Czarnowłosy młody mężczyzna przemierzał rezydencje powolnym krokiem szedł w kierunku dobrze znanego przejścia w bibliotece.Chciał na własną rękę poszukać informacji o swoim bracie w bat-komputerze.Przesuwajac wskazówki zegara by otworzyć wejście do tunelu zauważył, że żadna ze znanych mu kombinacji nie działa.
-Co jest..dlaczego nie działa?
Szukając wzrokiem jakiegoś członka swojej szalonej rodziny na trafił na Drake'a ,który siedział z opuszczoną głową na kanapie,przed nim kubek z jego ulubionym napojem..mocnym espresso..do tego otwarta książka do historii.
-Cześć młody wiesz dlaczego nie mogę wejść do jaskini?
-Nie wejdziesz tam..nikt nie wejdzie.. Bruce się tam zaszył i nie pozwala nikomu wejść..
-Przecież mieliśmy pracować razem tylko dlatego tu wróciłem.. byśmy mogli stać się rodziną, która sobie pomaga..
-widocznie ten plan nie wypalił Todd..
-gdzie Alfred? Gordon czy Steph?
-Alfred ponoć ma spotkanie rodzinne czy coś..Barbara została odesłana do domu a Steph nie widziałem od dwóch dni..Co tu się dzieje? Bruce co ty kombinujesz?
Ciekawe czy inne przejścia też są po blokowane..-wiesz może jak z innymi przejściami w rezydencji i poza nią?
-nie sprawdzałem wszystkich..wiesz nie znam jeszcze całego domu..
-dobra jeb tą naukę idziemy sprawdzić te przejścia..Mówiąc to wziął Red Robina za fraki i zrzucił z wygodnego siedziska..
-sam bym wstał...
Mruknął pod nosem długowłosy nastolatek..
-przy okazji kiedy zetniesz te kudły?
-aż tak mi nie przeszkadzają chyba ,że krukowi nie będę się podobały..
-poważnie do tego podchodzisz mimo ,że jest prawie 3 lata różnicy między wami..
-tak..wiesz..jest moją pierwszą miłością..
Chcę by była szczęśliwa..Starszy westchnął i poklepał go po ramieniu w dodaniu otuchy..
-juz już trzymam kciuki a teraz chodźmy wreszcie bo wysadzę ten zegar..
-nie musielibyśmy wtedy chodzić ,na pewno nie chcesz tego zrobić?
-chcesz bym wysadził antyk ,który zapewne jest wart tyle co cała ta willa?
-bruce i tak chciał dać tu coś innego uważa, że ten zegar psuje klimat..
-w takim razie odsuń się młodziutki.Gdy niewielki ładunek odkrył ukryte wejście synowie mrocznego rycerza zaczęli biec schodami w dół by jak najszybciej dostać się do nietoperzowej piwnicy
Zauważyli, że nikogo nie ma w jaskini są jedynie włączone na monitorze jakieś plany miasta..na drugim profil Bruce'a Wayne'a-Todd o co tu chodzi?
-sam chciałbym wiedzieć timy..Sprawdzając pliki na batkomputerze nie usłyszeli gdy ktoś wszedł do kryjówki
-Mogłem się lepiej zabezpieczyć...
-bruce?! O co tu chodzi?!
-dlaczego masz w komputerze dane o kryptonie? Dlaczego ciągle chodzisz w kostiumie!
-dość tych bezsensownych pytań... łeb zaczyna mnie od tego pieprzenia boleć..
Drake weź swojego brata nieudacznika i zniknięcie mi z oczu mam dużo roboty..Coś tu nie pasowało Wayne nigdy nie odniósł się takim tonem do swoich dzieci ani nigdy nie chciał pozbyć się Alfreda z domu był jego ojcem a ich dziadkiem...
-Nie kupuję tego nowego Bruce'a
-Jay co?
-tak Drake'a,Słyszałeś pokaż swoją twarz!Napięcie w powietrzu było tak gęste, że można by je było ciąć nożem. W jaskini, w której Rycerz Gotham stał naprzeciwko Tima i Todda, cisza była niemal przytłaczająca. Słowa red hodda wciąż brzmiały w uszach: „Nie kupuję tego nowego Bruce'a”. Czuł, jak wzrok obu młodych mężczyzn przeszywa go na wskroś, szukając w nim prawdy, której nie potrafił im dać.
CZYTASZ
ROBIN:SZKOŁA ŻYCIA
FanfictionW trakcie pisania Historia opowiada o Richardzie J. Graysonie , który jako nastolatek ma masę kłopotów złamane serce, sprawdzian z matmy do napisania czy zagrożenie z biologii do poprawy.Dochodzą do tego jeszcze "zajęcia pozalekcyjne" Przede wszyst...