Minęły dwa miesiące, odkąd trafiłam do zewnętrznego świata, podczas których w Mare spadł pierwszy śnieg. Kamieniczki zostały przykryte białym puchem, a ludzie zaczęli ubierać na siebie grube kurtki z elegancko obitym futrem na kapturach. Ja też dostałam jedną od Tabora, który dorwał ją po cenie na jakimś bazarze.
Niewiele się u mnie zmieniło, przyzwyczaiłam się do nowej rutyny w zewnętrznym świecie. Nie dziwiło mnie już aż tak wiele jak na początku, chociaż wciąż czasem coś nowego potrafiło zaskoczyć.
Jednak moja tęsknota za domem i Levim wciąż rosła, aż momentami czułam, że nawet nie jestem w stanie jej wytrzymać. W pewnych chwilach rozrywał mnie smutek z jego braku tak mocno, że czułam jakby serce mi się rozpadało, a ciało wtedy odmawiało mi posłuszeństwa. Dodatkowo w moim wnętrzu nieustannie zbierał się ból i nienawiść z powodu żałoby nad najbliższą mi osobą, która zginęła naprawdę okrutną śmiercią. I przysięgam sobie, że nigdy wybaczę tego ani mareńczykom, ani tym Erdianom. Zetrę ich z powierzchni ziemi i oddam za tą zemstę naprawdę wiele.
Kochałam swojego brata z całego serca, bo przez większość życia tylko on stał po mojej stronie, chociaż byłam naprawdę złą osobą. Ale jego nie obchodziła moja choroba, moje błędy, ani cokolwiek co robiłam. Zawsze widział we mnie młodszą siostrę o którą z całych sił chciał dbać, chociaż podczas niektórych etapów w życiu odtrącałam go jak tylko mogłam. Ale on nigdy się ode mnie nie odwrócił, zawsze za mnie walczył. I może go już tutaj nie ma, ale z całych swoich sił go pomszczę. Nie odpuszczę dopóki pozostanie przy życiu chociaż jedna osoba, która przyłożyła rękę do jego śmierci. Mój brat nie zasługiwał na to wszystko co nas spotkało, powinien odejść w spokoju i wśród bliskich.
Żałuję z całych sił, że poleciałam zaślepiona wściekłością za Transportowym. Żałuję, że nie zatrzymałam się wtedy, gdy Aiko mnie zawołał. Nawet momentami żałuję, że uratował mnie swoim kosztem. Nigdy nie zdołam odpokutować za te wszystkie błędy, nie jestem w stanie mu odpłacić tak wielkiego długu. Mój brat był jak anioł stróż, którego przez zbyt długi czas nie dostrzegałam, bo stał za moimi plecami i mnie osłaniał.
Jedyne co mogę teraz dla niego zrobić to spełnić jego ostatnie życzenie - wrócić do domu i ożenić się z Levim. Pamiętam jak mi wspominał, że będzie chciał nam podawać obrączki na ślubie. Żałuję, że nie będzie w stanie już tego zrobić. Ale wierzę, z całego swojego serca, że on sam gdzieś z góry będzie to obserwował. Bo Aiko zawsze przecież taki był - wspierał mnie z całych sił z boku, przyjmując na siebie wiele bólu i cierpienia, a ja wciąż patrzyłam i dążyłam twardo przed siebie, nie widząc jego poświęcenia. Nie doceniałam go jako brata zbyt długo. Chciałabym żeby został przy mnie już na zawsze, ale to już niemożliwe. Powinnam okazywać mu częściej swoje emocje, zbyt rzadko się przyznawałam do tego jak bardzo go kocham. Naprawdę zbyt rzadko, a gdy o tym myślę to nawet nie jestem pewna, czy chociażbym robiła to przez cały czas gdy żył to byłoby wystarczająco. Za mało mieliśmy czasu dla siebie, zbyt niewiele chwil na po prostu bycie obok siebie. Marzę by ten ostatni raz usiadł obok mnie, wpatrując się w widoki za oknem. Chciałabym poczuć zapach papierosa, które zawsze palił w ciszy i pragnę zobaczyć jego pomarańczowe tęczówki, które mnie uspokajały samym spojrzeniem. Ale to już nie w tym życiu.
Ostatnimi czasy odważyłam się sama wychodzić na ulice wieczorami i przechadzać się w ciszy, obserwując niewielkie grupy ludzi i zadbane kamieniczki, które w zimie wyglądały na swój sposób naprawdę jak z bajki. Jakbym przemierzała śnieżną krainę, gdzie śnieg pokrywa puchem dachy budynków i je wycisza, a mróz maluje freskalne wzory na szybach. To była moja pierwsza zima, której nie musiałam spędzać na dotkliwym mrozie, dzięki czemu zaczęłam dostrzegać jej osobliwe piękno. To aż zadziwiające, że pierwszy raz ta znienawidzona przeze mnie pora roku spodobała mi się akurat poza murami.
CZYTASZ
Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)
FanfictionWitaj w Czwartym Korpusie, tylko dzięki nam Paradis może zwać się Rajem dla Erdian. To My tuszujemy prawdę - szybko, po cichu i bez wahania. Słodka niewiedza ma swój koszt. Nasi żołnierze ustalają cenę.