Rozdział 13

1 0 0
                                    

Minął tydzień od tamtych wydarzeń. Jednym słowem wygraliśmy. Dyrektor uznał, że z nami nie wygra i jedyne o co nas poprosił to żebyśmy zachowywali się normalnie to znaczy, po 22 nie hałasowali i starali się nie przeklinać. Nasze boisko znowu było "naszym miejscem". Od tygodnia nie było dnia żebyśmy nie grali w piłkę. W piątek Adam przyszedł do nas z wyrwanym plakatem z tablicy ogłoszeń.

-Patrzcie. Festyn będzie. - powiedział Adam.

-Ale będzie impreza. W końcu okazja żeby się napić i porządnie wybawić. - powiedział Kubuś cały rozentuzjazmowany.

-Uważaj bo ci sprzedadzą.-powiedział Leon, a wszyscy się zaśmiali z wyjątkiem Kubusia, który lekko się zdenerwował. Kubuś miał ten problem, że swoje urodziny obchodził końcem listopada.

-Dobra ja wiem swoje. - machnął na nas ręka i poszedł grać w piłkę. My jeszcze chwilę pogadaliśmy i dołączyliśmy do reszty. Nasza gra może i nie jest na poziomie mistrzowskim ale robimy to z pasji.

-Dobra to co zbieramy się jutro o 18 i bawimy do samego rana?-zapytał Kubuś, który znał bardzo dobrze odpowiedź.

-Jeszcze jak.-odpowiedziała mu Karolina.

-Dobra my lecimy widzimy się jutro. - powiedziało kilka osób na raz i już ich więcej nie widziałam. Zostałam sama z Leonem.

-Jutro na festynie będzie kilku moich ziomków z gimnazjum. Znasz ich. Posiedzą z nami chwilę albo ja z nimi i sobie pójdą.

-Spoko, przecież ty też masz swoich znajomych nie tylko nas. - uśmiechnęłam się do niego.

-Wiem ale chciałem żebyś wiedziała, że nie odsuwam się od ciebie i reszty. Po prostu do mnie napisali. Głupio mi byli odmówić. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.

-Rozumiem dlatego spokojnie posiedzisz z nami i z nimi. Nigdy bym nie pomyślała, że się odsuwasz od nas lub ode mnie. - powiedziałam i poczochrałam chłopaka po włosach. Ten jedynie się zarumienił i mnie przytulił.

-Muszę lecieć, nie chce żeby rodzice się martwili gdzie jestem. Widzimy się jutro. - pomachał mi na do widzenia, wsiadł na rower i odjechał.

Weszłam do podwórka i odłożyłam rower. Otwarłam drzwi wejściowe i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, popisałam jeszcze chwilę z Leonem o totalnych pierdołach i poszłam spać. Jutro czeka mnie ciężki i intensywny dzień.

-Makao i po makalę. - krzyknął ucieszony Kubuś. Była 22, a chłopak miał już trochę procentów we krwi. Leon siedział stolik dalej i rozmawiał ze swoimi kolegami. Tamci palili fajki, pili piwo ale Leon nie tknął ani jednej z tych rzeczy. Zaimponował mi tym. Obiecał, że rzuci palenie i to zrobił. Co jakiś czas spoglądał na mnie i uśmiechał się nieśmiałe. Ja gadałam z dziewczynami, śmiałam się, tańczyłam do różnych kawałków z dziewczynami i kolegami Leona, którzy poprosili mnie do tańca. Bolało mnie trochę to, że chłopak mnie nie poprosił do żadnego tańca ale rozumiałam go. Jeżeli nie lubił tańczyć to nikt go nie zmuszał.

-Ciekawe czy poprosi cię do wolnego. Mają grać o 23. - zagadnęła Amelia.

-Nie wiem, nie jest typem, który lubi tańczyć. A tak swoją drogą uważaj żeby Wiktor ciebie nie wyrwał na parkiet. Chłopak serio dobrze tańczy.-powiedziałam a Amelia wzięła głęboki wdech i lekko się zarumieniła.

-Jeżeli mnie wyrwie na parkiet to z nim pójdę. - uśmiechnęła się do mnie.

-Czy szanowana sąsiadka zechce zatańczyć?-zapytał Adam i wyciągnął w moim kierunku rękę. Bez zastanowienia chwyciłam ją i poszliśmy w kierunku parkietu. Przetańczyliśmy kilka kawałków. Muszę przyznać, że chłopak naprawdę umie dobrze tańczyć. Ostatni raz kiedy tańczyliśmy szło mu to tak karkołomnie, że podeptał mnie a swoim zadem stracił babeczkę która tańczyła obok przez co ta wypierdzieliła się na twarz.

-Daje 100, że Leon zaprosi cię do wolnego. Patrzy na ciebie tak od godziny i czeka na odpowiedni moment. Nie chciałabyś zobaczyć jego miny kiedy Wojtek zaprosił cię do tańca. Miałem nadzieję, że nie wyjdzie na środek sceny i mu nie wybombi w łeb.

-Aż tak. Zwykły kumpelski taniec, nic więcej.

-No mówię ci, od momentu kiedy tu przyszedł jest jakiś niespokojny. Jakby miał okres i bał się, że go przeleje. - uśmiechnął się.

-ADAM! To nie jest śmieszne. Przelanie podczas okresu to najgorsze co może być. - śmiałam się a chłopak razem ze mną. Było 15 minut do 23 a my zdecydowaliśmy usiąść do stołu. Kubusia zmiętoliło i zasnął przy stole. Któżby się tego spodziewał. Chłopak wlał tyle alkoholu w siebie, że za chwilę może być ciekawie. Śmialiśmy się z dziewczynami i rozmawialiśmy o różnych pierdołach. Gdy nagle z głośników wybrzmiał bardzo dobrze znany mi utwór. Był to "Perfect" Eda Sheerana. Leon podszedł do mnie i wyciągnął dłoń w moim kierunku.

-Dasz zaprosić się na parkiet? - zapytał z dużą nieśmiałością w głosie i lekkim uśmiechem.

-Oczywiście z tobą zawsze. - odpowiedziałam mu i niemal od razu poszliśmy w stronę parkietu.

Tańczyliśmy powoli, w rytm muzyki, która wybrzmiewała z głośników. Chłopak co jakiś czas obracał mnie i z powrotem lądowałam w jego silnych ramionach. Jego ręce były na mojej tali, a moje na jego szyi. Lekko głaskałam go po włosach a ten przymknął na chwilę oczy. Miałam w głowie tylko żeby ta chwila trwała wiecznie. Byliśmy do siebie przytuleni i lekko bujaliśmy się na boki. Nagle chłopak oderwał się ode mnie. Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho, Oparł swoje czoło o moje i z największą czułością pocałował mnie. Nic poza nami nie liczyło się w tym momencie. Była tylko nasza dwójka. Kiedy utwór się kończył chłopak z powrotem oparł swoje czoło o moje i popatrzył mi głęboko w oczy.

-Kocham Cię Laura i nigdy nie przestanę. Zostaniesz moja dziewczyna? - w jego oczach zobaczyłam dwie małe łzy. Były to łzy szczęścia. Sama uroniłam kilka łez ale odpowiedziałam bardzo ciche "TAK" i teraz to ja przejęłam inicjatywę i pocałowałam go. Te wszystkie złe emocje i rany zostały załatane i znalazły swoje ujście. Gdy oderwaliśmy się od siebie ludzie zaczęli bić nam brawo. Nie spodziewałam się tego, że ktokolwiek to zobaczy ale jednak. Poszliśmy do stolika gdzie siedziała nasza ekipa. Zaczęli bić nam brawo. Nawet Kubuś się obudził, pogratulował nam i upomniał się o swoje pieniądze co jak się później okazało były o zakład, że zejdziemy się na festynie. Myślałam, że ich powystrzelam za głupotę ale cóż po nich można się wszystkiego spodziewać. Leon obejmował mnie ramieniem i co chwilę szeptał coś do ucha. Parę razy byliśmy jeszcze na parkiecie i tańczyliśmy do wolnych utworów ale i tak w naszym sercu głęboko pozostanie "Perfect". Po 2 w nocy zaczął się dramat. Kubuś miał lekkie problemy ze sobą. Mówiąc wprost zezgonował i rzygał dalej niż widział. My jako dobrzy przyjaciele zwinęliśmy się i poszliśmy mu pomóc. Leon ciągnął nim po drodze razem z Adamem co chwilę zatrzymując się bo chłopak mówił coś o wymiotach. Ledwo donieśliśmy go do domu. Gdy zobaczyła go jego siostra myśleliśmy, że oprócz rozjebania Kuby rozjebie i nas. Szybko zwinęliśmy się i powolnym krokiem rozeszliśmy się do domów. Ja z Leonem poszłam do jego domu. Weszliśmy po cichu do domu i chcieliśmy udać się do jego pokoju lecz zatrzymali nas rodzice chłopaka, którzy siedzieli razem z moimi rodzicami. Byłam w niemałym szoku ale nic nie mówiłam. Nasi rodzice jednogłośnie powiedzieli "gratulujemy" i "wiemy co było na festynie". Odeszliśmy uśmiechając się do nich. Rzuciłam się na łóżko chłopaka i powoli zasypiałam. Leon zrobił to samo. Przytulił mnie mocno do siebie i zasnęliśmy w tri miga. 

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz