Rozdział 19

2 0 0
                                    

Na wstępie chce przeprosić, że rozdziały są tak rzadko, ale staram się ogarnąć studia i prace co nie jest takie proste. Rozdziały będą co tydzień, a teraz zapraszam do lektury. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Obudziło mnie lekkie poszturchiwanie w ramię i ciche szepty do ucha, że wszystko będzie dobrze. Otworzyłam oczy i gwałtownie usiadłam na łóżku. Byłam cała spocona i mokra na twarzy.

-Wszystko w porządku? - zapytał Leon, którego obudziły prawdopodobnie moje krzyki. Na szczęście to był sen i żadnej kłótni nie było.

-Tak jest okej. Po prostu zły sen. - powiedziałam a następnie upiłam łyk wody, którą podał mi chłopak. Było grubo po 3 w nocy, a ja już wiedziałam, że spać nie będę.

- Wołałaś mnie przez sen i mówiłaś coś w stylu "nie mam nikogo w Barcelonie" i "nie rób nic wbrew sobie". Co ci się śniło?- zapytał Leon z troską w głosie.

-Śniła mi się nasza rozmowa o tym wszystkim. Leon my musimy poważnie porozmawiać. Ja wiem, że to jest ciężki temat ale za tydzień mnie już tutaj nie będzie, a my dalej tego nie przegadaliśmy. - powiedziałam a Leon usiadł obok mnie, objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.

-Pamiętaj Laura, że cię nie zostawię. Myślałem nad tym i jestem gotowy się wyprowadzić. Poznam może nowych ludzi wiem, że nie jestem idealnym chłopakiem ale chce zmienić swoje życie, a dzięki tobie może mi się to udać. - powiedział Leon, który mówił to z tak ogromnym przekonaniem, że nie wierzyłam w to co słyszę. - Po drugie posłuchaj mnie. - dopowiedział i przełknął nerwowo ślinę jakby ta informacja miała zmienić wszystko. - Rozmawiałem wczoraj z moim szefem i uznałem, że zwolnię się z pracy. Ja wiem, że to szalone ale nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Tam znajdę jakąś robotę może lepszą niż tutaj. Nie myśl, że robię to wbrew sobie. Te trzy lata kiedy ciebie tutaj nie było coś do mnie dotarło. Mamy jedno życie i nie możemy go zjebać. - powiedział Leon i przytulił mnie do siebie. Nie wiedziałam za bardzo co mu odpowiedzieć. Z jednej strony się cieszyłam a z drugiej bałam się o niego, że sobie nie poradzi i nasz związek nie przetrwa tak ogromnej próby. Odwróciłam się do chłopaka chwyciłam go za ręce.

-Posłuchaj mnie, chce żebyś się ze mną wyprowadził ale odpowiedź sobie sam na pytanie czy jesteś gotowy podjąć tak cholerne ryzyko. Nowy język, kultura i ludzie, których nie znasz. Nie zrozum mnie źle martwię się o ciebie że... - nie dokończyłam bo Leon mi przerwał.

-Że sobie co nie poradzę. - powiedział i prychnął pod nosem. - Tak myślałem po prostu mnie tam nie chcesz. - powiedział i odszedł w stronę balkonu. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Ten obrócił mnie tak żebym widziała jego twarz. W jego oczach dostrzegłam łzy.

-Hej, nie płacz. Wiesz, że chce dla nas jak najlepiej. Jeżeli czujesz się na siłach to wyprowadź się ze mną. Pomogę Ci we wszystkim. Znajdziemy jakąś pracę dla ciebie i poznasz moich znajomych. Na pewno cię polubią a ty ich. - powiedziałam i przytuliłam go do siebie, a on to odwzajemnił. Staliśmy tak przez dłuższy czas. Dochodziła powoli 5 rano, a my siedzieliśmy na balkonie i oglądaliśmy nasze stare zdjęcia. Był to relaks przed dzisiejszą poważna rozmowa między nami, a rodzicami chłopaka. Leon bardzo bał się reakcji rodziców i swojego rodzeństwa. Z resztą nic dziwnego. Mieszkał tu od urodzenia przynajmniej tak myśleliśmy i miał silne więzi rodzinne. Może i nie miał zbyt idealnej rodziny ale kochał ich. Dochodziła 7 rana, a wioska powoli budziła się do życia. My dopiero teraz uznaliśmy, że położymy się spać i prześpimy stres związany z dzisiejszym popołudniem.

-Mamo, tato musimy o czymś ważnym porozmawiać. Wyprowadzam się do Hiszpanii. Złożyłem wypowiedzenie w pracy. Za 5 dni wylatuje. Nie zrozumcie mnie źle, było mi tutaj dobrze ale przyszedł czas na zmianę. Czuję, że jeżeli zostanę to znowu będę cierpiał tak jak przez te cholerne 3 lata. - powiedział Leon a mi żołądek zrobił 360 stopni. Tata chłopaka zmierzył mnie wzrokiem. Już wtedy wiedziałam, że ta rozmowa skończy się tragicznie dla wszystkich stron.

-Synek ale co ty mówisz. - powiedziała mama chłopaka. - Źle ci tu? Masz tu rodzinę, braci i kumpli. Tam nie znasz nikogo, nawet języka. Tutaj masz dobra pracę. Co ci więcej do szczęścia potrzeba? - dopowiedziała mama chłopaka.

-Tak wam się wydaje. Od momentu kiedy Laura się wyprowadziła nie byłem sobą. Nikt nawet tego nie zauważył bo interesowało was tylko to czy dokładam się do rachunków. Może na początku mama się o mnie martwiła ale ty. - pokazał palcem na swojego ojca. - Miałeś w dupie to, że twój syn się stacza. Kiedy zobaczyłeś mnie schlanego pierwsze co zrobiłeś to jebłeś mnie w mordę, a później mama zbierała mnie z podłogi ledwo żywego. Dlatego chcę się wyprowadzić. Nie chcę być już piepszonym kozłem ofiarnym w tym domu. Od dziecka obrywam po uszach od rodzeństwa mimo, że nie jestem najmłodszy. Czym sobie na to zasłużyłem? Wiem, że nie jestem idealnym synem ale czym zawiniłem? - powiedział Leon dość podniosłym głosem.

-Po pierwsze gówniarzu zwracaj się grzeczniej do mnie i swojej matki. Po drugie wyprowadź się nigdy nie byłeś mi tu potrzebny. Jesteś pierdoloną niemową, która boi się ludzi a nagle chce zmienić środowisko. Ale zobaczysz wrócisz jeszcze z bekiem do domu. A teraz droga wolna idź w pierony. Masz czas żeby się spakować ale nie przychodź do mnie jeżeli ci się tam nie uda. - powiedział ojciec chłopaka i odszedł. Widziałam w oczach Leo łzy. Teraz już wiedziałam o czym mówił mając na myśli, że w domu nie ma wsparcia od strony ojca.

-Synek, tata chce dla ciebie dobrze. On po prostu nie może pojąć tego, że wydoroślałeś i nie jesteś już tym samym mały chłopcem, którym byłeś parę lat temu. Jeżeli czujesz się na siłach to się wyprowadź. Wiedz, że do tego domu zawsze będą drzwi otwarte i w każdej chwili możesz wrócić. Z ojcem porozmawiam. On po prostu też martwi się o ciebie. - powiedziała mama chłopaka. Leon po prostu wstał i ze łzami w oczach pobiegł do swojego pokoju. Chciałam wstać lecz mama chłopaka zatrzymała mnie.-Proszę cię Laura zaopiekuj się nim. Nie chcę żeby cierpiał po raz kolejny. I obiecaj mi jedna rzecz. Chodź by nie wiem co się działo nie zostawisz go.

-Nie mogę wszystkiego obiecać ale jednego jestem pewna, że zadbam o Pani syna o to nie musi się pani martwić. - powiedziałam i uściskałam kobietę. A następnie poszłam do pokoju Leona. Weszłam po cichu do pokoju i to co tam zastałam łamało mi serce na tysiące kawałków. Leon siedział na łóżku z jakąś kartka w ręce. Podeszła bliżej niego i chwyciłam za kartkę. To co tam przeczytałam zmieniło wszystko. Leon nie był rodzonym synem Pani Małgosi i Pana Pawła. Był adoptowany. Był niechcianym dzieckiem. Popatrzyłam na Leona ze łzami w oczach. Akurat teraz musiał się o tym dowiedzieć. Chłopak zanosił się od płaczu. Było mi go tak cholernie szkoda, że jedyne co potrafiłam teraz zrobić to po prostu go przytulić i w taki sposób okazać mu wsparcie. Siedzieliśmy tak przez 2 godziny kiedy usłyszałam jak chłopak cicho pochrapuje. Położyłam go i sama zrobiłam to samo. On spał już dużo bardziej spokojniejszy ja za to zaczęłam rozmyślać nad tym wszystkim co się dziś wydarzyło. Dlaczego musiało trafić na niego. Przecież to taki dobry chłopak i wszystko co najgorsze przytrafia się jemu. Ale wtedy uświadomiłam sobie bardzo ważna rzecz, że nie ważne co by się działo i nie ważne ile przeszliśmy to i tak będę go kochać. 





Miłosny FaulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz