7. Cześć dzieciaki

59 6 5
                                    

Jak to ja obudziłam się około 7, więc poszłam na dół skorzystać z tego, że jest niedziela i leniuchować.

Pomimo, że pochodzę z katolickiej rodziny, to od śmierci rodziców byłam tam tylko na święta.

Gdy usiadłam na kanapie przypomniałam sobie, że nie wzięłam telefonu z góry.

Gdy wchodziłem po schodach, ujrzałam Nick'a, ale go zignorowałam i poszłam do pokoju.

Gdy podniosłam swój telefon zobaczyłam dosyć niepokojącą wiadomość.

Nieznany: jak się spało, kochanie?

Postanowiłam nie odpisywać na tą wiadomość, bo może po prostu ktoś pomylił numery.

Kiedy przechodziłam przez korytarz, zatrzymałam się przy pokoju, do którego nie wchodziłem od prawie roku. Do pokoju rodziców

Czy jestem na to psychicznie gotowa? Tak. Nie. Nie wiem. Może? Japierdole.

Drżącą dłonią nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia.

Odrazu co zauważyłam, to kurz unoszący się w pokoju, co mi nie sprzyjało z moją astmą, ale był do wytrzymania. Nie mam tej astmy jakiejś mocnej, więc mogłam sobie pozwolić na papierosa od czasu do czasu.

Odrazu przypomniałam sobie zdarzenie, którego nigdy nie zapomnę.

10.06.2022

- Halo mamo? Gdzie jesteście?

- Część kochanie, właśnie wyjeżdżamy z pracy. Będziemy za jakieś pół godziny, bo jeszcze do sklepu muszę wstąpić.

- Oki, a kupisz mi kwaśne żelki? Te moje ulubione.

- Jasne, do zobaczenia, kocham cię

- Ja ciebie też

Po godzinie usłyszeliśmy z Nickiem pukanie do drzwi, więc poszliśmy otworzyć.

W drzwiach zastaliśmy dwóch funkcjonariuszy. Patrzyliśmy na nich ze zdziwieniem na twarzy, aż w końcu jeden policjant zaczął mówić:

- Sarah i Nicolas Jonson?

- Tak - powiedzieliśmy równocześnie - co panów tu sprowadza? - zapytałam.

- Przyjechaliśmy was poinformować o śmierci waszych rodziców. - powiedział drugi policjant

Śmierci waszych rodziców, śmierci waszych rodziców, śmierci waszych rodziców. Te słowa krążyły mi w głowie, a serce przestało mi bić.

- C-co? - wyszeptałam ze łzami w oczach.

- Bardzo nam przykro. Zginęli podczas wracania ze sklepu. Jakiś pijany kierowca w nich wjechał. Jeszcze raz bardzo nam przykro - powiedział i wyszli oboje z naszego domu.

Przez chwilę stałam w szoku, aż w końcu się rozpłakałam i podbiegłam do pokoju.

Dalej jak to wspominam czuję ten sam ból w sercu, a łzy same mi się zbierają w oczach.

Podchodzę do komody, otwieram ostatnią szufladę i wyciągam album ze zdjęciami z napisem "Sarah i Nick".

Usiadłam na podłodze i odwróciłam na pierwszą stronę, gdzie było zdjęcie jak byliśmy na wakacjach w Grecji z rodziną Smith'ów.

Na tej fotografii byliśmy ja, Nick i Aaron przytuleni do siebie. Tak ja z Aaronem z moim największym wrogiem przytulaliśmy się. Oczywiście z przymusu, ale jednak.

25.07.2011r.

Odwróciłam kartkę na kolejną stronę, na której byłam ja, na barana u taty i Nick, który był w tej samej pozycji u mamy.

*godzinę później

Właśnie skończyłam oglądać zdjęcia.

Więc tak... jakie rezultaty?

Emm rozmazany makijaż i suchnięte oczy.

Okej, a jakieś może pozytywy?

Powspominanie dawnych czasów

Japierdole co jest ze mną nie tak? Mam jakieś rozdwojenie jaźni. Czy trzeba mi jakiegoś psychologa? Pewnie tak. Czy do niego pójdę? Nie, bo on sam będzie musiał do niego iść, albo wyślą mnie do psychiatryka. Chociaż w tą drugą opcję wątpię, bo pewnie by mnie z niego wyrzucili mówiąc, że nie ma dla mnie ratunku.

- Sarah gdzie jesteś? - krzyknął mój brat.

- U rodziców w pokoju - dalej głos mi się łamał.

Do pomieszczenia wszedł wystraszony Nick, a gdy mnie zobaczył widać było w jego oczach troskę.

- Boże siostra, co ci... - Nie zdążył dokończyć, bo rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam szlochać. - Hej cśś już spokojnie. - zaczął gładzić mnie po plecach, żeby mnie uspokoić.

- Bardzo brakuje mi rodziców - wyszeptałam dalej płacząc.

- Wiem Sarah, mi też ich brakuję.

Przez chwilę tak staliśmy, a mi na myśl przyszła jedną propozycja.

- Nick - brat uniósł na mnie wzrok - pójdziemy na cmentarz?

- Oczywiście - pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł z pomieszczenia.

Po 15 minutach ( bo wiadomo musiałam ogarnąć swoją pandę na twarzy) wyszliśmy z Nickiem i na nogach ruszyliśmy w stronę cmentarzu.

Przez całą drogę była cisza, ale nie była to ta niezręczna, wręcz przeciwnie była przyjemna.

Kiedy byliśmy na miejscu, stanęliśmy przed bramą i patrzyliśmy po prostu przed siebie.

Na trzęsących nogach zaczęłam iść w stronę grobu rodziców. Nie wiem dlaczego mnie to tak stresowało.

Kiedy podeszliśmy do odpowiedniego miejsca przeczytałam napis na nagrobku.

Amanda i Adrien Johnsonowie

- Cześć dzieciaki - usłyszeliśmy głos za sobą.

Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy babcię Lily i dziadka Gavina. Dawno się z nimi nie widziałam, więc odrazu rzuciłam się babci w objęcia.

- Cześć wam, co wy tu robicie? Nie pisaliście, że przyjeżdżacie - To nie było kompletnie w ich stylu. Zawsze zapowiadali swoje wizyty.

- Tak, ale chcieliśmy wam zrobić niespodziankę, ale nie spodziewałem się że zobaczymy się na cmentarzu - powiedział staruszek i spojrzał na grób - bardzo brakuje nam naszego dziecka i synowej.

Dziadkowie byli rodzicami mojego taty tak jak jego piątki rodzeństwa. Tak dobrze przeczytaliście PIĄTKI. Przecież ja nawet sobie rady nie daję z jednym niedorozwiniętym umysłowo bratem, a co dopiero z piątką.

- Chodźcie dzieciaki, wracajmy do domu, bo się zimno robi - pomimo, że jest 18 marca to faktycznie było zimno jak na LA.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Polsat

Tutaj postanowiłam skończyć rozdział, ponieważ nie mam pomysłu na dalsze przygody. Kompletnie zapomniałam o tym, że piszę książkę XD

Buźki i do następnego😘

You Look Perfect TonightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz