jakiś czas zagadywał do jednego z nich bodajże Karola, który jak się później dowiedziałam pochodził z naszych stron, a przyjechał do dziadków na wakacje. Może chłopcy zostaną dobrymi kumplami i Leon otworzy się na innych. Szczerze miałam taka nadzieje. Już sam fakt ,że chłopak z kimś zaczął rozmawiać było dla mnie ogromnym posunięciem z jego strony. Jednym słowem byłam po prostu z niego dumna.

-To co przerwał. - krzyknął Karol.

-Daj 10 minut i was rozniesiemy w pył. - odkrzyknął mu Leon. Chłopcy zbili sobie męska pione i poszli się napić.

-Co tam młoda. - powiedział Adam. - Dobrze zorganizowałem wyjazd.-dopowiedział I wypiął dumnie pierś do przodu.

-Po pierwsze młoda to ja byłam parę lat temu, a po drugie jestem ci cholernie wdzięczna za ten wyjazd. Dzięki temu ,że pojechaliśmy miałam możliwość porozmawiać z Leonem i wyjaśnić sobie kilka kwestii.

-No właśnie, między wami jest już spoko? - zapytał.

-Wiesz wyjaśniliśmy sobie wszystko to co mieliśmy, jesteśmy teraz dobrymi kumplami i myślę ,że tak pozostanie. Wie ,że nie czuje do niego już aż takiego żalu jak wcześniej.

-Cieszę się ,że tak się to wszystko poukładało. - wstał i odszedł ode mnie a ja wzięłam jeszcze szybkie 2 łyki wody i byłam gotowa kontynuować grę.

Ała, KURWA, AŁA-te słowa udało mi się jedynie wypowiedzieć. Leżałam na gumowej nawierzchni i zwijałam się z bólu. Tak mocno jeszcze nigdy nie oberwałam. Biodro strasznie mnie bolało a kolana piekły od krwi. Nie jestem osobą ,którą boli najmniejsze pierdoła ale jazda na kolanach a następnie zatrzymanie się na metalowym słupie wywołało u mnie ogromny ból.

Słyszałam tylko Leona jak mówi żeby inni się odsunęli i nie robili sztucznego tłumu. Ja leżałam na brzuchy trzymając się za bolące biodro. Chłopak do mnie podszedł I delikatnie zaczął masować moje plecy.

-Ej, Laura odwróć się do mnie. Hej ,będzie dobrze, pokaż to gdzie cię boli. Nie musisz ukrywać przede mną tego że płakałaś. - na jego słowa odwróciłam się na plecy i delikatnie oparłam się o słupek, który przed chwilą mnie skasował. Pokazałam mu moje kolana a ten wziął wodę i chusteczki i z największą delikatnością opatrzył mi rany. Najgorsze było przede mną. Bolące biodro dawało coraz bardziej o sobie znać.

-Dasz radę iść czy mam zabrać cię na plecy?-Ten zapytał ,ale sądząc po mojej minie po prostu wziął mnie. I poszedł w kierunku campingu. Reszta została jeszcze na chwilę żeby sobie pograć.

-Wiesz ,że musisz pokazać mi te ranę. Nie stresuj się, nie wyglądało to tak źle. Do szpitala nie trzeba jechać. - starał się mnie pocieszać.

Weszliśmy do namiotu a ja delikatnie odsunęłam spodenki tak żeby chłopak widział miejsce stłuczenia. Z moich oczu popłynęły łzy w momencie gdy chłopak przyłożył swoją rękę a następnie posmarował moje biodro maścią.

-Hej.. Nie płacz. Nie wygląda to źle. Wszystkie kości są na swoim miejscu. Naprawdę to nic poważnego. - pocieszał mnie.

-Dziękuję Ci za pomoc. - to były jedyne słowa jakie udało mi się z siebie wydusić.

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz