Rozdział 7: Obawa

472 30 8
                                    

PERSEFONA

- No mówię poważnie! - krzyknęłam z uśmiechem do barmana. Siedziałam właśnie przy barze i opowiadałam mężczyźnie, który podał mi już chyba trzeciego drinka, jak wpadłam do fontanny mając szesnaście lat, a następnie jak jakaś babka zaczęła mnie wyzywać od bezbożnicy ponieważ miałam na sobie za krótką sukienkę, a w dodatku byłam tam z synem, siostry Lucy, który chciał mnie wyławiać z wody, a ja pociągnęłam go za sobą. Biedna kobieta, myślała, że uprawiamy seks w fontannie, która znajdowała się w parku niedaleko mojego domu - Wtedy byłam po raz pierwszy pijana - barman o imieniu Dylan zaczął się śmiać, a ja wzięłam łyk jakiegoś różowego drinka, którego mi podał.

- Jak w ogóle się znalazłaś w tym klubie? spytał wycierając szklankę ścierką, a ja rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu mojego towarzysza, ale nigdzie go nie widziałam. Poszedł jakąś godzinę temu coś załatwić i od tamtej pory go nie widziałam.

- Znajomy mnie tu zabrała, a teraz... gdzieś znikł - powiedziałam zastanawiając się także nad tym, czy przypadkiem mnie tu nie zostawił na pastwę losu.

- To na długo cię zostawił - stwierdził biorąc do ręki kolejną szklankę.

- Jak go spotkam to dostanie w łeb za to - opróżniłam resztę alkoholu z szklanki i odstawiłam ją na blat baru dając znak by Dylan polał mi jeszcze.

- Tobie już wystarczy kwiatuszku - gdy usłyszałam ten głos za plecami myślałam, że moje oczy wyjdą z orbit. A myślałam już, że mnie tu porzucił. Odwróciłam się w jego stronę i dostrzegłam jak zmierza w moją stronę, a następnie staje obok.

- Lej dalej Dylan - powiedziałam do barmana ignorując mojego towarzysza. Chodź w ogóle nie odczułam jego nieobecności przez godzinę to i tak się wkurzyłam. Bo halo! Mógł mnie zaczepić jakiś oblech jak ten spod drzwi, gdy tu wchodziliśmy.

- Nie słuchaj jej Dylan - powiedział chłopak, a ja czułam jak wciąż bacznie mnie obserwuję.

- Podaj mi kolejnego Dylan - odezwałam się patrząc na mężczyznę przed mną, który nie wiedział co zrobić i tylko spoglądał to na mnie to na Vandala.

- Ona jest niepełnoletnia - wciąż brnął w to bym dalej nie piła, ale było już za późno na taie gadanie.

- Mogłeś to powiedzieć trzy drinki temu - i tym razem na niego spojrzałam. Stał oparty o bar z rękoma w kieszeni spodni i wciąż tą cholerną maską na twarzy. Ja swoją zdjęłam już dawno temu i miałam gdzieś, że ktoś mnie rozpozna. Dzięki alkoholowi mogłam zapomnieć o dzisiejszych wiadomościach jakie przekazała mi Lucy - Dylan daj kolejnego - powiedziałam już trochę uspakajając. Barman podał mi szklankę z płynem, ale to nie był drink tylko woda. Cholerna woda! - Prosiłam o co innego.

- Przykro mi mała, ale nie chcę żebyś i tym razem wylądowała w fontannie - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami z uśmiechem na ustach.

- Jakiej fontannie? - spytał chłopak obok zaintrygowany naszą wymianą zdań.

- Nie ważne - powiedziałam i wzięłam łyka tej pieprzonej wody. Dylan ulotnił się gdzieś na zaplecze by przynieść więcej towaru ba bar, a ja siedziałam tam z rękoma opartymi o blat. Nagle poczułam jak jakieś dłonie oplatają moją talie i wtedy zorientowałam się, że chłopak stanął za mną i mnie dotykał.

Ponownie!

- Nie było mnie godzinę, a już się upiłaś - powiedział do mojego ucha przejeżdżając nosem po moim karku. Poczułam lekkie dreszcze pod jego dotykiem chodź robił to już wcześniej.

- Nie jestem pijana - zaprzeczyłam i odepchnęłam się lekko od blatu przez co jego klatka piersiowa stykała się z moimi plecami.

- Nie kłam kwiatuszku - zaciągnął się moim zapachem, a moje serce znów zaczęło szaleć. Musiałam się jak najszybciej od niego ulotnić by nie powtórzyć tego co stało się prawie dwie godziny wcześniej na górze. Wciąż miałam w głowie dotyk jego gorących warg na swoich. Jak jego język walczył z moim o dominację, którą i tak wygrał. Jego dłonie wplatające się w moje włosy i ciągnące za ich końcówki. Moje dłonie na jego karku przyciągające go bliżej mnie. Jego oddech łączący się z moim. Nasze ciała...

VANDALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz