Rozdział 13: Tatuaż

452 40 5
                                    

PERSEFONA

Powieki robiły się coraz cięższe, a chłodny wiatr owiewał moje ciało. Walczyłam z całych sił by nie zasnąć co było dla mnie ekstremalnym wyczynem. Czułam jak chłopak poruszał się coraz szybciej, a następnie odór przypisywany szpitalowi dostał się do moich nozdrzy. Czułam, że z każdą sekundą opadam coraz bardziej z sił, ale on wciąż mnie trzymał i próbował ratować.

- Potrzebuje pomocy - usłyszałam stłumiony głos chłopaka, a gdy spojrzałam na jego twarz nie dostrzegłam maski, ale też nie rozpoznałam twarzy ponieważ widziałam zamazany obraz.

- Co się dzieję? - usłyszałam głos obcej mi kobiety - Nosze, szybko!

Po chwili poczułam, że moje ciało ląduje na miękkim materacu, a obok mnie znajduję mnóstwo ludzi. Pewnie lekarzy oraz pielęgniarek, ale także i on. Cały czas był przy mnie.

- A teraz powiedz co się stało - ktoś skierował to pytanie do Aresa, który kroczył razem z personelem wciąż trzymając moją dłoń.

- Był napad na naszą szkołę, a ona dostała kamieniem w głowę, którym rozbito okno i szkło wbiło jej się w prawe udo - chłopak poinformował lekarzy i wciąż trzymał moją rękę, a ja tylko zamarzyłam by trzymał ją do końca.

Nagle zrobiło się bardzo duszno i słabo co skutkowało moim napadem kaszlu.

- Szykuj blok! - zawołał mężczyzna prowadząc nosze w tylko sobie znanym kierunku - Nie możesz tam wejść.

- Zaczekam tu - poczułam, że chłopak zabiera dłoń więc resztkami sił złapałam ją jeszcze mocniej.

- Ares...

- Jestem. Będę tu cały czas kwiatuszku - nachylił się i złożył delikatny pocałunek na moim zimnym czole.

A gdy się odsunął, zobaczyłam. Zobaczyłam jego czarne jak smoła włosy, ciemne jak noc oczy i te pełne usta, które nie dawno znalazły się na moim czole. Widziałam go. Widziałam jego przerażoną twarz.

Misha White

*    *    *

Wstałam do pozycji siedzącej tak gwałtownie, że aż poczułam pulsowanie mojej głowy. Automatycznie złapałam za telefon by sprawdzić, która godzina. Druga w nocy, poniedziałek. Super, teraz to już na pewno nie zasnę. Obok łóżka szpitalnego paliła się jedynie lampka, a zapach płynu dezynfekującego roznosił się po pomieszczeniu. Czułam jak moje czoło robi się gorące więc postanowiłam lekko ochłonąć. Wstałam mozolnie z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Zapaliłam pojedyncze światło i podeszłam do umywalki po czym odkręciłam zimną wodę. Nalałam jej trochę na dłonie i przemyłam twarz.

Odkąd tu trafiłam wciąż mam ten sam sen. Ten sam koszmar. Moja głowa musiała być rozbita, że zamiast chłopaka z maską widziałam twarz człowieka, którego uznawałam za totalnego dupka z wysokim ego. Widziałam Mishe. Chłopaka, którego obserwowałam kilka razy w szkole z ciekawości, ale oprócz tamtej sytuacji w łazience gdzie pożyczył mi swoją bluzę, nie rozmawiałam z nim.

Więc dlaczego widziałam właśnie jego?

To nie możliwe by tym Vandalem z naszego miasteczka był właśnie on. Nie jest Aresem. A jeśli mnie okłamał i to nie jest jego prawdziwe imię. A jeśli....?

Nie to nie prawda. Moja głowa po uderzeniu za dużo sobie pozwala. Musze się jednak jeszcze położyć. Wytarłam twarz i opuściłam łazienkę. Gdy tylko się odwróciłam w stronę łóżka, automatycznie złapałam się za serce i zamknęłam na moment oczy.

VANDALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz