Rozdział 5

4 0 0
                                    

Nadszedł dzień wyjazdu. Był ciepły piątkowy poranek a my ekipą zbieraliśmy się na 4 dniowy wypad w Bieszczady . Każdy zapakowany do jednego dużego plecaka. Wzięliśmy ze sobą wszystko co miało nam się przydać żeby przeżyć. Było dość wcześnie jak na nas bo lekko po 8. Większość była nie wyspana ale nikomu to nie przeszkadzało. Młodość rządzi się własnymi prawami i każdy dobrze o tym wiedział.

-To co możemy wyruszać? - zapytał Adam

-Myślę ,że tak wszyscy są. Ahoj przygodo-powiedział Wiktor.

Wsiedliśmy do samochodów i udaliśmy się na pociąg, który odjeżdżał o 9.00. Byliśmy już na peronie i czekaliśmy na nasz pociąg. Bilety zakupiliśmy dużo wcześnie. Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach ,a plecaki odłożyliśmy na półki i już po chwili cieszyliśmy się nasza wolnością i tym ,że jedziemy gdzieś sami, bez rodziców z dala od domu. Założyłam słuchawki i popadłam w głębokie rozmyślanie nad minionym tygodniem.

Szczerze powiedziawszy nie wiem co mam myśleć o naszej relacji z Leonem. Po sobotniej nocy, chłopak wstał i po prostu wyszedł z mojego domu jak gdyby nigdy nic. Cały tydzień unikał ze mną rozmowy ,więc dałam mu spokój. Wiedziałam ,że i tak nic z niego nie wyciągnę. Chciałam dać mu drugą szanse ale wiedziałam ,że ta relacja będzie dużo cięższa niż może się wydawać. Chłopak sam nie miał łatwo. W domu ma piątkę rodzeństwa. Czasami był poniewierany ,że nie potrafi sobie nikogo znaleźć i że żadna laska na niego nie poleci. Kilka razy zdarzyło mi się to usłyszeć i szczerze powiedziawszy przechodziły mnie ciarki ale chłopak próbował udawać ,że nie rusza go to. Mówi się ,że dwa razy do tej samej wody się nie wchodzi ale widok Leon ,który nie radzi sobie sam ze sobą łamał mnie na miliony kawałków. Swoje słabości chował pod maską, nie pokazywał nikomu swojej słabości oprócz mi. Ufał mi i wiedział że nikomu tego nie powiem ani nie skrytykuje go. Po prostu będę go wspierać mimo ,że żadne z nas nie miało odwagi porozmawiać o naszej relacji o ile w ogóle jakaś była. Z zamyślenia wyrwał mnie Kubuś.

-Laura, może porozmawiaj z Leonem, siedzi taki samotny, nawet ze mną nie chce porozmawiać. Coś go gryzie, co jakiś czas spogląda w twoim kierunku. Ja wiem ,że nie chcesz mieć z nim za dużo wspólnego ale wiedz ,że jest w naszej ekipie i chcąc nie chcąc będziesz mieć z nim kontakt.

-Wiem Kubuś tylko to nie takie proste. Boję się co się stanie jeżeli znowu zaczniemy wchodzić w głębsza relacje. Wiesz jak się to skończyło ostatnio.

- Wiem, ale daj mu chociaż to wytłumaczyć. Może i spuściłem mu lekki wpierdol ale w głębi duszy ten chłopak nie jest zły, jest pogubiony w życiu, a brak wsparcia ze strony najbliższych jeszcze bardziej go dobija. Ja wiem że to co ci zrobił trzy lata temu nie należą do łatwych wspomnień ale nie możecie żyć oboje przeszłością musicie żyć teraźniejszości. -Kuba uśmiechnął się do mnie delikatnie i poszedł do łazienki zostawiając mnie z jeszcze większą ilością i natłokiem myśli.

Dojechaliśmy na miejsce. Rozłożyliśmy namioty i ogarnęliśmy się a następnie poszliśmy poopalać nad zaporę. Była piękna pogoda, żar lał się z nieba, a my kąpaliśmy się w wodzie i graliśmy w siatkówkę. Z racji ,że nie miałam już siły poszłam usiąść na brzegu i trochę odpocząć. Na ręczniku w cieniu siedział Leon, który palił papierosa. Chłopak był jakiś nie swój. Nie wszedł do wody, tylko siedział na ręczniku i patrzył się na nasza ekipę grająca w wodzie w siatkę. Wzięłam telefon do ręki i nagrałam młodych i porobiłam kilka pamiątkowych fotek. Nagle przede mną stanął Leon, wiedziałam że nie przyszedł tutaj bez powodu.

-Ymm ,możemy się przejść. Chciałbym porozmawiać. Nic im się raczej nie stanie są już duzi-I popatrzył w kierunku młodych.

-Tak możemy.-Wstałam z ręcznika ubrała na siebie koszulkę żeby nie iść w samym stroju i poszłam za chłopakiem.

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz