20. Sewilla i niezapomniane ciemnoniebieskie oczy

45 10 4
                                    

🍀 Perspektywa Tanishy 🍀
ruinaoceanu

Gdy tylko stanęłam na chodniku – który miał ze sto stopni i parzył moje stopy przez sandałki na cienkiej, kremowej podeszwie – zauważyłam czarną limuzynę, parkującą pod naszą willą.

Wow, któryś z domowników znalazł sobie niezłe towarzystwo – pomyślałam.

Nałożyłam na nos te same okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej miałam już na sobie i chciałam ruszyć w umówione miejsce, gdzie zamierzałam spotkać się z Ciro, ale mężczyzna właśnie wyszedł z limuzyny, która chwilę wcześniej mnie zaskoczyła.

Miał na sobie jasną, kremową koszulę, przez którą bardzo dobrze było widać jego opalony i umięśniony tors, a do tego – jakby nie było gorączki na zewnątrz – włożył czarne spodnie. Ciemne włosy miał zaczesane do tyłu i jedynie jeden kosmyk opadał swobodnie na czoło. Swoje nieziemsko niebieskie oczy zakrył ciemnymi okularami, aby słońce go nie raziło. Zamurowało mnie i przez dłuższy czas wgapiałam się w jego tors.

Szansę na odezwanie się, miałam dopiero w momencie, gdy do mnie podszedł i musnął ustami mój policzek, łaskocząc go nieco swoim kilkudniowym zarostem.

— Co tutaj robisz? — spytałam, patrząc na niego uważnie. Złapał rączkę mojej białej, niedużej walizki i uśmiechnął się do mnie, pokazując proste zęby. — Nie umawialiśmy się pod willą — stwierdziłam, po czym popatrzyłam na pojazd. — Ani na limuzynę.

— Wiem — odparł z delikatnym uśmiechem, gdy wziął mnie pod ramię i zaprowadził do pojazdu. — Ale nie chciałem, byś przez pół miasta męczyła się z tą walizką.

Uśmiechnęłam się pod nosem w odpowiedzi. Jakim cudem ktoś taki chodził po ziemi i nie miał żadnej partnerki? Przecież to ideał. Zapakował moją walizkę do niewielkiego bagażnika, o którym nie miałam pojęcia. Zawsze wydawało mi się, że te pojazdy nie mają bagażnika, bo zamiast niego znajdowało się jacuzzi.

Następnie otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. Od razu uderzyło we mnie chłodne powietrze, które sprawiło mi ogromną ulgę. Byłam przyzwyczajona do upałów, ale dzień dzisiejszy przechodził sam siebie, a było już późne popołudnie.

— Tanisho? — spytał, podając mi jakiegoś drinka, którego przyjęłam z wdzięcznością. Wiedziałam, że powinnam być bardziej rozważna, ale byłam bardzo spragniona i widok tylu kostek lodu, sprawił, że nie myślałam jasno.

— Tak? — Odebrałam drinka i wzięłam łyka, zerkając na niego.

— Tak się zastanawiałem — zaczął, zdejmując okulary. Skapnęłam się, że też mam je na nosie, więc czym prędzej je zdjęłam. — Nie chciałabyś odpocząć w innym państwie?

Popatrzyłam na niego wielkimi oczyma. W innym państwie?

— Jak to?

— Mam domek w Sewilli, moglibyśmy tam polecieć. Oczywiście jeśli chcesz — wyjaśnił, wpatrując się we mnie niebieskimi tęczówkami. — Możemy też pojechać gdzieś bliżej, tak żebyś czuła się dobrze.

— Żartujesz? Sewilla brzmi cudownie — zawołałam, dopijając drinka, po czym posłałam mu szeroki uśmiech.

Ciro wpatrywał się we mnie w milczeniu. Zastanawiałam się o czym myśli i miałam ogromną nadzieję, że nie o tym, iż okazałam się złym towarzystwem do tej podróży. Znałam hiszpański, bo był to ukochany język mojej mamy, poza tym uczyłam się go w szkole.

— Polecimy moim prywatnym samolotem, co zaoszczędzi nam kilku długich godzin na lotnisku — odezwał się znów, łącząc nasze spojrzenia. Jego oczy nie dość, że miały odcień ciemnego niebieskiego, kryły w sobie mądrość i inteligencję, a oprócz tego, gdy tak na mnie patrzył, wydawały się smutne.

Thirsty For Lucky (Zakończone).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz