12. Chuja psiego

42 2 0
                                    

Dzisiaj jest trzynasty kwietnia, więc jakie jest święto? Moje i Nicolasa urodziny i to nie byle jakie, bo osiemnaste!

Razem postanowiliśmy, że nie robimy imprezy. Wiem dziwne, no bo halo jesteśmy bliźniakami Johnson, ale chcieliśmy spędzić ten czas z Maddy, jej narzeczonym i jej synkiem.

Dzisiaj o 14 powinni być na lotnisku, więc wstałam o 8 by przygotować pokoje i zrobić jedzenie.

Weszłam do starego pokoju mojego i Nicka, w którym była nasza kołyska. Tak jedna kołyska. Była ona dosyć duża, więc skoro zmieściła się tam dwójka dzieci to jedno i tym bardziej.

Trochę posprzątałam pokój gościnny i ogólnie cały dom, bo ten leniwy mikro kutas nie umie nawet talerza do zmywarki dać. I my niby jesteśmy bliźniakami.

Akurat gdy skończyłam zadzwonił do mnie Logan, że zaraz będą na lotnisku i można po nich pojechać.

- Nick, chodź tu - krzyknęłam do brata.

- Co tam kluseczko? - spytał się gdy był już na dole.

Nicolas jak to zwykle miał w zwyczaju z "rana" był bez koszulki w samych szortach. Kiedyś miałam odruch wymiotny jak go takiego widziałam, ale teraz mam to głęboko w dupie.

- Jedziesz ze mną po siostrę i jej rodzinkę? - Nick przytaknął i poszedł na górę. - Wszystkiego najlepszego! - krzyknęłam, a brat tylko odkrzyknął "Nawzajem". Co roku tak robiliśmy.

Po dwóch minutach zszedł wyglądając jak młody bóg. Jak faceci to robią?  Ubrałam moje ulubione - i w sumie jedyne - buty, czyli białe air force'y, a Nick ubrał swoje identyczne tylko czarne.  Wzięłam kluczyki z komody na buty i chciałam wyjść z domu, ale Nick mnie zatrzymał. Spojrzałam na niego w niezrozumieniu, a on od razu zaczął mówić:

- Zanim wyjdziemy z domu chciałem ci coś dać z okazji twoich, a w sumie naszych osiemnastych urodzin - wyjął z kieszeni małe pudełko i mi je wręczył - No otwórz.

Odwiązałam czerwoną wstążkę, a następnie otworzyłam czarne pudełko. W jego środku były kluczyki do... Nie... To nie możliwe. W środku były kluczyki do jebanego Dodge'a Demon'a!

Popatrzyłam na brata z szokiem wymalowanym na twarzy, a on jak gdyby nigdy nic się uśmiechał.

- Czy jak wyjdę z tego domu to na podjeździe będzie stał samochód moich marzeń? - zapytałam dalej nie wiedząc co się właśnie stało.

- A co jak powiem, że tak? - uśmiechnął się szerzej, a ja rzuciłam mu się na szyję.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - pisnęłam bardzo głośno.

- Bardzo proszę, ale nie mi powinnaś podziękować - zmarszczyłam brwi i przeniosłam na niego wzrok - Aaron zapłacił większość sumy. W sumie ogólnie to był jego pomysł.

Otworzyłam oczy jeszcze bardziej niż wcześniej. 

- Co ty pieprzysz? Dobra kiedyś mu bardzo mocno podziękuję, ale teraz chcę się przejechać tym cackiem i przy okazji pojechać po jedną trzecią naszego rodzeństwa - wyminęłam go i wyszłam przed dom, gdzie stało moje nowe dziecko, a obok niego stał... Aaron.

Nie mogłam się napatrzeć na to auto. Był to zajebiście piękny BIAŁY dodge demon.

- A mi to już nie podziękujesz. No hańba - zaśmiał się, a ja po jego słowach rzuciłam się w bieg, by następnie wskoczyć na Aarona i go mocno przytulić.

Aaron lekko się zachwiał i złapał mnie za uda żebym nie spadła. Poczułam jak kładzie ciepły policzek na moim ramieniu i wdycha zapach moich włosów.

You Look Perfect TonightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz