11. Nieznana dziesiątka

36 10 0
                                    

🍀 Perspektywa Tanishy 🍀
ruinaoceanu

Całe przesłuchanie minęło naprawdę dobrze. Z początku się nieco stresowałam, że nie podołam temu zadaniu. Szybko okazało się, że miałam robić to, w czym byłam najlepsza – ocenianiu mężczyzn. Miałam niepisaną zasadę, że nie poszłabym do łóżka z kimś poniżej siódemki, a tutaj były może z dwie szóstki, reszta zdecydowanie należała do ósemek i jedna dziesiątka. Zaraz po tym, jak Josie się z nami pożegnała, chciałam pisać do Alexa i pochwalić mu się, jaka fucha mi się trafiła, ale gdy tylko wyszłam na korytarz, gdzie mieściło się kilka garderób, złapałam wzrok jedynego mężczyzny. Brał on udział w przesłuchaniach pod numerem dziesięć.

Jego ciemne oczy uważnie się we mnie wpatrywały. Z początku chciałam grać niedostępną, więc uniosłam wysoko głowę i udawałam, że z kimś piszę. Prawda jednak była taka, że bezmyślnie wpatrywałam się w tweety Alexa. Zwilżyłam swoje wargi, czując jak dalej mnie obserwuje. Wzięłam głęboki wdech, chcąc się opanować i po prostu stamtąd wyjść, ale nie mogłam. Idealna fryzura, która wyglądała, jakby nie widziała się z grzebieniem, ale z drugiej strony była umodelowana perfekcyjnie. Prosty nos, pełne, kuszące usta, na których widniał pewny siebie uśmieszek oraz idealne mięśnie ciała, tak bardzo przypominające te, które należały do mojego internetowego znajomego. Otóż tworzyły z niego prawdziwą dziesiątkę. Nie miał zarostu, który u innych bardzo mnie pociągał, ale pewnym siebie spojrzeniem, którym mnie praktycznie rozbierał - nadrabiał.

Wyłączyłam telefon, zerkając na niego. Patrzeliśmy na siebie przez dłuższą chwilę, wysyłając sobie wiadomość, jak po tych kilku sekundach siebie potrzebujemy. Uniosłam lewy kącik ust ku górze, a następnie szybko do niego podeszłam. Nie czekając, aż się przyzwyczai, stanęłam na palcach. Mężczyzna był zdecydowanie zbyt wysoki i nawet w butach na podwyższeniu ledwo sięgałam jego twarzy, po czym mocno go pocałowałam. Nie siliłam się na delikatność czy tajemniczość. Nie zamierzałam grać, że nie chcę zedrzeć z niego ubrań, które przed chwilą musiał na siebie włożyć.

Poczułam jak jego dłonie łapią mnie w talii, a następnie mocno do siebie przyciągają. Nasze miednice się ze sobą spotkały, a języki walczyły o dominację. Było to jasne, że zamierzałam mu pozwolić mnie zdominować do reszty, ale nie chciałam dać mu tego bez walki. Poprzez to, chciałam mu pokazać, że mimo iż może wyszłam teraz na łatwą, jestem osobą, która doskonale wie czego chce. Teraz chciała jego. Nie jakiegoś Boga, którego z łatwością nazwałam mężczyznę z więzienia, choć już powoli zanikał w mojej głowie, jakby był zwykłym snem. Chciałam jego, mężczyznę, którego pewny uśmiech był w stanie sprawić, że należał do rzadkich dziesiątek, choć wydawało mi się, że w Miami nie często spotykałam faceta niższej, niż siedem.

Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy już się od niego odsunęłam. Nie odeszłam jednak daleko, bo dzieliło nas może z dziesięć centymetrów, a jego ręka dalej znajdowała się na mojej talii.

— Dobrze całujesz. — stwierdziłam po chwili, patrząc w jego ciemne oczy. Swoją dłoń przenosiłam na jego umięśnione ramię.

— Żartujesz? Całuję nieziemsko. — odpowiedział cicho, ale nieskromnie, znów mnie do siebie przyciągając. Jego ton głosu i cała pewna siebie postawa działała na mnie niczym magnes. Nie mogłam się powstrzymać od trzymania rąk z daleka.

— Chyba musisz mi to jeszcze raz pokazać, żebym zmieniła zdanie. — wyznałam, przejeżdżając palcem po linii jego szczęki.

— Z przyjemnością. — odparł, a następnie zjechał dłonią na mój tyłek, który delikatniejsze ścisnął. Sapnęłam cicho, nie mając pojęcia, jak to jest powiązane z całowaniem, ale nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, mężczyzna wpił się w moje usta. Zamknęłam oczy, oddając mu się całkowicie. Nikt nigdy mnie tak nie całował.

Robił to czule, ale jednocześnie stanowczo. Położyłam dłonie na jego gładkich policzkach, pozwalając aby musnął językiem moje podniebienie. Poddałam się. W ten sposób pokazałam mu, że jestem gotowa na więcej, jeśli i on miał takie pragnienie. Mężczyzna na szczęście to zrozumiał. Uśmiechnął się przez pocałunek. Odsunęliśmy się od siebie, dysząc w swe usta. Przygryzałam delikatnie wargę, którą jeszcze przed chwilą się zabawiał.

— Chodźmy w bardziej ustronne miejsce. — szepnął w moją stronę, na co momentalnie przystałam. Jak mogłabym inaczej? Miał coś w sobie, coś co przyciągało mnie niczym magnes.

Chwycił moją lewą dłoń, którą pogładził delikatnie kciukiem. Było to nowe doświadczenie, takie czułe i intymne. Moje serce zadrżało, nie przyzwyczajone od dłuższego czasu do takich czynności od drugiej osoby. Kiedyś jak miałam szesnaście lat poznałam chłopaka, z którym później się spotykałam. I chodź wszyscy – rodzice, przed którymi się ukrywaliśmy, znajomi, brat i Raees, który jako jedyny wiedział, jakie uczucia do niego żywiłam, mówili iż w takim wieku nie można się prawdziwie zakochać. Nie wierzyłam w to. W końcu Jake był kimś, kto zawsze był przy mnie i wiedziałam, wręcz byłam pewna na sto procent, że to prawdziwe uczucie. Tak samo prawdziwe jak ból, który pojawił się po tym, gdy chłopak miał wypadek, po którym zapadł w śpiączkę, a później pozostało mi jedynie odwiedzać go na cmentarzu. Rodzice nie rozumieli, dlaczego tak rozpaczałam, bo nigdy im o nim nie powiedziałam. Myśleli, że to tylko chłopak, którego znałam z widzenia i jego śmierć aż tak bardzo nie powinna mnie ruszyć. Raees jak to Raees, na swój sposób mnie pocieszał, ale cały czas powtarzał, że to nie mogła być miłość. Mówił to tak długo, że w końcu musiałam w to uwierzyć. Skończyło się na tym, że wybuchałam wewnętrznym śmiechem, gdy słyszałam o szczęśliwych zakończeniach w miłości. W końcu skoro mnie to nie spotkało, dlaczego inni mieli mieć lepiej?

— Stało się coś? — spytał, popychając się delikatnie na ścianę. Nawet się nie zorientowałam, gdy wprowadził mnie do pustej garderoby z różnymi ubraniami i zamknął drzwi. Panował w niej półmrok, ale byłam w stanie dostrzec stolik z jedzeniem, małą lodówkę, która była uchylona, bo sączyło się z niej światło i skórzaną kanapę.

Uśmiechnęłam się sztucznie, ale nie odpowiedziałam. Wpiłam się w jego usta, pozwalając jego rękom wylądować pod moją krótką marynarką. Aktor od razu przechodził do rzeczy, co mi się podobało.

Wcześniej skryłam się w sobie, nikomu nie mówiłam o cierpieniu swojego serca, zamiast tego poszłam na boks, gdzie wylewałam swoją frustrację. Od czasu do czasu spędzałam czas z facetami. Tylko by zapomnieć. Jednak kiedy przyjechałam do Miami, musiałam się zmienić, dlatego też na moich ustach cały czas widniał uśmiech i nie potrafiłam przestać mówić. Skoro nie wierzyłam w miłość, to i Jake zmienił się epizod, zwykle zauroczenie głupiej szesnastolatki. Teraz miałam inne priorytety i jednym z nich był mężczyzna przede mną.

Seks był tym co lubiłam. Zero zobowiązań, zero uczuć. Sama przyjemność.

Odsunęliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam tchu. Popatrzyłam mu w oczy, a następnie zbliżyłam usta do jego szyi. Mężczyzna sapnął, a ja się uśmiechnęłam. Długo jednak nie pozwolił jeździć mi językiem po czułym punktem na jego ciele. Widać było, że zamierzał mnie zdominować. Musiałam mu pozwolić. W każdym momencie ktoś mógł tutaj wejść, a tak mi się przynajmniej wydawało, gdyż niemożliwym było, aby każdy kto tutaj przyszedł dostał osobną garderobę.

Zanim jego dłonie znalazły się na moich biodrach, zdążyłam zrzucić z siebie spódniczkę. Było to dobre posunięcie, bo mężczyzna uśmiechnął się lubieżnie do mnie, patrząc mi głęboko w oczy. Przez chwilę poczułam się nieswojo, a gdzieś głęboko w środku poczułam jak coś drga.

Wzięłam głęboki wdech, gdy położył swój palec na moich ustach. Nie zatrzymał się tak, lecz dalej patrzył mi głęboko w oczy i zaczął zjeżdżać nim niżej, powodując, że czułam, jak robię się mokra. No dalej!

Sam jego brąz doprowadzał mnie do szaleństwa. Był taki intensywny i wydawało mi się nawet, że gdy już znalazł się placem przy moim pępku, one pociemniały. Mężczyzna nagle zsunął się na kolana, sprawiając, że poczułam się jak królowa. Doskonale wiedziałam, co zamierzał zrobić. Odchyliłam się delikatnie, aby mieć jakieś oparcie. Jego ciepły język dotknął mnie przez materiał majtek. W moim brzuchu coś szarpnęło, a ja jęknęłam, nie mogąc się powstrzymać. Szybko jednak zakryłam usta dłonią, przypominając sobie jak łatwo byłyśmy w stanie dosłyszeć mężczyzn rozmawiających z korytarza, gdy akurat była chwila przerwy.

— Kurwa.

Nie dałam rady się powstrzymać. Robił to tak dobrze i to jeszcze przez samą bieliznę, że drżałam z podekscytowania na to co dopiero nastąpi.

Nagle on jednak przerwał. Stanął na mojej wysokości. No prawie. Był dużo wyższy, ale nie sprawiał, że chciałam się skulić, coś w jego spojrzeniu mówiło mi, że mam się czuć jak królowa. Patrzyłam na niego wyczekująco. Znów chwycił mnie za dłoń i portal kciukiem jej wierzch. Poczułam się dziwnie. Cholera, czemu musiał być tak czuły i chwytać mnie za rękę. Wyrwałam się. Na szczęście w tej samej sekundzie zbliżyliśmy się do kanapy, gdzie mogłam go pchnąć i usiąść na nim okrakiem i nie wyglądać głupio. Gorąco go pocałowałam, dając mu znak jak bardzo go potrzebuję, gdy z premedytacją otarłam się o wybrzuszenie w jego spodniach. Powtórzyłam to raz jeszcze, a następnie kilka razy. Było mi tak dobrze. Jego usta błądziły po mojej szyi i dekolcie. Biodra agresywnie się poruszały, a ja cicho jęczałam. Był tak dobry, bo czułam, że zaraz dojdę, podczas gdy my nawet porządnie nie zaczęliśmy się pieprzyć.

Mężczyzna jakby czytał mi w myślach. Zaprzestał wszystkiego co robił. Nie zdążyłam go jednak zapytać, dlaczego przerwał, bo z kieszeni spodni wyjął prezerwatywę. Pokazał mi ją, a ja z uśmiechem uniosłam się delikatnie, aby mógł zdjąć materiał, który zdecydowanie drażnił go przez ostatnie kilka minut.

— Zawsze nosisz gumki w spodniach? — spytałam rozbawiona.

— Zawsze trzeba być przygotowanym. Nigdy nie wiesz, kiedy ci się poszczęści. — odparł, a ja zmarszczyłam brwi.

— Mój znajomy z Twittera, Alex, zawsze tak pisał. — odpowiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy.

Czyżby to był on? Jeśli tak, to żałuję, że nie chciałam zdjęć z twarzą. Kurwa, te jego oczy, to mi się będą teraz śnić przez długi czas. Choć szczerze wątpię, bo Alex miał jakiś tam projekt to załatwienia, jeśli uda mu się przejść dalej, czy coś. Nigdy mi nie pisał dokładnie, czym się zajmuje, toteż nie za bardzo to ogarniałam.

— Zabawne, też nazywam się Alex. — mruknął z uśmiechem. — Właściwie to Alexander. — chciałam szybko coś powiedzieć, ale mi przerwał, dodając. — Nie mów tylko, że nazywasz się Tina.

— Właściwie to jestem Tanisha, ale znajomi wołają na mnie Tina.

Mężczyzna oblizał wargi, patrząc na mnie z rozbawieniem. Sytuacja faktycznie była śmieszna, ale jak najbardziej mógł być to tylko zwykły zbieg okoliczności. Alexander wziął telefon, który międzyczasie wypadł mu na kanapę, zalogował się na Twittera i wszedł w konwersację... ze mną. Patrząc mu w oczy pokiwałam głową.

To był Alex.

Alex, z którym w ostatnim czasie wymieniałam się różnymi zdjęciami i nie podawaliśmy sobie żadnych informacji. Chcieliśmy pozostać dla siebie anonimowymi znajomymi z internetu, aby nie spotkać się w realu.

Nie wymieniliśmy się już żadnym słowem. Nie było nam to potrzebne. Rzuciliśmy się do pocałunku z nową pasją. Wizja pieprzenia się z nim stała się teraz bardziej ciekawsza i ekscytująca. Miałam go w internecie I tyle razy myślałam, jakby to było go pieprzyć, a teraz miałam go przed sobą i w sobie.

Jęczałam głośno, nie dając rady się powstrzymać. Był tak dobry, ale nie miałam co się dziwić. Alex każdy wieczór spędzał w klubie.

— Nigdy nie sądziłem, że będę mógł cię przelecieć. — sapnął go mojego ucha, robiłam małe kółeczka na jego biodrach, chcąc go głębiej w sobie. Parsknęłam śmiechem.

— Kto kogo.

Wtedy Alexander położył dłoń na moich plecach, uniósł się i przewrócił nas tak, że leżałam na kanapie, a on nade mną zwisał, wchodząc głębiej, przez co znów głośno jęknęłam. Odpiął jedyny guzik mojej marynareczki, uwalniając piersi, w które uderzył chłód i sutki momentalnie stwardniały. Na jego pełnych ustach widniał kpiący uśmiech.

Zaczął się poruszać, a ja nie byłam w stanie się powstrzymać. Pewnie słyszał mnie cały budynek, ale nie przejmowałam się tym. Było mi tak dobrze, że mógłby mnie oglądać sam prezydent, a ja miałabym go w dupie, bo jedynym, który mógłby mieć moją uwagę, był Alex.

______________________________________________

Hejka, oto kolejny rozdział z perspektywy Tiny.

Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu.

Miłego dnia/wieczoru/nocy.💚

Thirsty For Lucky (Zakończone).Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz