Rozdział 15. Powiedz mi ,,tak'' - cz.3

129 19 3
                                    

– Nie ma to jak w domu! – stęknęła babcia, wysiadając z auta na podwórku tuż przed drzwiami wejściowymi. Jeremi podtrzymywał ją za ramię i instruował, jak powinna ustawić stopy.

– A to co, babcia zapomniała, jak się chodzi? – przywitała nas nieco zgryźliwie Dobrochna. Była w towarzystwie Jadwini. Zauważyłam, że obie miały niezbyt zadowolone miny. Być może odbyły między sobą jakąś trudną siostrzaną rozmowę? A może po prostu odniosłam mylne wrażenie, że coś między nimi nie gra? Zdecydowałam nie dopytywać.

– W szpitalu podali babci coś na uspokojenie, ale trochę przedobrzyli z dawką. Lek przy okazji zwiotczył jej mięśnie, dopóki nie przestanie działać, lepiej, żeby nie poruszała się bez pomocy drugiej osoby.

– Ja się nią zajmę – zaoferowała się Jadwinia i chwyciła babcię pod ramię, odsunąwszy wcześniej Jeremiego.

– Pomóc ci zaprowadzić ją do pokoju? – zaoferował się mężczyzna, ale kuzynka zdawkowo podziękowała za wsparcie.

– Widziałam babcię Józefę – dodałam szybko. – Spała, więc nie rozmawiałyśmy, ale podejrzałam sobie parametry na jej monitorze, wydawały się spoko. Znajoma pielęgniarka zdradziła, że lekarze trochę zeszli jej z leków przeciwbólowych, ale wciąż dostaje dożylnie silny antybiotyk, więc na pewno zostanie w szpitalu na dłużej.

Dobrochna skinęła głową, ale zdawała się mnie w ogóle nie słuchać. Dopiero kiedy Jadwinia zniknęła wewnątrz domu z babcią Kasią, ożywiła się:

– Mamy problem – odezwała się. – Ale wy pewnie nic nie wiecie, bo nie sprawdzacie swoich sociali.

Zmarszczyłam brwi i na samo wspomnienie mediów społecznościowych poczułam zdenerwowanie.

– O co chodzi? – zapytał Jeremi, który także wyraźnie się zaniepokoił. Natychmiast sięgnął po telefon.

– O wasze zdjęcie. Może i je usunąłeś, ale ludzie plotkują, bo niektórzy zdążyli je zobaczyć.

– Nie mam żadnych wiadomości ani powiadomień o jakichkolwiek wzmiankach na mój temat – powiedziałam, zerkając na ekran swojej komórki.

– Ja tak samo – stwierdził Jeremi. Dobrochna przewróciła oczami.

– No dobra, w sumie mogłam się domyślić, że na razie was ludzie unikają, bo uznają was za persona non grata. Za to do mnie zaczęli pisać znajomi, czy to prawda, że kuzynka odbiła mi chłopaka.

Roześmiałam się z ulgą, na co Dobrochna i Jeremi spojrzeli na mnie jak na wariatkę, którą zapewne też byłam momentami, ale akurat nie w tej chwili. Odchrząknęłam, aby przywołać się do porządku.

– Jeżeli cała afera ogranicza się tylko do wiadomości od znajomych, to żadna z tego drama. Sądziłam, że wylądowaliśmy na Pudelku albo jakiś kanał commentary nagrał o nas odcinek. Taki problem, to nie problem.

– Masz w tym temacie większe doświadczenie, więc pewnie jest tak, jak mówisz, nie ma się o co spinać – przytaknął mi Jeremi, co tylko rozeźliło Dobrochnę.

– Może na razie to jest na etapie okolicznych plotek, ale co, jeśli sprawa się rozniesie?

– Trzeba może było pomyśleć o tym, zanim zrobiłaś nam zdjęcie i wrzuciłaś je do internetu – skomentowałam uszczypliwie.

– Gdybyście nie trzymali się za ręce, nie byłoby tego problemu – hardo odparła Dobrochna.

Mierzyłyśmy się przez chwilę wzrokiem, ale ostatecznie ona odpuściła jako pierwsza.

– Ok. To skoro wydajecie się zupełnie nie przejmować rosnącym zainteresowaniem wokół was, to może ogłosilibyście publicznie swój związek?

Dobrochna skrzyżowała ręce na piersiach niemal w tym samym momencie, co Jeremi. Teraz to oni wpatrywali się w siebie, jakby lada moment mieli się sobie rzucić do gardeł.

– O to ci cały czas chodziło, prawda? – odezwałam się. – Przez cały okres mojego pobytu w Zapłociu popychałaś mnie w ramiona Jeremiego, licząc na to, że między nami zaiskrzy, zerwiecie, a ty nareszcie będziesz mogła związać się z Lechem. Kiedy jednak nie udało ci się do tego doprowadzić, postanowiłaś zagrać nieczysto, żeby ludzi we wsi zwrócili się przeciwko nam. Wiedziałaś, że już wcześniej uznano mnie za robijaczkę związków. Wiedziałaś, że ludzie przypięli mi metkę. I wiedziałaś, jak bardzo mnie to zniszczyło. A mimo to zaaranżowałaś wszystko, aby sytuacja się powtórzyła... ja... myślałam, że jesteśmy rodziną i zależy nam na sobie...

Głos mi się załamał. Dobrochna nawet na mnie nie spojrzała, a jej mina nie zdradzała jakichkolwiek oznak żalu czy skruchy. Jeremi prychnął.

– Dobrawa Toporek! Jak zawsze idealna, nieskazitelna, nieosiągalna! Wiem, w co pogrywasz. Ludzie mają nad tobą litować. Zdradzona. Oszukana... I to przez tego podłego Podporę!

– Droga otwarta, aby związać się z sołtysem i nie usłyszeć złego słowa. Złośliwości i plotki skupią się wokół nas... Tego chciałaś. Dobrze to zaplanowałaś.

– Pola, przecież ty lada moment stąd wyjedziesz, ludzie o tobie zapomną, nie licz, że będzie inaczej – rzuciła Dobrochna złośliwie. – Mogłabyś tyle dla mnie zrobić, wiesz? Odkąd już nie jestem człowiekiem, nie mogę opuścić Zapłocia. Nie mogę sobie pozwolić na najmniejszy błąd, bo miejscowi mnie przeklną, co stoi w sprzeczności, jeżeli chcę przejąć tutejszy biznes i władzę.

Otworzyłam oczy ze zdziwienia,

– Ja pierdolę, Do, serio?

Jeremi roześmiał się.

– Poświęcasz rodzinę dla ,,kariery" w Zapłociu? Jak nisko w tej chwili upadłaś...

– Nie masz prawa mnie oceniać! – wybuchła Dobrochna. – Trzeba było mi tamtej nocy pozwolić umrzeć, a nie barwić się w rycerza i ratować mnie! Czy w ogóle przemknęło ci przez głowę, że zmieniając mnie w rusałkę, rujnujesz wszystkie moje marzenia?! Plany?! To tak, jakbyś zabił mnie po raz drugi!

– Wiesz, że żałowałem tego od chwili twojego wybudzenia i już nigdy nie powtórzę tego samego błędu – odparł chłodno Jeremi.

– Jakim cudem wy dwoje mogliście być razem?

Po moim pytaniu Dobrochna oraz Jeremi odwrócili wzrok, każdy w inną stronę. Dziewczyna odrzuciła swoje ciemne włosy na plecy, wykonała obrót na pięcie i opuściła nas bez słowa pożegnania.

Pięknie.

– Co teraz? – zapytałam, na co mężczyzna wzruszył ramionami.

– Chyba nic. Czasami trzeba pozostawić sprawy swojemu biegowi – odparł spokojnie. – Ludzkie gadanie może zniszczyć życie, ale to nie powód, żeby w imię chronienia własnego tyłka krzywdzić innych.

– Ona ma rację, wiesz? Wyjadę stąd. A jeśli prawdą jest, że ona nie może opuścić Zapłocia, to rzeczywiście mogłabym jej pomóc...

– Proszę, nie mów, że to rozważasz...

Jeremi wyglądał na zawiedzionego. Ciekawe, co bardziej go zabolało: to, że dopuszczałam możliwość udawanego związku czy fakt, że mimo tego, co zrobiła moja kuzynka, wciąż jej nie skreślałam.

– Wydawało mi się po naszych ostatnich rozmowach, że nie miałbyś nic przeciwko nam... razem?

– Ale nie w taki sposób, Pola.

Mężczyzna pokręcił głową i okręcił się.

– Hej, już idziesz? – zapytałam zaskoczona, ale on nie odwrócił się. Ruszył przed siebie bez słowa, a ja zostałam sama na podwórzu, znów zupełnie nie wiedząc, na czym stoję.


Aquarius [ZOSTANIE WYDANY!!!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz