PERSEFONAByliśmy ustawione na trybunach obok Ashera oraz Xandera ponieważ Levi także był w drużynie gdzie obmyślała teraz plan gry z trenerem. Nie daleko nich na drugiej stronie boiska była przeciwna drużyna z Virginia Beach wraz z swoim nauczycielem. Rozpoznałam większość z nich w tym ich kapitana czyli Josha Snikera, który był moim największym prześladowcą w podstawówce wraz z swoją przyjaciółką Megan, która była niedaleko nas i bacznie mnie obserwowała. Nie byłam pewna czy mnie rozpoznała, ale po jej spojrzeniu mogłam wywnioskować, że najprawdopodobniej tak.
Byłam w totalnej dupie.
Wpatrywałam się w zawodników i czekałam aż w końcu rozbrzmi sygnał świadczący o rozpoczęciu meczu. Obok mnie Sidney dosadnie dawała znać, że zna Leviego i ogromnie mu kibicuję. Mam wrażenie, że między tą dwójką musiało się coś wydarzyć co poskutkowało tym, że teraz w szkole cały czas są w swoim towarzystwie. Zapisałam w głowie, że będę musiała się spytać przyjaciółki co jest między nimi na rzeczy.
Nagle obok mnie usłyszałam głośny śmiech, który było słychać coraz bliżej, a gdy spojrzałam w bok moje serce diametralnie przyspieszyło widząc uradowaną Megan wraz z swoimi dwiema koleżankami, których nie kojarzyłam ani trochę.
- I co? Teraz żerujesz na nowej rodzince? - jej tembr głosu świadczył o tym, że świetnie się bawi widząc mnie tu po tyłu latach. Nigdy mnie nie lubiła.
W końcu zebrałam się w sobie powstrzymując przyjaciółkę przez uderzeniem dziewczyny o blond włosach i strasznie skąpym ubraniu i gdy już miałam się odezwać, na przeciw mnie stanął ktoś, kto wypowiedział kolejno słowa skierowane do Megan.
- A ty ją zaraz stracisz jeśli odezwiesz się do niej jeszcze chodź jednym słowem.
Spojrzałam na Mishe, który ubrany był w biało porodowy strój sportowy będący znakiem rozpoznawczym naszej szkoły. Spojrzałam na jego ostre rysy twarzy, który musiały się wyostrzyć gdy chłopak zacisnął szczękę. Jego oczy nabrały jakby ciemniejszych kolorów co nie świadczyło o niczym dobrym.
- Ty mi grozisz? - głos blondynki brzmiał na oburzony jakby nie mogła uwierzyć, że ktokolwiek mógł użyć takich słów w stosunku do niej.
- A brzmi ci to kurwa na miłą pogawędkę?
White bacznie się wyprostował i zrobił krok w kierunku dziewczyny. Dostrzegłam, że Asher stosujący obok nas złapał przyjaciela za ramię dając mu niemy znak by się uspokoił jednak to nie podziałało ponieważ po chwili obok zjawił się ktoś jeszcze.
- Nie wierzę! Nasz pryszczaty wyrósł! - głos kapitana przeciwnej drużyny odbił się echem między uszami naszej szóstki. Zastanawiały mnie słowa Josha, nie mogąc się zorientować do kogo ich użył. Jednak nie miał zbyt wiele czasu na zastanowienie się ponieważ Misha tym razem zrobił krok w stronę Snikera jednak tamten wyglądał na opanowanego.
- Radzę ci się zamknąć jeśli nie chcesz stracić zębów - White wypluł z siebie słowa, a następnie spojrzał na całą czwórkę z Virginia Beach, która bacznie obserwowała chłopaka na przeciw mnie - Spadajcie stąd bo z tego co wiem, nie powinniście być po tej stronie trybun.
Megan spojrzała na niego zirytowana i odwróciła się na pięcie, odchodząc dała znać swoim przyjaciółką by ruszyły za nią, a one jak na przydupasy przystało, wykonały jej rozkaz. Jedynie Josh został wpatrując się w chłopaka jeszcze przez chwilę, a następnie sam ruszył w stronę swojej drużyny, która się jeszcze rozgrzewała.
- Pajace - skomentował prześmiewczo Asher i spojrzał na swoich przyjaciół w strojach sportowych - Dawać chłopaki! Na boisko! Ruszajcie tymi swoimi tyłeczkami!
CZYTASZ
VANDAL
RomanceBezpieczeństwo to rzecz względna. Możesz dopłynąć tak blisko brzegu, że prawie czujesz grunt pod nogami, po czym nagle roztrzaskujesz się na skałach. Czułam się bezpieczna. Zupełnie jakby w tym jednym miejscu i chwili znalazła się cała skondensowana...