23. Przeprosinowa niespodzianka

17 7 2
                                    

🍀 Perspektywa Tanishy 🍀
ruinaoceanu

Z samego rana, po nocy, przez którą nie zmrużyłam oka, wyszłam z pokoju hotelowego Michaela Patricka Kelly'ego. Cały czas czułam, jakbym była we śnie, z którego nie chciałam się budzić. Bez słowa się rozstaliśmy, łącząc nasze usta po raz ostatni. Nie oczekiwałam niczego więcej, wiedziałam, że nigdy się już nie zobaczymy. Nie chciałam jego numeru, koszulki czy gitary.

Wiedziałam, że wspomnienia mi wystarczą.

Uśmiechnęłam się do piosenkarza, który opierał się o framugę drzwi, po czym weszłam do windy. Czułam, jak w moich oczach zbierały się łzy. Przez cały ranek się do siebie nie odzywaliśmy, ale nie czułam się z tego powodu źle. Zwykłe spojrzenia i uśmiechy były wystarczające.

Przyłożyłam dłoń do ust, zrobiłam dziubek i wysłałam mu całusa, czując jak, z prawego oka na policzek, spływała mi jedna łza. Drzwi windy powoli się zamykały, ale zdążyłam zauważyć, jak łapał tego całusa i chował do kieszeni, co rozlało falę ciepła w moim ciele i sprawiło, że się zaśmiałam.

— Dziękuję, Paddy — odezwałam się do siebie, po czym zadzwoniłam do Ciro, który pisał, że był już pod hotelem. Wcześniej wysłałam mu pineskę, bo upierał się, iż chciał po mnie przyjechać. — Właśnie jadę windą, za niecałe dwie minuty będę na zewnątrz — poinformowałam go.

— Cudownie — powiedział. — Mam dla ciebie niespodziankę — wyznał, gdy dzieliły mnie od niego jeszcze trzy piętra.

W tym samym momencie do windy wsiadła kobieta z dwójką pięknych dzieci. Byli to chłopcy - bliźniacy, a mama miała pełno toreb z zakupami i załzawione oczy. Zmarszczyłam brwi, nie skupiając się na słowach mężczyzny, który coś do mnie mówił o tym, co zaplanował na cały dzisiejszy dzień. Patrzyłam na rodzinę. Każdy z nich miał ponure miny. Kobieta miała podpuchnięte oczy, a na jej policzku znajdowała się wielka rana, która zahaczała o nos. Na jej ramionach widziałam sporo siniaków. Bez słowa rozłączyłam się, zdając sobie sprawę, że nie powinnam tak robić, ale widząc z jakim trudem dźwigała te torby, nie mogłam inaczej.

Winda zatrzymała się na samym dole i rodzina szykowała się do wyjścia. Na twarzy mamy bliźniaków ujrzałam ból. Ogromny.

— Pomóc pani? — spytałam, wychodząc za rodziną.

Kobieta zerknęła na mnie wielkimi, brązowymi oczyma, które wypełnione były smutkiem, bezsilnością i strachem tak ogromnym, że w mojej głowie zaczynały pojawiać się koszmarne myśli. Pokręciła głową, zaciskając ręce na torbach tak bardzo, że knykcie jej pobielały.

— Jest pani pewna? — Pokiwała głową w odpowiedzi. Z jakiegoś powodu nie mogłam jednak od niej odejść. Miałam to samo przeczucie, które towarzyszyło mi w momencie pójścia na lekcje flamenco. — Nie będę o nic pytać, nie będę nic mówić. Pomogę tylko pani przenieść te torby w miejsce, gdzie pani będzie chciała — dodałam po chwili, czując niemal fizyczny ból, gdy nasze spojrzenia się ze sobą spotkały. Nigdy w całym swoim życiu nie widziałam tyle cierpienia i strachu.

— Mamo? — spytał jeden chłopiec, zerkając na mnie niepewnie.

Uśmiechnęłam się do niego, chcąc pokazać, że nie miałam złych zamiarów. Schował się za nogami kobiety.

— Wiem, jak to wygląda — odezwała się pięknym, cichym głosem. — Ale jest dobrze. Już jest dobrze — wyznała z ulgą.

Patrzyłam na jej twarz, faktycznie wyrażała ulgę, ale te oczy... Pokiwałam jednak głową, nie zamierzałam ich nękać.

Thirsty For Lucky (Zakończone).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz