22. Gwiazdko, to jest Ava, twoja matka.

29 1 4
                                    

Minął tydzień od śmierci Nicolasa.

Pustka po nim dalej jest. I długo pewnie nie zniknie.

Przez ten cały czas mieszkali ze mną ojciec i Maddy. Aaron też większość dnia przesiadywał u mnie, ale drugą część spędzał u Daisy, której stan się polepszał.

Od tego czasu nie chodzę do szkoły. Na szczęście nauczyciele gdy dowiedzieli się o tej sytuacji powiedzieli, że moje nieobecności nie będą się wliczały do średniej.

Cztery dni temu był jego pogrzeb. Ostatnio tak mocno płakałam na pogrzebie naszych "rodziców". Jestem blisko odwodnienia jednak nic nie poradzę. Strata rodziny boli, i to bardzo.

- Sarah - usłyszałam otwieranie drzwi, więc odwróciłam głowę w tamta stronę.

W drzwiach stał mój ojciec z kubkiem - prawdopodobnie - herbaty i talerzem naleśników.

- Cześć tato, nie jestem głodna - ciągle siedząc na parapecie, spojrzałam w stronę okna.

- Gwiazdko, nie jadłaś nic od dwóch dni, musisz coś zjeść. Ja z Aaronem i Maddy martwimy się o ciebie, nie chcemy byś powróciła do tego stanu co wcześniej - kątem oka zauważyłam, że podszedł do łóżka i usiadł na nim. - Wyglądasz jak siedem nieszczęść.

- Cóż za komplement, więcej mi takich mów - przewróciłam oczami, ale jednak poprawiło mi to moje chujowe samopoczucie.

- Widać poczucie humoru masz po mnie - parsknął śmiechem.

Uniosłam lekko kąciki ust i odwróciłam wzrok z okna w jego stronę. Patrzył na mnie ze smutkiem i troską w oczach, jednak na jego ustach był mały uśmiech.

Spojrzałam na jedzenie i znowu na niego. Wiem, że się o mnie martwili, by mi się choroba nie nawróciła.

- Dobrze zjem, ale potem pooglądasz ze mną barbie, okej? - ostatnia miałam na nią ochotę.

- Czy to szantaż? - uniósł brew.

- Niee, nigdy w życiu - uśmiechnęłam się szeroko.

Podszedł do mnie i złożył pocałunek na moim czole. 

- W porządku, obejrzę z tobą - zaczął się kierować w stronę wyjścia z mojego pokoju. - Ale jak tu wrócę za dwadzieścia minut ten talerz ma być pusty.

Wyrobiłam się w dziesięć.

Postanowiłam, że po prostu sama odstawie naczynia do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia zastałam mojego tatę i Maddy.

- Cześć Sarah - przywitała się moja siostra.

Kiedy miałam już odpowiedź, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. 

- Otworze - poinformował Derek i wyszedł z kuchni, kierując się do przedpokoju.

Z Madison gadałyśmy o różnych pierdołach. 

Zauważyłam, że mojego ojca nie ma już długo, więc postanowiłam, że pójdę sprawdzić co go tak zatrzymuje.

Wchodząc do pomieszczenia, usłyszałam podniesiony głos Dereka i jakiejś kobiety.

- Wynoś się, kurwa, z domu mojej córki i wracaj do Maine- wkroczyłam do przedpokoju, patrząc na mojego tatę.

- Co się dzieje? - zapytałam ojca, a później spojrzałam na kobietę.

Moje oczy wyglądały jak piłeczki golfowe, gdy mój wzrok spotkał z jej.

Wyglądała jak moja starsza o około dwadzieścia lat wersja. Oczy, nos, kości policzkowe. Od razu wiedziałam kto to jest

- Saro, w końcu mogę cię poznać - kobieta podeszła do mnie z rozłożonymi rękami, jednak ja cofnęłam się od niej.

- Gwiazdko, to jest Ava, twoja matka - powiedział mój tata od niechcenia.

- Nie miło mi cię poznać.

Usłyszałam jak tata parska śmiechem na moje słowa.

- Sarah, jestem twoją mamą. Przykro mi jest, że was opuściłam. Byłam młoda i bezmyślna.

Prychnęłam na jej słowa. Tata chciał z nią zamieszkać, wychować mnie i Nicka u jej boku, a ona co? Uciekła jak jakiś jebany tchórz.

- Bezmyślna? Proszę cię, tata ukradły gwiazdę z nieba by nam było jak najlepiej. A ty co? Spierdoliłaś na drugi koniec kraju. Nawet nie chciałaś wiedzieć jak nam się żyje. W ogóle się nami nie interesowałaś.

- Sarah, jest mi bardzo przykro, że to zrobiłam. Gdybym mogła tobym nigdy nie wyjechała. Mogłam być lepszą matką.

- Więc przepraszasz mnie?

- Tak, przepraszam - spuściła głowę.

Chwilę pomyślałam nad tym, jednak wiedziałam co odpowiedzieć.

- Okej, nie wybaczam ci - założyłam ręce na piersi, a moja mina nie wyrażała nic. Żadnych emocji.

- Ale Saro, przecież przeprosiłam.

- Tak, ale ja ci nie wybaczam. A teraz wyjdź z naszego domu - poczułam na sobie wzrok mojego taty. 

- Ale... - nie dałam jej dokończyć.

- Już! - podniosłam głos, nawet na nią nie patrząc. - A w dodatku na miano "matki" trzeba sobie zasłużyć.

Spojrzałam na ojca niepewnie, gdy moja biologiczna matka wyszła. 

- Nie potraktowałam jej trochę za mocno? - zapytałam podchodząc bliżej.

Derek wyciągnął ręce w moją stronę i zamknął mnie w szczelnym uścisku.

- A czy była z tobą od początku twojego życia? Uczyła cię pierwszych słów? Patrzyła jak stawiasz swoje pierwsze kroki? Albo czy chociaż raz powiedziałaś do niej mama? - na wszystkie pytania kręciłam głową.

- Widzisz? Nie musisz mieć wyrzutów sumienia. A nawet nie możesz - zaśmiał się.

- Mogę dołączyć się do przytulasa? - do pomieszczenia weszła Madison.

Z tatą spojrzeliśmy się na nią, uśmiechając się i wyciągając w jej stronę dłonie.

- Oczywiście, moja ulubiona siostrzenico - zaśmiał się Derek.

Maddy podeszła do nas i się przytuliła.

- Ale przecież jestem twoją jedyną siostrzenicą - siostra popatrzyła się na tatę.

- Dlatego jesteś ulubioną - wszyscy zaśmialiśmy się.

I tego było mi trzeba. 

Rodzinnej miłości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W końcu rozdział YLPT.

Ostatni rozdział był pod koniec marca...

Jeszcze raz przepraszam za to, że tak długo nie było rozdziału żadnej książki, ale przez cały czas czułam się pod wielką presją, że muszę w ten tydzień wyrobić się z rozdziałem, ale dotarło do mnie, że nie muszę i zrobiłam sobie mini wakacje od pisania.

Chciałabym przed wakacjami (albo na ich początku) dokończyć tą książkę, więc trzymajcie za mnie kciuki.

Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach

Buźki i do następnego 😘

You Look Perfect TonightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz