Rozdział 15

1 0 0
                                    

Od kłótni z bratem minął jakiś tydzień i nie zauważyłam względnej poprawy w traktowaniu Leona jak człowieka. Kiedy do mnie przyszedł, Michał nie powiedział mu nawet "cześć", a co gorsza traktował go z ogromną wyższością. Nie podobało mi się to ale nie miałam zamiaru wszczynać kolejnej kłótni. Nie wspomnę o tym, że Leon nie dowiedział się o mojej ostatniej awanturze. Uznałam, że nie ma sensu mówić mu za wiele. Żyłam w ogromnej rozterce ponieważ dni mijały, a ja dalej nie wiedziałam jak zacząć rozmowę z moim chłopakiem o tym, że będę musiała wrócić do Barcelony. Cholernie bałam się tej rozmowy. Chłopak jak i ja dużo przeszliśmy i nie wiedziałam jak bardzo odbije się na nas ta rozmowa. Znaliśmy się już tyle lat, a dalej jakbyśmy odkrywali siebie na nowo i poznawali swoje najskrytsze tajemnice.

Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Od samego rana mój od siedmiu boleści braciszek robi remont swojego zasranego pokoju i nie daje nikomu pospać do chodź by nawet 9. Co więcej stwierdził, że idealnym pomysłem będzie obudzenie mnie o 6:30 i wysłanie z listą zakupów do sklepu budowlanego po potrzebne mu rzeczy. Jak sam stwierdził on nie ma prawka i nie chce narażać się policji. Cały Paweł. Popołudniu kiedy chciałam wyjść z domu i spotkać się z Leonem i resztą ekipy, zaczął padać siarczysty deszcze i wszyscy musieliśmy zostać w domu. Leżąc już w łóżku, zaczęłam rozmyślać o wszystkim i o niczym. W mojej głowie narodziło się masę wspomnień związanych z moim rodzinnym domem i tą wioską. Mieszkałam tutaj przez 19 lat. Poznałam tylu wspaniałych ludzi ale wciąż szukałam siebie. Owszem praca w Barcelonie sprawiała mi przyjemność ale sama nie wiedziałam czy to jest to co chce robić do końca życia. Z tyłu głowy ciągle pamiętałam jaki trud włożyłam w to aby być tu gdzie teraz jestem i ile poświęciłam żeby dojść do finałowego miejsca. W głębi duszy czułam i wiedziałam, że Leon jest ze mnie cholernie dumny ale czy aby na pewno na tyle żeby poświęcić się i podjadę próbę wyprowadzki ze mną. On nie znał tam nikogo i nie był osoba, której z łatwością przychodzi nawiązywanie relacji z drugim człowiekiem. Znowu ja poznałam i miałam tam grupkę fantastycznych ludzi, dzięki którym czułam się lepiej w tak dużym mieście. Dochodziła właśnie 23 kiedy do mojego okna balkonowego zaczął ktoś pukać. Lekko się przestraszyłam bo nikt nigdy nie wchodził do mojego domu przez piepszony balkon, który jest na pierwszym piętrze. Podniosłam roletę i ujrzałam Leona. Stał na moim balkonie, a w ręku trzymał mały bukiecik polnych kwiatów. Na polu panowała ogromną ulewa więc chłopak był cały mokry. Nie zastanawiając się dłużej wpuściłam go do środka.

-Czy ciebie już do reszty popierdoliło? - zaśmiałam się - Mam coś takiego jak drzwi wejściowe i mogłeś nimi wejść.

-Też się cieszę, że cię widzę. - dal mi szybkiego buziaka na powitanie. - Michał gdy mnie tylko zobaczył kazał mi spiepszać w podskokach. Myślał chyba, że odpuściłem.- uśmiechnął się do mnie.

-Zabije go gołymi rękami. - chciałam już wyjść z pokoju ale Leon mnie zatrzymał.

-Daj spokój. Żyje, jestem cały i nic mi nie jest. Jak się dowie, że tu jestem to mnie jeszcze wyjebie na zbity pysk.

-Porozmawiam sobie z nim w inny dzień. Teraz chce się nacieszyć twoja obecnością. - podeszłam do chłopaka i pocałowałam go namiętnie, co ten odwzajemnił.

Leon zdjął z siebie mokre ciuchy i rozwiesił je na grzejniku, a ja dałam mu suche ubranie, które zabrałam od mojego brata- Pawła. Włączyliśmy jakiś durny film i zaczęliśmy go oglądać. Szczerze powiedziawszy chłopak był w niego zapatrzony jak w obrazek. Co chwilę się ekscytował i komentował co druga scenę. Ja natomiast patrzyłam na to z ogromnym rozbawieniem. Czasami miałam wrażenie, że mam do czynienia z 10 latkiem a nie 20-kilku latkiem. Ale co prawda to prawda faceci później dojrzewają i tutaj akurat nie ma innego wytłumaczenia. Dochodziła już pierwsza w nocy kiedy film powoli się kończył. Leżałam na klatce Leona i zamiast oglądać film błądziłam myślami. Nawet sama nie wiedziałam dokładnie gdzie błądziły moje myśli. Latały one od jednej półkuli mózgowej do drugiej. Sam Leon zauważył brak mojej obecności.

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz