PERSEFONASpokój i cisza to właśnie to się wyróżniało aktualnie w moim umyśle. U boku Mishy właśnie tak się czułam. Spokojna bez żadnych niepotrzebnych myśli.
Było już po północy gdy mój telefon zaczął dzwonić, a odgłos mojego dzwonka rozniósł się po pokoju hotelowym. Chłopak obok mnie jeszcze spał gdy złapałam za komórkę i zobaczyłam na ekranie pięć nieodebranych połączeń od Lucy i kilka wiadomości także od niej.
Lucy: Gdzie jesteś kochanie?
Lucy: Nie ma cię od dłuższego czasu, wszystko w porządku?
Lucy: Widzę także, że nie ma młodego White'a więc stwierdzam, że jesteś z nim.
Lucy: Baw się dobrze i napisz do mnie jak to odczytasz ;)
Właśnie za to uwielbiałam moją adopcyjną mamę. Nigdy nie robiła problemów gdy nie odbierałam telefonu ona po prostu mi ufała i nie chciałam stracić tego zaufania więc wystukałam szybką wiadomość.
Persefona: Tak, jestem z Mishą i raczej nie wrócę na noc do domu. Czy nie będzie z tym problemu?
Na odpowiedź nie musiałam zbyt długo czekać.
Lucy: Oczywiście, że nie ma problemu. Ufam ci i wierzę, że dobrze się teraz bawisz.
Lucy: Pogadamy jak wrócisz do domu. Kocham cię <3
Persefona: Ja ciebie też i dziękuję <3
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i opadłam na miękki materac z głośnym westchnieniem. Nagle poczułam jak silna dłoń opłata mnie wokół brzucha i przyciąga do siebie. Spojrzałam na chłopaka, który teraz wpatrywał się tylko w mnie. Uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam w jego stronę. Jego kąciki ust uniosły się do góry gdy wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową czując bijące od niego ciepło.
- Jak się czujesz? - spytał składając na mojej głowie delikatny pocałunek.
- Wspaniale - wyszeptałam próbując zapanować nad mocno bijącym sercem.
- Z kim pisałaś?
- Z Lucy. Pytała czy u mnie wszystko w porządku - spojrzałam na chłopaka z dołu - Napisałam, że jestem z tobą i nie wrócę na noc do domu - Misha szeroko się uśmiechnął, a następnie nachylił się tak, że nasze wargi się z sobą zderzyły przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze.
- I słusznie zrobiłaś kwiatuszku - jego głos sprawiał, że się rozpływałam z każdą literką jaką wypowiadał - Bo mamy plany - odpowiedział zadziornie i ostatni raz ucałował mnie w usta po czym wstał na równe nogi i spojrzał na mnie ubrany jedynie w czarne bokserki.
- Jakie plany? - spytałam zdziwiona jednak mi nie odpowiedział. White jedynie się uśmiechnął, a następnie ruszył do drzwi znikając z mojego pola widzenia. Po kilku sekundach wrócił z czarną, skórzaną torbą i położył ją na skraju łóżka tuż obok moich nagich nóg - Co to jest?
- W środku są ubrania na zmianę, które podrzucił wcześniej Xander - powiedział otwierając bagaż i wyciągając z niego ciemne ubrania - Bo chyba nie chcesz grasować po ulicach w takiej kiecce co? - ruchem głowy wskazał na czerwony materiał obok fotela, który trafił tam jakieś trzy godziny temu.
CZYTASZ
VANDAL
RomantikBezpieczeństwo to rzecz względna. Możesz dopłynąć tak blisko brzegu, że prawie czujesz grunt pod nogami, po czym nagle roztrzaskujesz się na skałach. Czułam się bezpieczna. Zupełnie jakby w tym jednym miejscu i chwili znalazła się cała skondensowana...