Rozdział 22. Płoń - cz.1

125 18 6
                                    

Wszystko, co spowodowałaś kiedykolwiek to ból [...]

Za późno, żeby mnie uratować,

Obserwowałaś mnie!

[...]

Płoń

David Kushner – Burn


– Mamy skurwysyna cały czas na oku, ale kurwa, Jeremi, nie podoba mi się to – usłyszałam zaniepokojony głos Karola, który wydobywał się z ustawionego na tryb głośnomówiący telefonu.

Wymieniłam z Podporą zaniepokojone spojrzenia.

– O co mu chodzi? – zapytałam, a Remek, powtórzył głośniej moje słowa.

– Tu jest kurwa za spokojnie. Tu coś zaraz pierdolnie, ale ni chuja nie mogę rozkminić, z której strony.

– Karol, skończ przeklinać i powiedz normalnie, co jest grane – warknął Jeremi.

– No przecież mówię, że kurwa NIC tu się nie dzieje! Nie spuszczam oka z tego wikarego, ale on dzisiaj uczepił się sutanny Kazia. Cały czas razem z proboszczem kręci się po przykościelnym placu i nadzoruje przygotowane atrakcje, jak na gospodarza festynu parafialnego przystało.

– A co z Garym? – przerwał mu Podpora. – Dobrochna ma Youtuberów na oku?

– Pewnie. Nasze gwiazdeczki grają właśnie z dzieciakami w zbijaka. Jadwinia jest w drużynie Garego i jego kandydatek, a ich przeciwnikami są ministranci. Też sobie właśnie oglądam ten mecz.

– A co z Do? Pilnujesz jej?

– Phi... oczywiście! Za kogo ty mnie masz! – oburzył się Karol, ale nieoczekiwanie w słuchawce zapadła cisza, przerywana tylko odgłosami krzyków i śmiechów dobiegających z oddali. – Chociaż... czekaj... gdzie ona jest... była tam przed chwilą...

Znów jednocześnie spojrzeliśmy na siebie z Jeremim, a mnie zaczął ogarniać coraz większy strach. Mimo że była sobota, czyli dzień mojego wypisu, to w ogóle nie cieszyło mnie opuszczenie oddziału. Doktor Woźniak uparł się, abym wyszła dopiero dzisiaj, ponieważ miał dyżur i wobec tego czas na przygotowanie wszystkich dokumentów. Mijał też równo tydzień od przyjęcia dożylnego antybiotyku, który miałam mieć w tej chwili zamieniony na tabletki, jakie mogłam przyjmować w domu.

Na szybko układany po wczorajszej wiadomości od Licha plan był taki, że Jeremi miał mnie nie odstępować na krok. Uparł się, że mnie nie zostawi, mimo że umówiłam się z ciotką na odbiór ze szpitala.

Jeszcze wczoraj nie do końca przekonywały mnie tłumaczenia Podpory, że akurat dziś może się coś wydarzyć.

Jednak ten telefon od Karola mocno mnie zaniepokoił.

– Kurwa, powiedz, że odnalazłeś Do – poprosił stanowczym głosem Jeremi, a nim zdążył dodać coś więcej, odezwała się moja komórka. Sięgnęłam po nią i natychmiast zobaczyłam u góry nazwę nadawcy.

– To Licho – powiedziałam szybko i odblokowałam ekran.

Krzyknęłam, kiedy otworzyłam konwersację i zobaczyłam jej zawartość.

– Pokaż – rozkazał Jeremi, niemal wyrywając mi telefon z rąk.

– Nadal jej nie widzę... halo, coś się u was dzieje? Czemu teraz to wy milczycie?

Zignorowaliśmy pytania Karola.

Obserwowałam twarz siedzącego naprzeciwko mnie mężczyzny. Podpora zbladł, a jego mina zdradzała, że boi się.

Aquarius [ZOSTANIE WYDANY!!!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz