Rozdział 27: Pokuta

347 35 3
                                    

VANDAL

Wciąż niedowierzałem w to co chciała zrobić dziewczyna. Gdy tylko udało mi się ją stamtąd ściągnąć zaczęła płakać jeszcze mocniej powodując, że z każdą jej łzą moje serce roztrzaskiwało się na miliony kawałeczków. Nie potrafiłem patrzeć na Persefone pełną bólu, którego nie potrafiłem jej odebrać, chodź tak bardzo tego pragnąłem.

Zabrałem brunetkę do swojego mieszkania, które posiadałem już od roku. Wyprowadziłem się od rodziców by mieć swój własny kąt ponieważ nie lubiłem nadopiekuńczej matki oraz jej i ojca ciągłego migdalenia się. A także nie mogłem utrzymać swojego nocnego życia w tajemnicy.

Zaparkowałem pod domem, a następnie zgasiłem silnik. Głęboko westchnął czując się zmęczony całą tą sytuacją. Spojrzałem na śpiącą dziewczynę, która przeżyła zbyt wiele na co w ogóle nie zasłużyła. Czułem narastający gniew niewiedząc co tak naprawdę się wydarzyło w jej domu przez co chciała się zabić. W mojej głowie wciąż kotłowały się słowa dziewczyny, które nie dawały mi spokoju. Kto jej to do jasnej cholery zrobił?

Wyszedłem z auta i obszedłem go by znaleźć się po stronę pasażera, a następnie otworzyłem drzwi. Spojrzałem na śpiącą brunetkę, która miała obszarpaną sukienkę oraz bose stopy, które były poranione. Przykucnąłem obok fotela, a moja dłoń zbliżyła się do jej policzka. Była taka zimna. Persefona cicho jęknęła gdy wziąłem ją na ręce by zanieść do środka jednak się nie obudziła. Udało mi się po chwili wyciągnąć klucze z kieszeni, a następnie otworzyłem drzwi i wszedłem do środka z dziewczyną na rękach.

Do moich nozdrzy dostał się zapach kwiatowego powietrza, który użyłem zanim wyszedłem. Ominąłem salon oraz kuchnie i od razu udałem się do swojej sypialni. Przez okno do środka dostawało się światło z jasnego księżyca oraz lamp ulicznych dzięki czemu łatwo odnalazłem łóżko po lewej stronie, które było ustawione na środku. Położyłem Persefone na miękkim materacu dostrzegając, że dziewczyna coś bełkotała jednak nie mogłem dosłyszeć co dokładnie.

- Już jesteś bezpieczna kwiatuszku - powiedziałem poprawiając jej włosy.

Zapaliłem lampkę nocną, a następnie podszedłem do swojej garderoby. W szafie znalazłem swoją siwą koszulkę oraz czarne bokserki. Miałem zamiar przebrać dziewczynę by wygodnie mogła spać. Zdjąłem z niej kurtkę odrzucając ją na podłogę to samo zrobiłem z jej sukienką. Leżała przed mną całkiem naga ale nie to zwracało moją uwagę. Mój wzrok spoczął na jej udach dostrzegają kilku centymetrowe siniaki oraz krew pomieszaną z czymś białym. Dopiero po kilku chwilach dotarło do mnie co się przytrafiło Persefonie. W moich żyłach aż zaczęło się gotować. Zobaczyłem także dużych rozmiarów zaczerwienia na jej brzuchu oraz szyi. Moje dłonie aż zaczęły się trząść z zdenerwowania.

Szybko ubrałem dziewczynę, a następnie przykryłem ją pościelą oraz zgasiłem światło. Wpatrując się w dziewczynę po chwili się nachyliłem składając czuły pocałunek na jej czole. Opuściłem pokój po czym od razu podszedłem do barku wyciągając z niego czystą szklankę, którą napełniłem Whisky. Moim umysłem władał złe emocje, które nie skończą się na niczym dobrym. Odwiozłem dziewczynę do domu w pełni zdrową i szczęśliwą, a teraz wygląda ona jak czyjś worek treningowy. Nie wiem kto, ale to musiał być jakiś facet twierdząc po śladach jakie zostawił na jej ciele. I w środku.

Znajdę skurwysyna i będę patrzył jak ginie powolną śmiercią za to zrobił dziewczynie, która spała teraz w mojej sypialni z śladami bicia i gwałtu.

Wypiłem alkohol jednym haustem i odstawiłem naczynie z hukiem na stolik w salonie. Usiadłem na kanapie wplatając palce w włosy, a następnie pociągnąłem za ich końcówki czując piekący ból chodź mi to nie przeszkadzało. Dopiero teraz zrozumiałem jej słowa skierowane w moją stronę tuż przed tym jak zabrałem ją z tego przeklętego mostu.

VANDALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz