Rozdział 16

3 0 0
                                    

Od ostatniej sytuacji minęło ok. dwa tygodnie i szczerze mogę powiedzieć, że razem z Leonem bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Ta cała sytuacja pokazała nam jak nasza więź jest silna i mimo kłód rzucanych nam pod nogi my i tak staramy się je ominąć. Dzisiaj był równy miesiąc do mojego wyjazdu i chodź był początek sierpnia to pogoda była bardzo upalna. Siedzieliśmy właśnie w altanie i gadaliśmy na przeróżne tematy z całą ekipą. Mieliśmy też powód do świętowania bo mój ukochany sąsiad, którego pies od 2 tygodni nie daje mi spać, zdał prawko. Było to do przewidzenia bo chłopak od małego gówniaka umiał jeździć autem i nie raz słyszałam z jego podwórka "ADAMMMMM UWAŻAJ BO SIĘ W PŁOT WPIERDOLISZ". Od dziś miał być pełno prawnym uczestnikiem ruchu drogowego. Dotarło do mnie wtedy, że jestem już stara. Pamiętam moje prawko i jak je robiłam. Jaki stres towarzyszył mi podczas egzaminu i jaka euforia była kiedy zdałam.

-To co Adam, jakie auto na pierwsze? - zapytał Leon popijając mojego drinka bo jemu nie chciało się zrobić własnego.

-Myślałem o jakieś polówce. Wiesz nie drogie auto, a jeździć będzie. Jak się zjebie to pchnę to do rowu i szkoda nie będzie. - powiedział sąsiad i popił swoje piwko.

-Też tak myślę. Pamiętam jak ja zdawałem. Posrany chodziłem przez 2 dni przed egzaminem. A jak zdałem to już nie będę mówił co zrobiłem...- powiedział Leo i popatrzył się na mnie, a ja wybuchłam śmiechem gdy przypomniałam sobie co zrobiliśmy. Gdy opowiadaliśmy młodym różne nasze historie czuliśmy się jak ich rodzice. Poniekąd tworzyliśmy rodzinę i byliśmy dla siebie jak bracia. Ale my z Leonem zawsze robiliśmy za tych "dorosłych i odpowiedzialnych".

-Weźcie powiedzcie bo umieram z ciekawości. Po was się można wszystkiego spodziewać. - powiedział Kubuś, który już niecierpliwił się na kolejną naszą historię.

-Cóż tu dużo mówić. Schlaliśmy dupsko, a jej rodzice zakazali mi spotkań się z Laura bo ta była niepełnoletnia. - powiedział Leon z widocznym rozbawieniem.

-E tam nie takie rzeczy się robiło. Mam wrażenie, że to i tak ocenzurowana wersja tej historii. - powiedział Kubuś z widoczna dezaprobatą.

-Słuchaj młody im mniej wiesz tym lepiej śpisz - puścił mu oczko Leo i nalał do szklanki wódki.

-Tak, tak już to gdzieś słyszałem. Wasze historie są tak powalone, że na trzeźwo nie da się zrozumieć. - powiedział Kubuś i wypił łyk piwa.

Nagle wszyscy zamilkliśmy bo do ogródka wszedł mój brat. Michał chodził o kulach i po ostatniej sytuacji nie wchodziliśmy sobie w drogę. Do dzisiaj. Nie wiem w jakim celu do nas przyszedł ale nie wróżyło to nic dobrego. Nie był oczywiście sam. Od tych dwóch tygodni co chwilę siedział w garażu razem z kumplami którzy pobili Leona. Niestety Michał nie był trzeźwy i od razu wiedziałam, że będą z tego duże problemy.

-Co tam Leoś? Fajną ekipę sobie zebrałeś. Tacy sami frajerzy jak ty czy jeszcze lepsi? - powiedział mój brat, a reszta chłopaków zaczęła się śmiać. Leon nie dawał się prowokować. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się niemrawo. Ale niestety Michał nie odpuszczał i dalej prowokował Leona.

-Do ciebie mówię gnoju. - wszedł do altany razem ze swoją ekipa. Nie wierzyłam, że to mój brat. Jak bardzo trzeba być zazdrosnym żeby odwalać jakieś krzywe akcje. Na moje nieszczęście nie było moich rodziców bo pojechali na wakacje. Zostałam sama na polu bitwy z tym imbecylem zwanym moim bratem. Nie chciałam żeby Leon się w to mieszał a tym bardziej ktoś z ekipy. Wstałam i powoli podeszłam do mojego brata. Byłam pod wpływem alkoholu więc moja odwaga sięgała do nieba.

-POSŁUCHAJ MNIE MÓJ KOCHANY BRACISZKU MASZ DWIE OPCJE DO WYBORU:

ALBO STĄD ZJEŻDŻASZ I DAJESZ NAM ŚWIĘTY SPOKÓJ ALBO POWIEM RODZICĄ WSZYSTKO CO ZROBIŁEŚ LEONOWI A WTEDY BĘDZIESZ MIEĆ WPIERDOL JAKICH MAŁO.-powiedziałam i wzięłam łyk drinka do ust i oplułam nim mojego brata. Jego kumple niemal od razu zareagowali. Z całej siły chwycili mnie za ręce. Leon od razu stanął w mojej obronie ale jeden z kolegów Michała nie puścił mnie za co dostał gonga w mordę od Leona. Ja upadłam na ziemię z nie małym hukiem. Zaczęła się bójka. Kubuś i Adam oczywiście dodali swoje trzy grosze i tak po chwili ziomki mojego brata odpuściły. Wyszli z altany zataczając się, klnąc i plując krwią na lewo i prawo. Mój brat jedynie powiedział że "jesteśmy ogromnymi kurwami" i sobie poszedł. My wróciliśmy do ponownego imprezowania. Gadaliśmy i śmialiśmy się z ziomków mojego brata, którzy okazali się totalnymi kretynami. Nasza posiadówka tak bardzo się rozkręciła, że trwała do 4 nad ranem. W efekcie każdy był nawalony i ledwo trzymał się na nogach. Nawet mnie poniosło i wlałam w siebie tyle alkoholu, że średnio pamiętam co działo się po 3 nad ranem. Tylko Leon widząc mój stan w ostatniej chwili się opamiętał i wypił z nas najmniej. Znaczy jeżeli najmniej to ok. 9 drinków. Czułam jak zanosi mnie do pokoju i kładzie się obok mnie. Niestety nawet nie było mi dane zasnąć. Poczułam ogromne zawirowania w żołądku i takim właśnie trafem spędziłam ponad 2 godziny w łazience z głową w sedesie. Leon jako dobry chłopak siedział ze mną i trzymał mi włosy abym ich nie obrzygała.

-Już koniec? Siedzimy tu od 2 godzin już nic więcej nie powinno z ciebie wyjść.

-Yhy... Za.. raz. Daj mi.... dwie minuty i ko... ńcze.

-Dobrze. Tyle już poczekam.-odpowiedział Leo i po chwili chwycił mnie pod ramię i wróciliśmy do łóżka. Leżałam na jego klatce pół żywa pół trup. Czułam się z tym źle, że zezgonowałam w jego obecności ale w sumie widział mnie w gorszych sytuacjach. Zasnęłam nawet nie wiem kiedy ale wiedziałam, że poranek nie będzie należał do najłatwiejszych.

Słońce za głośno świeciło czyli jednym słowem miałam takiego kaca, że moja głowa była w innej grawitacji. Leon patrzył się na mnie z niemrawym uśmiechem i głaskałam mnie po włosach. Szczerze powiedziawszy nie za wiele pamiętam z wczorajszej posiadówki.

-Jak się czujesz? Nie wyglądasz za dobrze. - powiedział Leon z nuta rozbawienia w głosie.

-Ale jesteś śmieszny. Nie pamiętam za dużo z wczoraj. Co odpierdalałam?

-Na całe szczęście miałem cię na oku i nic wielkiego. No chyba, że wliczysz w to rzyganie jak kot do 5 rano.

-Czemu ty zawsze umiesz poprawić mi humor. - powiedziałam z przekąsem.

-No widzisz taki już jestem.

-Wracając do mojego brata. To co było wczoraj.. - nie dane było mi dokończyć.

-Nic się nie stało. Ważne, że pokazaliśmy im gdzie ich miejsce.

-Dobra wrócimy do tej rozmowy kiedy indziej. Tymczasem chce iść dalej spać bo w głowie mi huczy jak w bębnie od pralki. Dobranoc.

-Dobranoc. - powiedział Leo i dał mi szybkiego buziaka w czoło. Nie czekając dłużej odpadłam niemal od razu.

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz