Perspektywa Chen'a. Po śmierci Skylor
W dłoni obracam kieliszek jakiegoś alkoholu, który i tak stracił jak dla mnie smak. Stał się mdły i tylko patrzę jak obija się o ścianki naczynia.
Dostałem wiadomość, że moja córka zostawiła coś na komodzie swojego łóżka przed tym wszystkim, co zrobiła. Były to listy do jej przyjaciół i jeden do mnie. Wszystkie stoją przed małym stoliczkiem, gdzie ja sam siedzę w czarnym, skórzanym fotelu. Kominek na przeciw mnie jest rozpalony i rozświetla bardziej część mojego gabinetu.
Przeczytałem najpierw trzy pozostałe listy, które nie były zaadresowane do mnie, ale nie miałem oporów by je zobaczyć. W końcu to jest w moim domu należy do mnie, a jako ojciec powinien upewnić się czy córka nie zrobiła to przez kogoś.
Miłość jest jednak głupia i wcale nie bezinteresowna.
Sam się o tym przekonałem. Trudno powiedzieć czy żałuję. Na razie mam na głowie inne sprawy niż jeżeli tamte, które dawno zostały zamknięte.
Biorę w dłoni białą kopertę, która jest podpisana niczym niezwykłym jak po prostu ,,Do ojca". W wcześniejszych słowach jakoś bardziej się wysiliła na kreatywność niż do mnie.
Odkładam kieliszek i biorę w dłoni mały nożyk, który rozrywam kopertę i wyciągam białą kartkę.
(jak ktoś ma problem z odczytaniem listu proszę pisać to podeślę czytelniejszą formę, bo nie da się tego zmienić, ale na laptopie jest już czytelniejsze)
𝒯𝒶𝓉𝑜, 𝒿𝒶𝓀 𝓉𝑜 𝒸𝓏𝓎𝓉𝒶𝓈𝓏 𝒹𝑜 𝓅𝑒𝓌𝓃𝒾𝑒 𝒿𝓊ż 𝓃𝒾𝑒 ż𝓎𝒿ę. 𝒩𝑜 𝒸óż... 𝒦𝒶ż𝒹𝓎 𝓏 𝓃𝒶𝓈 𝒿𝑒𝓈𝓉 𝒷𝒶𝓇𝒹𝓏𝑜 𝒹𝑒𝓈𝓉𝓇𝓊𝓀𝒸𝓎𝒿𝓃𝓎. 𝒯𝓎, 𝓂𝒶𝓂𝒶 𝓃𝑜 𝒾 𝒿𝒶. 𝒫𝓇𝓏𝓎𝓃𝒶𝒿𝓂𝓃𝒾𝑒𝒿 𝓌𝒾𝒹𝒶ć, ż𝑒 𝒿𝑒𝓈𝓉𝑒ś𝓂𝓎 𝓇𝑜𝒹𝓏𝒾𝓃ą. 𝒯𝑒𝓇𝒶𝓏 𝓏𝑜𝓈𝓉𝒶ł𝑒ś 𝓈𝒶𝓂. 𝒩𝒶 𝓌ł𝒶𝓈𝓃𝑒 ż𝓎𝒸𝓏𝑒𝓃𝒾𝑒. 𝑀𝑜ż𝑒 𝓉𝑒𝑔𝑜 𝒸𝒽𝒸𝒾𝒶ł𝑒ś? 𝒩𝒾𝑒 𝒷ę𝒹ę 𝒸𝒾 𝓉𝓊𝓉𝒶𝒿 𝓌𝓁𝒾𝒸𝓏𝒶ć 𝓌𝓈𝓏𝓎𝓈𝓉𝓀𝒾𝒸𝒽 𝓉𝓌𝑜𝒾𝒸𝒽 𝒷𝓇𝓊𝒹ó𝓌 𝒷𝑜 𝓈𝓏𝒸𝓏𝑒𝓇𝓏𝑒 𝓃𝒾𝑒 𝓂𝒶𝓂 𝓃𝒶 𝓉𝑜 𝑜𝒸𝒽𝑜𝓉𝓎 𝒾 𝒸𝓏𝒶𝓈𝓊, 𝒶𝓁𝑒 𝓂𝒶𝓂 𝓃𝒶𝒹𝓏𝒾𝑒𝒿ę, ż𝑒 𝒿𝑒ś𝓁𝒾 𝓀𝒾𝑒𝒹𝓎𝓀𝑜𝓁𝓌𝒾𝑒𝓀 𝓏𝒶ł𝑜ż𝓎𝓈𝓏 𝓅𝑜 𝓇𝒶𝓏 𝒹𝓇𝓊𝑔𝒾 𝓇𝑜𝒹𝓏𝒾𝓃ę, 𝒸𝑜 𝓈𝓏𝒸𝓏𝑒𝓇𝓏𝑒 𝓌ą𝓉𝓅𝒾ę 𝒾 𝑜𝒷𝓎 𝓃𝒾𝑒, 𝓉𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝓅𝑜𝓅𝑒ł𝓃𝒾𝓈𝓏 𝓉𝓎𝒸𝒽 𝓈𝒶𝓂𝓎𝒸𝒽 𝓇𝓏𝑒𝒸𝓏𝓎 𝒸𝑜 𝓏 𝓃𝒶𝓂𝒾. 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒ś 𝓅𝑜𝒿𝑒𝒷𝒶𝓃𝓎𝓂 𝑒𝑔𝑜𝒸𝑒𝓃𝓉𝓇𝓎𝓀𝒾𝑒𝓂, 𝓅𝓇𝒶𝑔𝓃ą𝒸𝓎𝓂 𝓌ł𝒶𝒹𝓏𝓎 𝒾 𝓁𝓊𝒷𝒾ą𝒸𝓎𝓂 𝓈𝒾ę 𝓅𝒶𝓈𝓉𝓌𝒾ć 𝓃𝒶𝒹 𝒾𝓃𝓃𝓎𝓂𝒾. 𝒲𝒾𝑒𝓂, ż𝑒 𝓅𝑒𝓌𝓃𝒾𝑒 𝓃𝒶 𝓈𝒾ę ś𝓂𝒾𝑒𝒿𝑒𝓈𝓏. 𝒯𝑜 𝒷𝒶𝓇𝒹𝓏𝑜 𝓌 𝓉𝓌𝑜𝒾𝓂 𝓈𝓉𝓎𝓁𝓊. 𝒥𝑒𝓈𝓉 𝒿𝑒𝒹𝓃𝒶 𝓇𝓏𝑒𝒸𝓏, 𝑜 𝓀𝓉ó𝓇ą 𝒸𝒽𝒸𝒾𝒶ł𝒶𝒷𝓎𝓂 𝒸𝒾ę 𝓅𝑜𝓅𝓇𝑜𝓈𝒾ć 𝒾 𝒷ł𝒶𝑔𝒶𝓂 𝓅𝑜𝓈𝓉𝒶𝓇𝒶𝒿 𝓈𝒾ę 𝒿ą 𝒸𝒽𝑜𝒸𝒾𝒶ż 𝓌𝓎𝓀𝑜𝓃𝒶ć.𝒵𝑜𝓈𝓉𝒶𝓌 𝒦𝒶𝒾'𝒶 𝒮𝓂𝒾𝓉𝒽'𝒶 𝓌 𝓈𝓅𝑜𝓀𝑜𝒿𝓊 𝒾 𝓀𝒶ż𝒹𝑒𝑔𝑜 𝓏 𝓂𝑜𝒿𝑒𝑔𝑜 𝑜𝓉𝑜𝒸𝓏𝑒𝓃𝒾𝒶. 𝐵𝑜 𝓉𝑜 𝒷𝓎ł𝒶 𝓂𝑜𝒿𝒶 𝒹𝑒𝒸𝓎𝓏𝒿𝒶 𝓃𝒶, 𝓀𝓉ó𝓇ą 𝓃𝒾𝒸 𝓃𝒾𝑒 𝓂𝑜𝑔𝓁𝒾𝒷𝓎ś𝒸𝒾𝑒 𝓅𝑜𝓇𝒶𝒹𝓏𝒾ć. 𝒯𝓎𝓁𝑒. 𝒲𝒾𝑒𝓂, ż𝑒 𝓅𝑒𝓌𝓃𝒾𝑒 𝒾 𝓉𝒶𝓀 𝑔𝑜 𝓃𝒾𝑒 𝓏𝑜𝓈𝓉𝒶𝓌𝒾𝓈𝓏 𝒾 𝓊𝓏𝓃𝒶𝓈𝓏, ż𝑒 𝓉𝑜 𝒿𝑒𝑔𝑜 𝓌𝒾𝓃𝒶. 𝒩𝒾𝑒 𝓅𝑜𝓉𝓇𝒶𝒻𝒾ę 𝓏𝓂𝒾𝑒𝓃𝒾ć 𝓉𝓌𝑜𝒿𝑒𝑔𝑜 𝓉𝑜𝓀𝓊 𝓂𝓎ś𝓁𝑒𝓃𝒾𝒶, 𝒶𝓁𝑒 𝓈𝑒𝓇𝒾𝑜. 𝒥𝒶𝓀 𝒿𝓊ż 𝓂𝒶𝓈𝓏 𝑔𝑜 𝓅𝑜𝓂ę𝒸𝓏𝓎ć 𝓉𝑜 𝓏𝓇ó𝒷 𝓉𝑜 𝓌 𝒿𝒶𝓀 𝓃𝒶𝒿𝓂𝓃𝒾𝑒𝒿𝓈𝓏𝓎 𝓈𝓅𝑜𝓈ó𝒷. 𝒢𝒹𝓎𝒷𝓎 𝓃𝒾𝑒𝒷𝑜 𝒾𝓈𝓉𝓃𝒾𝒶ł𝑜 𝒾 𝓉𝒶𝓀 𝒷𝓎𝓂 𝓈𝒾ę 𝓉𝒶𝓂 𝓃𝒾𝑒 𝒹𝑜𝓈𝓉𝒶ł𝒶.
𝒮𝓀𝓎𝓁𝑜𝓇 𝒞𝒽𝑒𝓃
𝒫𝓈. 𝒦𝓁𝒶𝓊𝓈 𝓉𝑜 𝓉𝓌ó𝒿 𝓃𝒶𝒿𝓌𝒾ę𝓀𝓈𝓏𝓎 𝓅𝓇𝓏𝓎𝒹𝓊𝓅𝒶𝓈 𝒿𝒶𝓀𝒾 𝓀𝒾𝑒𝒹𝓎𝓀𝑜𝓁𝓌𝒾𝑒𝓀 𝒸𝒽𝑜𝒹𝓏𝒾ł 𝓅𝑜 𝓉𝑒𝒿 𝓏𝒾𝑒𝓂𝒾
Wsuwam kartkę z powrotem do koperty i czuję o dziwo irytację, która przeważa bardziej nad smutkiem.
To nie była twoja decyzja Skylor. To była decyzja losu, który rzucił się w taki świat. Mało co miałaś wpływu na swoje życie i jeszcze chciałaś je tak zakończyć. Na dodatek mówisz, że to nie wina tego całego Kai'a.
Totalny stek bzdur i absurd.
Gdyby się tylko nie pojawił w naszym życiu, nie zrobiłabyś tego. Trzeba być totalnym zjebem, aby dać się tak jawnie manipulować i dawać pomiatać. Jest zwykłym zerem. Jak ja mogłem pozwolić na tą znajomość?
Masz rację Skylor, nie umiem się powstrzymać przed zaplanowanym męczeniem go. Już w mojej głowie pojawiają się plany, co mogę mu zrobić. Mam całkiem dużo ciekawych pomysłów.
Kiedy tak rozmyślałem czy lepiej byłoby spalenie czy niewolnictwo, przypomniałem sobie twoje słowa o zostawieniu go. Zdenerwowało mnie to i biłem się z myślami, co mam zrobić dalej. Już nie wyglądało to tak łatwo jak na początku.
-Dobra!- wzdycham z gniewem w głosie.
Na raz wypijam całą zawartość kieliszka i nawet nie robię przy tym żadnej skwaszonej miny. Okazało się, że w środku było whisky, które nadal smakowało gorzej niż zazwyczaj, ale potrzebowałem jakiś procentów na uspokojenie.
Pomęczę go tylko trochę, Skylor. Robię to tylko dla ciebie i, aby udowodnić, że potrafię zachowywać się po cywilizowanemu. Chociaż trochę. Nic nie poradzę, że władza zobowiązuje do trudniejszych czynów i zezwala na więcej. A ja ją bardzo lubię i bez niej nie dałoby się żyć.
-Klaus!- wołam swoją prawą rękę.
Pojawia się natychmiast obok mnie z kamiennym wyrazem twarzy i eleganckim stroju. Wszystko u niego jest postawione i zrobione tak jak ma być. Nawet włos nie odstaje w innym kierunku niż ma.
-Słucham
-Skylor przekazuję w liście, że jesteś przydupasem
Widzę jak przez jego twarz przemyka cień irytacji i zdenerwowania, który szybko likwiduje i ponownie zakłada maskę zimnego opanowania.
Podoba mi się jak się poirytował. Trudno go wytrącić z równowagi.
-Zleć komuś, aby wykonał kopię listów i wrzucił każdy z osobna plik do pendrive'ów odpowiadającym kolorów kopert, oprócz mojego
Nie potrzebuję kopii swojego, ale czuję dziwną potrzebę zrobienia kopii tych listów na wszelki wypadek.
Nie, to nie jest empatia jakby co. Bardziej bym określił to jako zabezpieczenie na przyszłość.
-Oczywiście
-I za nim wyjdziesz to daj mi do telefonu Nyę Smith
-Tak jest
Zabiera koperty z stolika i znika mi sprzed oczu. Słyszę jak za mną rozlega się sygnał i zaraz widzę jak komórka pojawia się obok mnie. Biorę ją w dłoni i przykładam do ucha.
-Dzień dobry- słyszę niepewny głos w słuchawce.
Przedstawienie czas zacząć
-Nya! - zaczynam z przejęciem- Tutaj ojciec Sky i stało się coś strasznego...
CZYTASZ
â€â "ð®ððððððððð ððð ð»ðÅÄ ðððÅð" â⥠[Lava shipping] Lego ninjago
LosoweKai jest studentem prawa, dorabiajÄ cym sobie jako doradca prawny w Domie Dziennego pobytu. NÄkajÄ go telefonicznie uciÄ ÅŒliwi ludzie niezadowoleni tym, ÅŒe pomaga osobÄ , których nie lubiÄ . Ale to nie jest jego gÅówny problem bo ten moÅŒna rozwiÄ zaÄ w Å...