Rozdział 20

2 0 0
                                    

-Czemu mi nie powiedzieliście. Myśleliście, że się nie dowiem. Dlatego całe życie byłem kozłem ofiarnym w tym domu i czułem się obco. - powiedział Leon rzucając kartką na stół. - Ile jeszcze mieliście zamiar to ukrywać przede mną? Może w ogóle nie mieliście w planach mi tego powiedzieć. Jaka jest prawda? MÓWCIE. - krzyknął Leon, a ja chwyciłam go za rękę, chcąc tym samym dać mu do zrozumienia, że nerwy nic nie dadzą.

-Posłuchaj nas. - powiedział ojciec chłopaka. - Ty tego nie pamiętasz ale jak miałeś 2 latka znaleźliśmy cię przemokniętego do suchej nitki na przystanku koło szkoły. Byłeś cholernie przestraszony i nie chciałeś powiedzieć od kogo jesteś. Kiedy zadzwoniliśmy na policję okazało się, że uciekłeś z domu dziecka. Nie mogliśmy na to patrzeć jak jesteś tam traktowany i jak najszybciej wystąpiliśmy o papiery adopcyjne. Po roku udało nam się wszystko załatwić. Czekaliśmy do twojej 18 żeby Ci to powiedzieć ale nie mieliśmy odwagi. Synek przepraszamy cię za wszystko. Chcę cię przeprosić za to co powiedziałem wczoraj i przez te wszystkie lata. Od momentu kiedy cię poznałem pokochałem jak własnego syna. I chce Ci powiedzieć, że jestem z ciebie cholernie dumny. Nie miałeś w życiu łatwo ale walczysz o siebie i o swoje marzenia. Ciężko mi to powiedzieć ale wczoraj zdałem sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy, że z tego małego chłopca, który zabłąkał się wtedy na przystanku wyrósł prawdziwy silny facet. Myślę Małgosiu, że to już ten etap gdzie nasz syn opuści to miejsce i wyruszy w nieznane odkrywać świat. Masz synu nasze pełne błogosławieństwo. Oby ci się wiodło w tej Barcelonie, a ciebie. - zwrócił się do mnie. - A ciebie Laura proszę o jedną bardzo ważna rzecz. Zaopiekuj się nim bo może i na początku nie wierzyłem w wasz związek ale teraz jestem świecie przekonany, że pasujecie do siebie i jesteście idealnie dobranymi ludźmi. - puścił nam oczko a my siedzieliśmy w totalny osłupieniu. Leon nie za bardzo wiedział co powiedzieć więc po prostu wstał i przytulił swoich rodziców. Ten widok mnie rozczulił do tego stopnia, że z moich oczu wypłynęła pojedyncza łza. Po chwili Leon do mnie podszedł i pocałował namiętnie. Jego rodzice jak i bracia, którzy nawet nie wiem kiedy ale znaleźli koło nas zaczęli nam wiwatować i bić brawo. Podszedł do nas jeden z braci chłopaka.

-Nie sądziłem, że mój brat kiedykolwiek znajdzie tak zajebista laskę. Powiem Ci, że masz szczęście. I życzę Ci jak najlepiej. - podszedł do mojego chłopaka i zbił z nim męska piątkę, a mnie przytulił. Czułam od nich wszystkich bijące ciepło mimo, że wczoraj wiało tam syberyjskim chłodem, wszystko udało się naprawić. Z racji tego, że Leon wczoraj obchodził swoje 24 urodzin, a przez całą sytuację z jego rodzicami nie zdążyłam dać mu prezentu uznałam, że to odpowiedni moment aby wyrwać się na chwilę i spędzić ten czas razem z dala od jakichkolwiek otaczających nas ludzi. Grzecznie pożegnałam się z rodziną chłopaka i udałam się do swojego domu dając tym samym sobie chwilę na poukładanie szalejących w mojej głowie myśli. Umówiłam się z chłopakiem na godzinę 17 aktualnie była 13 a ja obiecałam moi rodzica, że wrócę wczoraj. No cóż coś nie wyszło. W duchu byłam przekonana, że dostanę zjebę od góry do dołu ale na moje szczęście moich rodziców nie było. W domu zastałam tylko Pawła jedzącego szprotki w puszce. Swoją drogą jebały one na cały dom i pierwsze co zrobiłam to otwarłam wszystkie okna jakie były w moim zasięgu a sama uciekłam na górę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad tym co wydarzyło się ostatniego wieczoru i dzisiejszego ranka. Te wszystkie sytuację i zdarzenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że świat i ludzie są popaprani. Dalej nie docierało do mnie jakim można być człowiekiem żeby porzucić dziecko. Przecież Leon od zawsze był wspaniałym chłopakiem. Owszem miał swoje wady i zrobił głupotę te cholerne 3 lata temu ale wybaczyłam mu to, a on zmienił się na lepsze. W sumie dzięki temu, że mamy siebie nawzajem, zmieniliśmy się na lepsze.

Powoli dochodziła 17, a ja czekałam już w samochodzie pod domem chłopaka. Nie powiem bardzo się stresowałam ponieważ prezent jaki chce mu podarować jest bardzo sentymentalny tak samo jaki i miejsce. Pamiętam to jak dziś Leon zabrał mnie tam żeby spędzić ze mną trochę czasu i pooglądać spadające gwiazdy. Może i była to taka mała randka ale wtedy nie wiedzieliśmy, że to wszystko się tak potoczy i tak bardzo zjebie. Z tamtej chwili zostało mi w pamięci jedno ważne wyznanie Leona i te słowa pamiętam po dziś dzień "Pamiętaj Laura co by się nie działo będę życzył ci dobrze i trzymał za ciebie kciuki tak mocno aż mi odpadną ". Wtedy go tylko przytuliłam lecz dopiero po kilku latach zdałam sobie sprawę z tego jakie miały one moc i chodź Leon mnie skrzywdził do tego stopnia, że musiałam się wyprowadzić, to cały czas wierzył w nas i to ,że sobie poradzę tam za granicą. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie chłopak, a bardziej krzyki z jego domu. Był to nie kto inny jak Pani Małgosia krzycząca na dorosłego już syna aby ten zapiął marynarkę, w którą był ubrany. Nie powiem sytuacja wyglądała dość komicznie ale sam chłopak był ubrany bardzo elegancko i wyglądał przystojnie. Leon wszedł do auta i dał mi szybkiego całusa w usta. Pani Małgosia otarła teatralnie łzę spod oka i pomachała nam na do widzenia. Chłopak jak to on nie mógł usiedzieć w miejscu i co chwilę grzebał coś przy radiu.

-Leon jeszcze raz włączysz jakąś gówniana stacje, a słowo daje pójdziesz na nogach za autem jak Azor za złym panem-powiedziałam.

-Nic nie ma w tym radiu. Pierdolą o jakiś głupotach żadnej ciekawej muzyki żeby sobie pośpiewać. A tak w ogóle to gdzie jedziemy- odpowiedział Leo.

-A co ty taki niecierpliwy dziś jesteś. Dowiesz się na miejscu -powiedziałam a Leon położył mi rękę na moim udzie.- Leon ja prowadzę. Czy ty możesz mnie nie rozpraszać.- Te słowa tak podziałały, że w ogóle i chłopak miał je w głębokim poważaniu.

-Daj spokój. I tak za chwilę będziemy na miejscu poznaję tą okolice. -uśmiechnął się do mnie i odwrócił głowę w stronę szyby.

-Chce Ci powiedzieć, że to najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem.-powiedział Leon oglądając album, który własnoręcznie mu zrobiłam. Była tam masa naszych wspólnych zdjęć.- To niesamowite ile mamy za sobą pięknych chwil i ile jeszcze przed nami. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. -powiedział chłopak i złożył na moich ustach pocałunek ale nie był to taki zwykły pocałunek, przepełniała go miłość i oddanie. W moich oczach pojawiły się łzy-łzy szczęścia ,które wypełniało moje serce od środka. Byłam szczęśliwa bo on był szczęśliwy byłam kochana z wzajemnością i oboje dążyliśmy do tego aby każdego dnia uświadamiać to sobie. Chłopak odsunął się ode mnie i otarł moje łzy. Wiedział, że nie potrzebujemy teraz słów aby opisać to jak się czuliśmy. Położyliśmy się na kocu i zaczęliśmy wpatrywał się w gwieździste niebo. Była to idealnie noc spadających gwiazd a my zakochani po uszy leżeliśmy wtuleni w siebie na polanie z dala od otaczającego nas świata. Takie chwile człowiek zapamiętuje na długie lata i w ciężkich momentach do nich wraca. I chodź jeszcze niespełna kilka tygodni temu dałabym sobie uciąć rękę, że uczucie do Leona nigdy nie wróci to prawdopodobnie byłabym teraz bez ręki. Śmiało mogę powiedzieć, że powrót tutaj to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć w moim życiu i chodź parę tygodni temu kiedy wracałam do swojego kraju miałam masę złych myśli, chcąc po prostu stchórzyć to jednak coś mnie do tego pociągnęło. Tym uczuciem był niewygasły promyk miłości do Leona. 

Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz