Rozdział 7

0 0 0
                                    

-Jak można być takim debilem. Ty się z chujem na łeb zamieniłeś? czy co, bo nie rozumiem. - nie lubię podsłuchiwać, ale całkiem przypadkiem usłyszałam rozmowę Leona z Adamem i Kuba. Stałam oparta o pień drzewa i słuchałam zaciętej rozmowy.

-To nie tak jak myślicie. Jestem świadomy tego ,że zjebałem ale czasu nie cofnę. Pogodziłem się ze stratą. - mówił Leon a ja nie za bardzo rozumiałam jego słowa.

-Słuchaj, obaj zachowujecie się jak dzieci we mgle. A tą mgłą są wasze niewygasłe uczucia do siebie. Ty nigdy nie przestaniesz jej kochać a ona za tobą latać. Nie rozumiesz ,że przeznaczenia nie oszukasz i los tak chciał ,że dwa razy zesłał ci ją. Chłopie masz drugą szanse, nie spierdol tego. - tak jak mi się wydawało był to Kubuś. Szczerze muszę przyznać, że inaczej go zapamiętałam. Kiedyś nie potrafił złożyć jednego zdania z sensem, teraz mówi z taką merytoryka ,że niejednokrotnie się zastanawiałam czy czegoś nie bierze. Oddaliłam się na chwilę aby nie było to podejrzane. Oparłam się o pień drzewa i rozmyślałam nad wypowiedzianymi przez Kubę słowami. Co jeżeli on miał rację? Może los faktycznie tak chciał. Nie miałam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Wróciłam do ekipy, która siedziała na kocach i opalała się. Położyłam się i po chwili zasnęłam.

-Dobra gierka, super się grało. - mówił Karol i zbijał z każdym piątkę. To był bardzo dobry mecz. - to co może jakiś wspólne ognisko? Za 2 godzinki przy głównej plaży?

-Pewnie. Będziemy. Kupimy jakieś kiełbasy ,wy ogarnijcie jakieś napoje. - odpowiedziałam i już po chwili cała bandą wracaliśmy na camping. W drodze nie obyło się bez głupich wybryków Kubusia, który jak zobaczył rondo i małe natężenie ruchu, wbiegł na nie i bez koszulki zaczął wywijać jakiś popaprany taniec. Nie zdziwię się jeżeli chłopak trafi kiedyś na komisariat za własną głupotę. Faktem istotnym jest to że jego dziadek to emerytowany glina. Więc gdyby jego rodzina dowiedziała by się ze ich syn i wnuk łamie wszystkie możliwe paragrafy z kodeksie, wydziedziczyli by go.

-Ty serio masz natrzepane we łbie i to na mnie mówisz ,że się z kutasem na łeb zamieniłem. - powiedział Leon i strzelił chłopaka w tył głowy.

-Ty masz natrzepane we łbie z innego powodu, ja robię ze klauna, żeby wam weselej było. - odpowiedział mu Kubuś. Ja niestety domyśliłam się o co chodzi z tym "innym powodem". Nie myśląc dłużej udałam się pod prysznic żeby trochę się odświeżyć i iść na umówione ognisko.

Siedzieliśmy przy ognisku śpiewając szanty. Poznaliśmy jeszcze jakiś randomowych ludzi, którzy jak nas zobaczyli od razu się dołączyli. Nasz śpiew może i nie był idealny ale za to spędzaliśmy czas razem a to jest w tym wszystkim najistotniejsze.

-Co powiecie na butelkę? Lepiej się poznamy dzięki temu. - zapytał Karol trzymający w ręku butelkę po czeskim rumie.

Wszyscy jednogłośnie odpowiedzieli wielkim entuzjazmem. Jedynie ja byłam bardzo negatywnie nastawiona do tej gry. Wiedziałam ,że pytania jakie pójdą w moim kierunku będą tak świetne jak pomysł Kubusia z tańcem na środku ronda.

-Wiecie co ja nie gram. - powiedziałam im a ci popatrzyli na mnie jak na najgłupszą rzecz jaką kiedykolwiek zobaczyli.

-No weź nie daj się prosić. Raz jak zagrasz nic się nie stanie. - powiedział lekko podpity Kuba.

-Dobra, zagram ale pod jednym warunkiem.- Kuba popatrzył na mnie. - więcej nie pijesz.

-Serio, zrobię to dla dobra ogólnego.

Gra toczyła się w najlepsze. Poznaliśmy się lepiej a co najważniejsze ani razu nie trafiło na mnie. Do czasu, kiedy Karol nieznający nas na tyle zadał jedno z gorszych pytań.

-Laura, czy ktoś z tego grona ci się podoba? Nie ma odpowiedzi nie wiem. Tak lub nie. -zamilkłam i nie wiedziałam co powiedzieć. Jeżeli powiem ,że „nie" Leon straci jakiekolwiek nadzieje ,a ja stracę wszystko w jego oczach, jak powiem „tak" zrobię chłopakowi nadzieję.

-Nie, chyba nie. - odpowiedziałam a jedyne co usłyszałam to ciche "kurwa" i jak Leon odchodzi w nieznanym mi kierunku. Kubuś i Adam patrzyli na mnie jak na świra, a ja nawet nie wiedziałam czy mam iść za Leonem czy dać mu chwilę żeby pobył sam ze sobą. A było już tak dobrze to musiałam to zjebać. Kuba rzucił tylko ciche "lepiej idź za nim bo w furii nie wiadomo co sobie zrobi". Wstałam wzięłam koc i pobiegłam szukać chłopaka. Czułam ,że jedynym miejscem ,w którym go znajdę będzie pomost. Moja intuicja po raz kolejny mnie nie zawiodła. Chłopak siedział skulony na końcu. Bałam się podejść ale coś ciągło mnie do niego. Po cichu podeszłam tak żeby nie przestraszyć go i usiadłam. Nie wiedziałam czy w ogóle zacząć rozmowę i w ogóle jak to zrobić.

-Przepraszam. - szepnęłam a ten spojrzał na mnie. Jego oczy były całe zaszklone. Dawno nie widziałam chłopaka w takim stanie. Nigdy nie pokazywał po sobie żadnych słabości a teraz to wszystko go złamało. Nie czekając dłużej otulił go kocem bo pod wpływem emocji cały się trząsł. Siedzieliśmy tak przez godzinę, w absolutnej ciszy. Po godzinie chłopak wstał i po prostu poszedł w stronę campingu. Uznałam ,że nie jest chętny I gotowy do rozmowy. Popadłam w głębokie rozmyślanie nad tym co zrobiłam. Nie chciałam go urazić ale z drugiej strony nie wszyscy wiedzieli ,że ja i Leon ze sobą kręcimy. Mogli się tylko domyślić ,że mamy się ku sobie ale całą prawdę znali tylko nieliczni. I myślę ,że tak było dużo lepiej. Wróciłam do swojego namiotu i poszłam spać. Ten dzień był długi i wyczerpujący. 

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz