Tydzień. Tydzień siedzę w tej puszce i czekam aż mnie wypuszczą. Co pewnie szybko się nie stanie.
Eliot planował to od jebanych pięciu miesięcy. Wiedział o tym, że Lucyfer to mój i Nicka ojciec.
W dodatku pomagał mu Louise i Cameron.
Cameron to chłopak dwa lata starszy ode mnie, były uczeń mojego liceum. Czasami dogryzał mi, a czasami groził gdy mu pyskowałam. Należał do "Najgroźniejszej Elity w dziejach szkoły"
Czuję zaschniętą krew na ustach, ale dalej jestem nie ugięta i nic nie mówię o planach mojego taty.
- Lepiej zacznij mówić, bo milczenie nic ci nie da - powiedział zarozumiale Eliot.
- Nic wam nie powiem - powiedziałam cicho, ale pewna siebie. Byłam już tym zmęczona tym.
- Wkurwiasz mnie - lekko się wkurwił.
Boże jakie ploty, nie nie wierzę. Przecież mnie każdy kocha.
- O nie - udałam przejętą. - To by była moja reakcja gdyby mnie to obchodziło.
Chłopaki zaczęli się śmiać, a Eliot przewrócił oczami.
- Ja pierdole... Jak mogłem z tobą być przez dwa lata? - westchnął. - Zamknijcie te niewyżyte japy! - wydarł się do nich, a oni od razu się uciszyli. Do nogi pieski.
- Pewnie gdyby nie to, że w końcu się odważyłam i zgłosiłam cię na psiarnie, to dalej głupia bym wierzyła, że gdzieś tam mnie jeszcze kochasz, ale w sumie masz za wysokie ego i za małego kutasa, więc wiesz jak to czasami bywa.
- Gadaj co wiesz albo dalej będziesz tu gniła do końca swojego marnego życia.
- Nic ci nie powiem - wycedziłam.
- Ty zdajesz sobie sprawę, że milczenie nic ci nie da. A wręcz pogorszy twoją sytuacje - zwrócił się do mnie, a ja przewróciłam oczami.
- Ale jeszcze mam honor, nie to co niektórzy - i znowu ból policzka i krew w ustach, którą od razu wyplułam. - Możesz mnie bić do woli, ale to są sekrety osób, które kocham, a za rodziną w ogień głupia piz...
- Zamilcz! - krzyknął.
- Chłopie zdecyduj się, mam ci coś powiedzieć czy siedzieć cicho - gorzej niż baba z okresem.
- Widzimy się za godzinę, Johnson - wyszedł z pomieszczenia wraz z Lousiem i tym drugim.
Czuję jak kręci mi się w głowie i robi mi się słabo, przez co na chwilę przymykam oczy i biorę głębsze wdechy, lecz to nic nie dało.
Znów przymykam oczy i próbuję się rozluźnić. Nawet nie wiem, w którym momencie zasypiam.
Po niecałej godzinie usłyszałam kroki na korytarzu i jakieś głosy. Nie należały one do chłopaków. Oj nie.
Usłyszałam kopnięcie w drzwi, złamanie zamka, a następnie ich otwieranie, więc podniosłam lekko wzrok.
Otworzyłam szerzej oczy widząc w drzwiach Dereka, Nicolasa, a przede wszystkim Aarona. Znaleźli mnie w końcu.
- Sarah - odetchnął brunet. W jego oczach było widać ulgę, ale i jeszcze zmartwienie.
- Aaron - uśmiechnęłam się lekko do niego.
Chłopak podszedł do mnie rozwiązując mi ręce. O Boże jaka ulga. Pokręciłam nadgarstkami, a kości mi zaczęły strzelać, jak Niemcy do Żydów w '39. Mój humor ma odcień vantablack.
Nawet nie zdążyłam dobrze wstać z krzesła, gdy poczułam oplatające mnie ręce Aarona.
Poczułam to miłe ciepło jego ciała. Jego zapach, dotyk, cały on mnie uspokajał. Był moim bezpieczeństwem, moją odskocznią od całego zapyziałego świata.
CZYTASZ
You Look Perfect Tonight
Romance17 letnia Sarah Johnson mieszka wraz z bratem bliźniakiem Nick'em w niedużym domu w Los Angeles. Rodzice bliźniaków umarli w zeszłym roku podczas wypadku samochodowego i od tamtego czasu rodzeństwo daje sobie radę samemu. Sarah ma przyjaciółkę Samat...