Rozdział 18

1 0 0
                                    

Nadszedł najgorszy dzień jaki mógłby być. Umówiliśmy się z Leonem na poważna rozmowę. Dokładnie tak, został tydzień do mojego wyjazdu. Sama w to nie wierzę ale te 3 miesiące tutaj przeleciały mi tak szybko, że nawet nie zdążyłam się obejrzeć a już trzeba się pakować. Oczywiście tęsknię za Barceloną i ludźmi stamtąd ale co mam powiedzieć o tym miejscu. Nie było mnie tu 3 lata a gdy wszystko zdawało się układać trzeba wracać z powrotem. Pożegnania nigdy nie były łatwe ale to będzie jedno z cięższych i myślę, że dużo cięższe niż wtedy kiedy żegnałam się z nimi 3 lata temu. Rzecz jasna młodzi wiedzą, że w każdej chwili mogą mnie odwiedzić ale to nie to samo co nasza rodzinna wioska. Siedziałam aktualnie w pokoju i rozmyślałam nad różnymi sprawami. Moja głowa była gdzieś pomiędzy Barceloną a moim pięknym zadupiem. Cały pobyt tutaj minął zdecydowanie za szybko. Kocham tych ludzi i wiem, że bez nich już nie będzie tego samego flow jakie załapałam mieszkając tutaj przez prawie całe swoje życie. Tworzyliśmy rodzinę, a rodzina jest jednak najważniejsza. Nawet nie zauważyłam kiedy do mojego pokoju wszedł Adam. Chłop się respi zawsze w momencie kiedy go potrzebuje.

-Nic nie mów. Wiem co cię gryzie i mam to samo. Dla każdego jest to ciężkie ale damy radę. Daliśmy 3 lata, damy i rok a może i mniej. Przecież będziesz mieć przerwę w sezonie i na pewno wbijesz. A co do Leona z tym ci nie pomogę. Wiem, że to nie łatwy temat ale uwierz mi dla niego jest to jeszcze cięższe niż dla ciebie. Wiesz jaki jest i jak ciężko jest nawiązać mu nowe znajomości. Pamiętaj, że jeżeli to zrobi to tylko i wyłącznie ze względu na ciebie więc doceń to i miej to na uwadze. Tymczasem muszę spadać bo przyszedłem tym razem do twojego brata a nie do ciebie. - powiedział Adam i zniknął za drzwiami za nim zdążyłam coś odpowiedzieć. No cóż muszę przyznać, że chłopak ma ogromnie dużo racji. Powoli zbierałam się do wyjścia na spotkanie z Leo. Umówiliśmy się w zacisznym miejscu tylko dobrze nam znanym. Szliśmy w ciszy do naszego miejsca. Nikt z nas nie wiedział jak zacząć tą rozmowę i jakie konsekwencje za sobą będzie niosła. Usiedliśmy na dwóch pniach drzew i przez dłuższy czas rozkoszowaliśmy się cisza. Nie była to ta niekomfortowa cisza była to cisza, która zaspokajała nasze duszę. Jednak przyszliśmy tutaj porozmawiać i to w dobrze znanym nam celu.

-Za tydzień będę już w Barcelonie. Wiem, że nasz związek jest krótki ale mam nadzieję, że sobie poradzisz. Będziemy mieć stały kontakt ze sobą. - powiedziałam patrząc na chłopaka błądzącego gdzieś wzrokiem. Starałam się dobierać słowa tak aby się nie rozkleić. - Musimy dać sobie radę. Wiem, że dla ciebie jest to dużo cięższe niż dla mnie ale nasza miłość przetrwa wszystko. Pomyśl, że przetrwaliśmy taka rozłąkę a teraz siedzimy tutaj razem i rozmawiamy. Popatrz ile pięknych chwili dało nam to lato a ile jeszcze takich chwil przed nami. Będzie już tylko lepiej. Tylko oboje musimy w to uwierzyć. - powiedziałam już w zasadzie łamiącym się głosem.

-Laura posłuchaj mnie uważnie. Myślałem nad tym od jakiegoś czasu i jestem gotowy się przeprowadzić. Chcę to zrobić dla ciebie. Wiem, że nie jestem idealnym chłopakiem i masz tam dużo lepsze towarzystwo, do którego ja nie pasuje w żadnym stopniu ale chce to zrobić dla ciebie bo cię kocham. - powiedział Leon a mnie zamurowało. - wiesz jaki jestem znasz mnie nie od dziś. Może i się tam nie odnajdę ale z czasem zacznę sobie wszystko układać. Jeżeli tylko zechcesz mi pomóc.

-Leon, nie musisz robić tego na siłę. Nie zmuszaj się. Wiem ile znaczy dla ciebie ta wioska. W przeciwieństwie do mnie, ciebie tutaj trzyma znacznie lepsza relacja z rodziną niż mnie. Nie mówię ci tego żeby cię zniechęcić do przeprowadzki ale stwierdzam fakty. - powiedziałam dość stanowczym głosem, co niezbyt spodobało się Leonowi i niestety wyczuwałam coraz większe prawdopodobieństwo wystąpienia awantury.

-Chce dla ciebie dobrze. Jestem godny poświęcić i wyprowadzić się z tej zakichanej wiochy, a ty nie wierzysz we mnie. A może nasz związek miał być tylko przelotnym romansem, a tak naprawdę masz kogoś w Barcelonie. Mówiłem już że nie jestem idealnym facetem ale moja miłość jest do ciebie tak ogromna, że jestem w stanie się poświęcić ale jeżeli ty tego nie dostrzegasz to nie mamy o czym rozmawiać.-powiedział Leon po czym wstał i poszedł tylko w jego znanym kierunku. Nie pobiegłam za nim. Chciałam żeby sobie to przemyślał. Kocham go i nie kręcę na boku z żadnym typem po prostu nie chce żeby robił coś na siłę i wbrew swojej woli. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Skuliłam nogi i płakałam cicho pod drzewem. Jak on mógł w ogóle pomyśleć, że mam kogoś na boku a on jest odskocznią od mojego życia w Barcelonie. Nawet nie wiem ile tak siedziałam ale chyba mi się przysnęło bo obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Niemal od razu wstałam na równe nogi co było średnim pomysłem bo zrobiło mi się słabo i lekko zachwiałam się na nogach. Ku mojemu zdziwieniu był to Kubuś, który udał się na spacer, a trafił na mnie.

-Jesteście dorośli a czasami zachowujecie się jak dzieci. Jak nie jeden wlatuje mi na chate i drze mordę tak, że ledwo co go rozumiem a drugi siedzi w lesie. Leon u mnie był. Ja wiem Laura to jest ciężkie dla was obu ale musisz mu dać szansę spróbować. On się chce poświęcić dla ciebie dla tego związku. Nie wierzysz w to, że ten związek przetrwa tam na miejscu? - powiedział Kubuś i objął mnie ramieniem.

-Kubuś to nie tak, że nie wierzę, nie chce żeby Leon robił coś wbrew sobie. Wiesz jaki jest, tutaj chociaż ma ciebie, Adama i kilku swoich ziomków, a tam. Ma tylko i wyłącznie mnie i nikogo innego. Wiem, że język coś zna bo uczyli się go w szkole ale to tyle. Nie ma tam żadnych znajomych, a wiesz jak ciężko nawiązuje nowe relacje. Sam widzisz, że jak ktoś jest nowy w naszym gronie to niekoniecznie z nim rozmawia. A co dopiero jak będzie w obcym państwie, mieście, wśród totalnie innych ludzi i kultury. Nie, że nie wierzę w niego ale boję się, że sobie nie poradzi, a wtedy będziemy cierpieć podwójnie.

-Wiem do czego zmierzasz ale daj mu spróbować może jednak sobie poradzi. Może właśnie tego potrzebuje. Zmienić otoczenie i poznać coś nowego. On nawet nigdy nie był za granicą nie licząc Czech i wycieczki szkolnej. Chcę Ci pokazać, że ma odwagę i jest w stanie się przeprowadzić. Nawet zaczął już szukać tam pracy bo tutaj złożył wypowiedzenie. - I tutaj Kubuś się zatrzymał bo chyba miałam tego nie wiedzieć. - Nic ci nie powiedział? - popatrzyłam tylko na Kubusia i pokiwałam przecząco głową. Jak on mógł mi tego nie powiedzieć. Przecież podstawa zdrowego związku to szczerość. - Co za kretyn. Przecież miał ci to powiedzieć. Tak rzucił pracę tutaj żeby mieć czas na spokojnie ogarnąć swoją wyprowadzkę. – myślałam, że oczy wystrzela mi z orbit. To dlatego był wściekły kiedy zaproponowałam związek na odległość.

Ta rozmowa musiała odbyć się jeszcze raz. Tylko teraz byłam na niego po prostu wkurwiona, że nie powiedział mi całej prawdy. Podziękowałam Kubusiowi za rozmowę i poszłam do domu. Było grubo po 23, a mój tata dalej nie spał.

-Gdzie byłaś? - zapytał nie odrywając wzroku od gazety, którą czytał.

-Porozmawiać z Leonem. - odpowiedziałam i już chciałam iść do swojego pokoju jednak tata miał inne plany.

-Z Leonem? Trochę to dziwne? Był tutaj jakieś 20 minut temu i zapytał czy jesteś w domu. Powiedziałem, że zaraz wrócisz i wpuściłem go do ciebie. Czeka na ciebie w pokoju ale minę miał nietęgą. Coś się stało? - zapytał tata a ja jedyne co zrobiłam to przytaknęłam i poszłam do pokoju. Otwarłam drzwi i zobaczyłam Leona palącego fajkę i pijącego jakąś tanią wódkę. Wiedziałam, że to co robi jest złamanie naszej obietnicy i on o tym doskonale wiedział. Czułam, że jest już mocno wstawiony i nie myśli o tym co mówi.

-Widzę że wróciłaś. Ile można na ciebie czekać? - zaśmiał się ironicznie. To była ta najgorsza odsłona Leona. Chłopak miał już w sobie pół flaszki wódki w i zachowywał się coraz bardziej nieobliczalnie.-Co ty tutaj robisz?-zapytałam ale zamiast odpowiedzi dostałam sarkastyczny śmiech.

-Nie wiem może chce porozmawiać bo w dalszym ciągu nie wiem kim dla siebie jesteśmy. Może jestem ulotnym romansem i odskocznią od Barcelony. Przyznaj się, że masz tam kogoś. Może jeden z tych piłkarzyków co? - mówił kpiąco z przepitym głosem.

-Leon, posłuchaj mnie nie mam tam nikogo. Jedyne co tam mam to pracę, a ci piłkarze to tylko moje ziomki i nic więcej. Zrozum, że kocham tylko ciebie i to się nie zmieni. Nie jesteś żadnym letnim romansem. Naprawdę proszę cię odłóż tą wódkę i porozmawiajmy jak ludzie. Szczerze do granic możliwości. - powiedziałam do chłopaka, a ten powoli odkładał butelkę po alkoholu. Nie sądziłam, że mnie posłucha ale to co wydarzyło się później sprawiło, że zmieniłam całkowicie postrzeganie zaistniałej sytuacji. Chłopak padł na kolana i zaczął płakać. Przepraszam nie płakać on wył jak małe dziecko. Wtulił się w moje nogi i zaczął mnie przepraszać i błagać o wybaczenie.

-Nie chciałem tak powiedzieć. Ufam Ci i wiem, że nie zdradziła byś mnie. Nie wiem dlaczego tak pomyślałem. Po prostu to wszystko mnie przerasta. Chcę się wyprowadzić stąd, chce to zrobić dla ciebie. Laura ja cię kocham. - chłopak płakał coraz bardziej a ja głaskałam go po głowie, a ten starał się uspokoić.

-Chodź jesteś zmęczony położymy się, a rano na spokojnie porozmawiamy. - powiedziałam na co chłopak wstał i niemal od razu położył się na łóżku i zrobił mi miejsce. Bez zbędnych słów przytulił się do mnie a ja głaskałam go po głowie. Leon powoli się uspokajał aż w końcu zasnął. Dawno nie widziałam chłopaka w takim stanie. Nie mówię tu o spiciu się lecz o jego histerii. Nie myśląc już długo o całym dzisiejszym dniu zasnęłam wtulona w chłopaka. Może i nie byliśmy ze sobą pogodzeni bo słowa chłopaka bardzo mnie zabolały ale nie mogłam zostawić go w takim momencie.

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz