2.Niczym Książe

214 8 3
                                    

*Chłopak obudził się obok czarodziejki.Spoglądał jak śpi z uśmiechem na ustach, mruczała coś przez sen.Ostrożnie odsunał się od niej próbując wstać..

-nie uciekaj ode mnie, musisz leżeć..Oraz jesteś strasznie wygodny ,więc masz zostać..

*Nie wiedząc kiedy dostał rumieńców..nerwowo przełknął

-Jesteś.. pewna a jak zaraz ktoś przyjdzie?
-yhm...w stu procentach pewna kładź się.

*Został pozbawiony swojego zdania tak więc. odprężony i przytulony do Mleczno-skórej
Odpłynął do krainy Morfeusza..
W tym czasie obudzili się Bestia oraz Cyborg..

-rany ale mięciutki ten dywanik!

*Ziewnął Garfield rozciągając się jak rasowy kot

-o siemka ziom chwila czy ty spałeś na dywanie?
-Tak wyszło ,że jakoś w nocy położyłem się na dywanie wydawał się lepszą opcją od tego za miękkiego łóżka..
-o pierwszy raz słyszę , że łóżko jest dla ciebie za wygodne przyjacielu..hah..jak u Raven ?
-bardzo śmieszne brachu..obudzimy ją by już szła do siebie..

*Oboje ubrani ruszyli w stronę salonu gdzie powinna na podłodze pod kocami spać demonica.

-a więc tu jest nasza zguba..co ja z tobą mam Rae..( zaśmiał się)
-wydaje mi się ,że z tego może coś wyjść tylko spójrz na nich..
No witam gołąbeczku jak tam?

*Były futbolista wskazał na dziewczynę obok czarnowłosego,
Która chyba ich usłyszała bo coś mruknęła i wtuliła się bardziej w plecy chłopaka
-kruczku mówiłem , że tak to się skończy wstajemy..
-Cześć ziomuś przyszliśmy cię obudzić i sprawdzić jak u ciebie nie wyglądałeś za dobrze jak cię wnieśli.
-red aroww razem z wodnikiem o ciebie pytali.Za jakieś pół godziny będzie śniadanie na stołówce..
-A tak po za tym musisz iść do dyrektora.. Musieliśmy to zgłosić mam nadzieję , że nie jesteś zły martwiliśmy się.. kazał nam przekazać ,żebyś do niego przyszedł
-ja... dzięki..

Dick nie umiał pogodzić się z faktem , że nawet jego niedawno poznani współlokatorzy martwili się o niego..

Przebrany udał się w stronę gabinetu dyrektora wiedział , że ta rozmowa skończy się dla niego wolnym od zajęć.Nie chciał litości.przed wyjściem napisał kartkę dziewczynie , że musiał wyjść razem z jego numer telefonu..

W Gabinecie odbyli rozmowę dotyczącą jego okresu wolnego od zajęć..

-Przede wszystkim jak się czujesz Richardzie?
-Nie narzekam.. prawdę mówiąc wychodziłem z gorszych sytuacji..
(wskazał na swoje żebra)
-To nie jest takie poważne
I jestem wdzięczny oraz spokojnie mogę brać udział w szkolnych lekcjiach..
-wykluczone musisz się oszczędzać.Wybacz mi chłopcze muszę dbać o młodzież w naszej szkole..

*Poklepał chłopka po plecach dając mu do zrozumienia ,że nie ma żadnego ale i ma jeszcze kilka spraw ,więc niech już wychodzi

-Dobrze to tyle, zapraszam na śniadanie do naszej stołówki dbaj o siebiemm
Dowidzenia chłopcze.
-tak do widzenia panie dyrektorze.

*Zdziwiony ,że Bruce niezapisał go żadnym nazwiskiem,chwilę nad tym myślał.Po czym odpuścił i udał się na śniadanie

*wszedł na stołówkę zamówił sobie oraz dziewczynie jakieś śniadanie usiadł przy pustym stoliku i spokojnie jadł.

Podczas jednego dnia dostał tyle troski od swoich starych jak i nowych przyjaciół nie mógł ich tak zamartwiać pomyślał nastolatek.

Już miał wychodzić gdy zauważył jak grupka chłopaków dręczą niższą od siebie czarnowłosą dziewczynę..

ROBIN:SZKOŁA ŻYCIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz