Obudził się koło 8 rano zauważył ,że koło niego nie ma już dziewczyny A na jej miejscu jest kartka jakież to romantyczne Rae..
-Dzięki za wczorajszą pomoc i proszę nie gniewaj się na mnie za to spanie znowu..
-Raven
*Chłopak uśmiechnął się,wstał i poszedł do łazienki wziął prysznic ogarnął się a następnie ubrał:
*W czerwoną kurtkę z "R" na plecach, t-shirt z Slipknota,ciemno-zielone jeansy i czarne buty za kostkę *
*Gdy wyszedł z pokoju minął się na korytarzu z starszą od siebie Zataną chwilę porozmawiali i umówili się na "kawę" potem pomachał jej i ruszył dalej korytarzem aż dotarł do gabinetu Dyrekcji..
Zapukał czekał cierpliwie po chwili dostał pozwolenie na wejście.
Dyrektor zmarszczył brwi.. widać było po nim zmęczenie
Ale i tak uśmiechnął się.. przynajmniej wyszedł mu grymas podobny do uśmiechu.-witaj chłopcze jak się czujesz?
Richard odzwajemnił jego powitanie skinieniem głowy składając szacunek
-całkiem dobrze dziękuję za troskę..
-Słyszałem ,że wplątałeś się w bójkę z jednym z mniejszych bohaterów...
Czy to prawda chłopcze?
-Szczerze panie dyrektorze nie nazwał bym tego bójką bardziej tym , że stanąłem w obronie i uderzyłem Walleyego w twarz.Nie ukrywam , że strasznie się zdenerwowałem jeśli o to chodzi......
-w takiej sytuacji będę musiał wyciągnąć konsekwencje drogi Richardzie w tej szkole uczymy się pracować razem i wspierać się na wzajem...Niestety ta odpowiedź spowodowała gniew w młodym człowieku, który pod wpływem impulsu podniósł głos..
-A ,więc tak to dlaczego nikt do tej pory nie wyciągnął konsekwencji z tego ,że dziewczyny są zastraszane?!
Odjęło panu mowę nie dziwię się..!Zdezorientowany siwowłosy mężczyzna westchnął i przemówił do wciąż zbulwersowanego nastolatka.
-Zdaje mi się że wyciągnąłem pochopnie wnioski i źle cię oceniłem drogie dziecko jednak przemoc nie jest rozwiązaniem.Nie zawieszę cię ponieważ i tak już jesteś uziemiony jednak ograniczaj sytuacje gdzie ty wychodzisz bez szwanku...i dziękuję ,że mi o tym powiedziałeś..
-oczywiście panie Dyrektorze..a jak z tymi lekcjami?
-nalegam byś jeszcze te 2 bądź 3dni spędził w łóżku.skoro nawet nie zamierzasz iść do szpitala.Musisz dojść do zdrowia a przez te sytuacje też powinieneś odpoczywać zgodzisz się ze mną prawda?Zrezygnowany niebieskooki westchnął
-tak proszę Pana.
Do widzenia.
-do zobaczenia.*Robin gdy tylko wyszedł z gabinetu poczuł głód a, więc ruszył na stołówkę tam spotkał całą paczkę.
Zjedli po fastfoodzie jakiś frytkach, burgerach nawet pikantnych sałatkach..wypili po kilka shake'ów.
*wracając natknął się na korytarzu na bliźniaczą wersję Starfire.Widać było ,że miała problem z automatem.Podszedł do niej..
-może mógłbym pomóc?
Gdy ciemnowłosa piękność zwróciła na niego uwagę zauważył w jej oczach błysk.Z tyłu głowy..mały głosik mówił
"uciekaj.. póki możesz"-jasne dzięki..chwila czy to nie ty czasem nie biegasz po nocach po dachach z "R" na piersi?
-tak to ja gratuluję Sherlocku..
-ktoś tu jest w nie humorze..
-to w czym pomóc?
-jaka szybka zmiana tematu Robciu..
Wpadł mi pod to ustrojstwo kolczyk...czy byłbyś tak dobry i mi go wyjął?
-jasne...chyba dam radę
CZYTASZ
ROBIN:SZKOŁA ŻYCIA
FanfictionW trakcie pisania Historia opowiada o Richardzie J. Graysonie , który jako nastolatek ma masę kłopotów złamane serce, sprawdzian z matmy do napisania czy zagrożenie z biologii do poprawy.Dochodzą do tego jeszcze "zajęcia pozalekcyjne" Przede wszyst...