*Kilka tygodni później*
*Chłopak dalej był wrakiem siebie mimo tego przyjaciele codziennie po lekcjach odwiedzali go.
Opowiadali mu jak mijał im dzień co robili na lekcjach oraz jak bardzo brakuje go im. Obecnie Czarnowłosy leżał a jego spojrzenie było skierowane w sufit.Dni niebieskookiego tak wyglądały i zanim ktoś się spostrzegł kolejny dzień mijał tak samo...
był sparaliżowany przez koszmary, które nawiedzały go gdy tylko zamknął oczy.
Widział w nich wszystkich swoich przyjaciół , którzy szydzą z niego...widział jak Bruce zastępuje go kimś innym i wyrzuca go z domu aż w końcu przyśnił mu się Slade zabijający wszystkich ,których Robin kochał i szanował.
Do tego codziennie faszerowali go różnymi lekami... jednak to nie przynosiło żadnego efektu..
Gdy nastała noc a cyfrowy zegar pokazywał w pół do pierwszej..
Przy oknie od jakiś kilku dni pojawiała się postać...Jednak tym razem było inaczej.Tym razem weszła do środka..Jesienny wiatr ożywił na moment to miejsce.Tajemniczą postacią okazała się młodsza kuzynka Supermana..
-Cześć...wiesz do tej pory nie przeprosiłam cię za to co się stało... wciąż się zastanawiam dlaczego nie broniłeś się..nie robiłeś uników po prostu stałeś jakbyś nie mógł się poruszyć..
Jakbyś był przekonany, że nie powinieneś tego robić jakby nie zależało ci na tym co się z tobą stanie..wyglądało to tak , że chcesz umrzeć i dołączyć do kogoś kto na ciebie czeka? Sama nie wiem..
*Przechylił jedynie głowę jakby to miało oznaczać, że ja słyszy..
-Nie powinnam była wyżywać na tobie swojej złości..Przez to jak inni na mnie patrzą ze względu na Supermana oraz pochodzenie
*Spojrzał na nią a w jego oczach zauważyła pustke żadnej iskierki radości..
wiedząc ,że ma ona super słuch tak jak reszta rodziny Kent.. Szeptał bo tylko na to mógł sobie pozwolić..-czego chcesz..
*Na te słowa Złotowłosa zrobiła grymas..
-chciałam przeprosić..nie powinnam była tak się wyżywać na tobie..
-przyzwyczajony jestem..
-jak to?
-czesto się zdarza ,że ktoś nam ucieknie podczas misji..
-rozumiem będę uciekać...
-chcesz to zostań..*Gdy nastał dzień obudziła się obok chłopak..Chcąc nie chcąc zrobiła im kilka zdjęć gdy leży z nim gdy całuje go w policzek i jeszcze jak ten ziewa..
-obudziłam cię?
Nie zdążył jej odpowiedzieć Widział je w tych błękitnych oczach te iskierki radości których on nie miał..
-wyspany?
-bez różnicy..
-będę musiała wracać niestety ,dziś mam lekcje..
-jasne..*Spuścił głowę czuł się jak małe zagubione dziecko ,które chciało wyjść od dentysty nienawidził szpitali..Bruce nie odwiedził go ani razu odkąd tu wylądował zresztą nawet Jay miał go gdzieś.....
-hej..w razie czego dzwoń do mnie przez "ŚL"..pa
*W jego oczach dostrzegła strach ten sam co Clark widział w jej gdy tu przybyła..Strach przed bycie nie chcianym...nieużytecznym.Po prostu nie potrzebnym..
*Powolnym krokiem podeszła do okna.Zanim wyszła posłała szczery uśmiech a potem odleciała..
Kilka godzin później jego przyjaciele kończyli lekcje.Zmierzali do niego.Całą paczką po kilkunastu minutach byli pod drzwiami od sali w, której przebywał
Niepewnie weszli jednak gdy ujrzeli jak ten śpi odetchnęli z ulgą..
CZYTASZ
ROBIN:SZKOŁA ŻYCIA
FanfictionW trakcie pisania Historia opowiada o Richardzie J. Graysonie , który jako nastolatek ma masę kłopotów złamane serce, sprawdzian z matmy do napisania czy zagrożenie z biologii do poprawy.Dochodzą do tego jeszcze "zajęcia pozalekcyjne" Przede wszyst...