Rozdział 2. Witaj w najgłębszych snach - cz.1

274 26 20
                                    

Mała no chodź, chodź pokażę ci świat
Witam w najgłębszych snach

Magiera i Sobel – Drobna zabawa



Obrzędy Nocy Kupały rozpoczynały się dopiero po zmierzchu, ale wcześniej zaplanowano występy lokalnych zespołów muzycznych oraz oddziałów szkolno-przedszkolnych. Dla dzieci przygotowano stoisko z dmuchańcami do skakania i pokazy wozów Ochotniczej Straży Pożarnej. Z kolei starsi mieszkańcy oraz przybyli turyści mieli okazję zapoznać się z lokalnym folklorem, a przy okazji zjeść kiełbasę z grilla, czy zupy i ciasto serwowane przez zapłockie Koło Gospodyń Wiejskich.

Ponieważ ciotka Celina należała do tego ostatniego, już od rana uwijała się przy szykowaniu jedzenia w kuchni świetlicy wiejskiej. Z kolei babcia Kasia miała wystąpić na scenie z Zespołem Pieśni i Tańca ,,Ludowizna" późnym wieczorem. Dobrochna razem z sołtysem otwierała imprezę o godzinie czternastej. Jedynie ja i Jadzia nie byłyśmy bezpośrednio zaangażowane w przygotowania i pokazy, dlatego zdecydowałyśmy pojawić się na miejscu chwilę przed rozpoczęciem.

– Nie ma co się spieszyć, matka i tak zagna nas do pomocy przy ciastach, także odpoczywaj, póki możesz.

W zasadzie była to moja pierwsza okazja do wzięcia udziału w tego rodzaju imprezie, dlatego nie miałam nic przeciwko zdobyciu nowego doświadczenia.

Do tego możliwość zaszycia się na zapleczu świetlicy wiejskich razem z blachami ciast wydała się szczególnie kusząca, gdy po przybyciu na miejsce okazało się, że na Noc Kupały ludzie chyba zjechali się ze wszystkich okolicznych wiosek.

– Ale wiary... – mruknęła pod nosem Jadwinia, kiedy próbowałam zaparkować autem na parkingu przy sali. – Dobrochna odwaliła kawał dobrej roboty, reklamując Sobótkę na fejsie. Podobno wszystkie domki letniskowe przy Narwiku są zajęte przez turystów, a jak tak patrzę sobie na auta tutaj, to chyba pół powiatu dziś zawitało.

W duchu modliłam się, aby jak najmniej osób mnie rozpoznało. Celowo zrobiłam wcześniej mocniejszy make-up, włożyłam na siebie sportową sukienkę, dzięki czemu mogłam mieć na głowie czapkę z daszkiem i się przy tym zanadto nie wyróżniać.

– Matko kochana, coś ty ubrała? – syknęła ciotka Celina, kiedy mnie zobaczyła. – Młoda dziewucha jesteś, a takie kojdy żeś przywdziała? Jak ty se faceta kiedyś znajdziesz, to ja duch święty jestem.

– Mamo daj jej spokój – stanęła w mojej obronie Jadwinia, kiedy zobaczyła, jak zrobiłam się czerwona. Cóż, dziewczyny i kobiety, które mijałam po drodze, ubrane były zdecydowanie bardziej odświętnie czy elegancko, ale w ogóle nie zależało mi na przyciąganiu obcych spojrzeń.

Stałyśmy we trzy przed tylnymi drzwiami sali wiejskiej. Ciotka podparła się pod boki i przewróciła oczami wymownie.

– Nie spieszyłyście się, a nam tu robota pali się w rękach. Chodźcie, baby już czekają.

Podążyłyśmy za ciotką do środka. Kiedy weszłam do kuchni, zrozumiałam, że moja nieposzlakowana opinia dotarła już do pań z KGW, bo jak jeden mąż wszystkie wlepiły we mnie zaciekawiony wzrok. Natychmiast wyłapała to ciotka i warknęła na nie:

– A wy co, królową zobaczyły? Proszę, to jest Pola, moja siostrzenica, ale w sumie jakby trzecia córka, bo zostanie w moim domu do końca wakacji. Jak to mamy wyjaśnione, to ruchy koleżanki, ruchy, nie ma czasu na pierdoły. Dobrochna już mi dała znać, że Leszek się niecierpliwi, że jeszcze stoisko z grochówką niegotowe, także ogarniajta ten temat lepiej. Jakby co, moja Jadwinia stanie na stanowisku sprzedaży ciast, a Pola będzie ze mną kroić ciasta na zapleczu.

Aquarius [ZOSTANIE WYDANY!!!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz