Rozdział 9: Spotkanie rodzinne

519 34 5
                                    

PERSEFONA

Po piątkowych lekcjach od razu udałam się do domu gdzie czekała już na mnie Lucy z obiadem oraz jak mi przekazała z pewną wiadomością. Byłam lekko przerażona tym co chciała mi przekazać. A jak mój Ojciec był u mnie w domu?

Gdy dotarłam do mieszkania otworzyłam drzwi a do moich nozdrzy od razu dostał się zapach pysznego sosu, który właśnie przygotowywała moja matka.

Zdjęłam buty i zostawiłam plecak na szafce z obuwiem i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Po chwili weszłam do kuchni i dostrzegłam jak kobieta krząta się po kuchni z talerzami i rozkłada je na stole w jadalni. Zmarszczyłam brwi dostrzegając łącznie siedem nakryć chodź była nas dwójka ponieważ Grayson do późna pracował.

— Hej — powiedziałam, a Lucy dopiero teraz zwróciła na mnie uwagę. Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Zdziwiłam się tak nagłym gestem ale odwzajemniłam go.

— Słyszałam o Pani Berry — powiedziała i odsunęła się od mnie wciąż trzymając dłonie na moich ramionach — To okropne co się z nią stało — przytaknęłam jedynie na jej słowa zgadzając się z jej wypowiedzią.

— Czemu jest aż siedem nakryć? — spytałam w końcu, a Lucy spojrzała na stół pełen pustych talerzy oraz wielu potraw.

— Aria przyjeżdża razem z Anthonym i dzieciakami i zostają na cały weekend. A Greysona zmusiłam by wrócił dziś wcześniej z pracy.

Aria Harris to siostra Lucy, którą poznałam będąc ty już miesiąc. Zawsze miała wysoko upiętego koka oraz jakąś kolorową sukienkę. Była naprawdę radosną kobietą tak samo jak moja mama. Miała już od dwudziestu lat męża Antoniego, który idealnie do nie pasował. Mieli dwójkę dzieci. Pięcioletnią Sophii i dziewiętnastoletniego Lucasa. To w ładnie z nim piłam po raz pierwszy alkohol.

Lucas Harris polubił mnie od razu od naszego pierwszego poznania. Pamiętam jak właśnie miałam po raz pierwszy spotkać rodzinne Lucy i to właśnie on wyciągnął pierwszy dłoń w moją stronę. Naprawdę dobrze się dogadywaliśmy.

— O której mają być? — spytałam patrząc na jej promienną twarz. Spojrzała na swój zegarek na prawej dłoni i zmarszczyła brwi.

— Już powinni być — powiedziała, a po kilku sekundach zadzwonił dzwonek do drzwi zwiastując za pewne ich przybycie.

Obie z kobietą ruszyłyśmy w stronę drzwi, a ona je otworzyła, a przed nami ukazali się nasi goście. Pierwsza weszła ciocia Aria jak zwykle ubrana w sukienkę w kolorze brudnej bieli z namalowanymi na niej czerwonymi różami. Włosy miała w brązowym kolorze i wyprostowane, które dosięgały jej do ramion. Na twarzy znajdował się lekki makijaż i oczywiście czerwona szminka na ustach. Za rękę trzymała swoją małą córkę, która miała na sobie różowe leginsy w białe gwiazdki oraz bluzę z tym samym wzorem oraz kolorem. Włoski miała upięte w warkocza, a pod pachą trzymała swojego ulubionego misia. O bok wszedł jej mąż ubrany jak zawsze elegancko czyli czarne spodnie od garnituru oraz białą koszulę.

- Witajcie! - krzyknęła Lucy i przytuliła każdego po kolei. Sophii ucieszyła się na nasz widok i od razu podbiegła do mnie przez co musiałam się schylić, a ta od razu wbiegła w moje ramiona.

- Co tam mały potworku? - spytałam z uśmiechem i dałam małego pstryczka prosto w nosek. Jej niebieskie oczy wręcz promieniały z radości.

- Pobawimy się dzisiaj Percy? - spytała, a ja od razu przytaknęłam zgadzając się na jej słowa.

Po chwili odstawiłam małą na ziemię, a ta pobiegła prosto do salonu zabierając z sobą swój mały plecaczek w jednorożce zapewne wypchany po brzegi zabawkami. Spojrzałam na ciocię oraz wujka i także się z nimi przywitałam przytulasęm.

VANDALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz