4.Trojaczki

1.1K 35 4
                                    

-Ej! Słownictwo!- krzyknął Eric.

Dylan z Lucasem zaczęli się śmiać a nasza trójka wciąż skanowała się wzrokiem.

-Wiecie co?Ja mam takie ważne pytanie.- powiedział jeden z bliźniaków.- Czemu ona-wskazał palcem na mnie a ja zmarszczyłam brwi-wygląda jak my w wersji damskiej?-teraz wskazał na siebie i brata obok.

-No właśnie-powiedział drugi bliźniak.

-Powiemy wam wszystko jutro.Teraz Lily jest zmęczona i chciała by się położyć...-zaczął mówić Dylan ale ja mu przerwałam.

-Jeżeli teraz nie dostanę wszystkich odpowiedzi to nie zasnę, więc zacznijmy teraz.-powiedziałam pewnie i usiadłam na kanapie.
Popatrzyłam na wszystkich braci i czekałam aż oni także usiądą.

Najpierw bliźniacy wstali z podłogi i usiedli na tej samej kanapie co ja i teraz razem czekaliśmy aż 4 starszych braci pójdzie w nasze ślady.Najpierw Lucas usiadł na fotelu obok kanapy, potem Dylan usiadł na podłodze i oparł się o fotel na którym siedzi Lucas.Eric i Alec spojrzeli na siebie aż w końcu też usiedli na stoliku kawowym, na środku tak żeby mieli nas wszystkich przed oczami.

-To może od początku-westchnął Eric.-Ja urodziłem się pierwszy, potem Alec, następnie Dylan potem Lucas-tutaj się zatrzymał, westchnął i z powrotem spojrzał na nas- a następnie wasza trójka- dokończył a ja zamarłam.

-Jak to trójka?-zapytałam.

Eric westchnął i chyba nie mógł już dalej nam mówić więc pałeczkę przejął Alec.

-Tak Lily trójka. Urodziliście się w ten sam rok,miesiąc i dzień.- powiedział spokojnie, ale jeden z bliźniaków nie wytrzymał.

-Jak to kurwa!?Przecież ona jest od innej matki!!-wrzasnął.

-Uspokój się Harry i daj nam dokończyć.- powiedział Eric.

Czyli ten z tatuażami to Harry.

-Nie jesteście od innej matki.Wszyscy jesteśmy rodzeństwem z krwi i kości.Od tego samego ojca i od tej samej matki...-zaczął Alec ale mu przerwałam.

-Sory za słownictwo.Ale co ty pierdolisz do chuja!!?-wydarłam się i zerwałam z miejsca.

-Lily-westchnął Dylan.- spokojnie.Pozwólcie im dokończyć.Potem będą pytania.

Szybko oddychałam i patrzałam na niego z mordem w oczach, ale w końcu się uspokoiłam.Pokiwałam głową i znów się usadowiłam na kanapę.

-Tak jak już mówiłem, urodziliście się w trójkę, dlatego jesteście do siebie tak podobni.- zaczął Eric-Byliście trojaczkami.Ciebie Lily położyłi w innej sali niż chłopaki tuż po urodzeniu, ponieważ miałaś problemy z oddychaniem.Ledwo cię odratowali.Ja, Alec i ojciec, byliśmy wtedy u Harrego i Shane.Dylan i Lucas zostali w domu z nianią.Ty byłaś wtedy sama na tej sali, bo pielęgniarki nie pozwoliły nam do ciebie wejść.Nie wiedzieliśmy wtedy dlaczego.Kiedy już mogliśmy cię zobaczyć, poszliśmy do ciebie, a twoje łóżeczko było puste. Poszliśmy się zapytać lekarza gdzie jesteś a ten nam powiedział, że matka zabrała cię już do domu.Nie wiedzieliśmy o co chodzi, ponieważ Lorey, nasza matka, nadal była w szpitalu.Kiedy powiedzieliśmy mu że twoja matka to Lorey Evans i leży nadal na sali on powiedział że to niemożliwe.Ojciec się wykłucał że chce obejrzeć nagranie z kamer z sali gdzie leżałaś i korytarza przed drzwiami do niej.Po jakichś pół godzinach w końcu mu dali te nagrania.-tu się zatrzymał i jego wzrok z zmęczonego zmienił się w współczujący.- Ta kobieta, która cię wychowywała, i którą uwarzałaś za matkę, porwała cię Lily.Szukaliśmy cię 16 lat.16 pierdolonych lat!-wrzasnął i aż się wzdrygnęłam.Eric nigdy nie przeklinał.Tak mi się wydawało.-Tego dnia kiedy ta kobieta zginęła, zadzwonił do mnie telefon.Byłem wtedy w biurze, i nie mogłem rozmawiać bo miałem ważnego klienta, więc odrzuciłem połączenie.Kiedy telefon nie przestawał dzwonić wkurzyłem się i chciałem go wyciszyć ale wtedy zobaczyłem skąd dzwoni.Dzwonił z Manchesteru.Czyli w mieście gdzie ostatni raz widziano tą kobietę z tobą.Kiedy przypomniałem sobie że to, to, to samo miasto to od razu przerwałem spotkanie i wybiegłem z biura.Jak odebrałem i powiedzieli mi że znaleźli moją siostrę od razu chciałem wsiadać w samochód i jechać, ale nie mogłem. Musiałem powiedzieć to chłopakom i powiedzieć całą prawdę jak to było.Oczywiście ominąłem bliźniaków, żebyście dowiedzieli się w tym samym momencie.-zatrzymał się- To już cała prawda.-skończył.

Ja patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami i lekko otwartymi ustami.
Żadne z nas się nie odezwało.Siedzieliśmy tak jakieś 10 minut.Aż w końcu Harry powiedział jedno słowo.

-Kurwa...- westchnął

Ja otrząsnęłam się i jedno pytanie wpadło mi do głowy.

- A gdzie są rodzice?- zapytałam cicho.

Wszystkie oczy skierowały się na mnie, a ja patrzyłam tylko na Erica.W jego oczach zobaczyłam ból i współczucie.Jakby nie był gotowy na to pytanie.
Kiedy nikt mi nie odpowiadał ja zmarszczyłam brwi nierozumiejący.

Po kilku minutach odpowiedź sama do mnie przyszła.

Bałam się powiedzieć to na głos ale musiałam się upewnić.

-Oni nie żyją prawda?..- zapytałam cicho a łzy napłynęły mi do oczu.

Wszyscy westchnęli a ja nadal patrzyłam tylko na Erica.
Ten tylko kiwną głową i odwrócił wzrok.

A ja rozpłakałam się na dobre.Nie ja nie płakałam.Ja dusiłam się łzami.

-J-ak?-wydukałam i znów się rozpłakałam.

-Naszą mamę zamordowano.-powiedział cicho Alec bo Eric już nie dał rady nawet na mnie spojrzeć.-Gdy poszła pobiegać, nie wzięła wtedy z sobą ochroniarza i zaatakowali ją.-dokończył gdy kolejna fala łez spływała mi po policzkach.

-A-a Oj-ojciec?-zapytałam.

Alec patrzył się na mnie chwilę.Jakby bił się z własnymi myślami, ile może powiedzieć a ile nie.

-Zginął w wypadku samochodowym.Rok temu.-powiedział, ale już się na mnie nie patrzał.Tak samo jak reszta braci.

-Czyli przez tę chorą psychicznie kobietę, którą uważałam za matkę i, która mnie porwała nie poznam już nigdy moich prawdziwych rodziców!!?-Wydarłam się i zerwałam z miejsca.Chłopaki spuścili głowę jesvze bardziej.-Kurwa przysięgam, że gdyby żyła zabiła bym ją gołymi kurwa rękami!!!- krzyknęłam na cały dom.

-Lily-westchnął Eric-spokojnie.Wiem jak się czujesz...-zaczął ale nie dałam mu skończyć.

-Gówno wiesz!!Nie masz pojęcia jak się czuję.Ty poznałeś obojga rodziców.A ja!?Ja kurwa ani jednego!!Nie poznałam własnej matki.Osoby, która wypchnęła mnie na ten pieprzony świat.Osoby, która wychowała by mnie tak jak chciała.Wychowała by swoją jedyną córkę!Nie poznałam ojca!! Mężczyzny, który nauczył by mnie jeździć na pierdolonym rowerze!Mężczyzny, z który jeździła bym na różne wycieczki!! Który był by moim przyjacielem!Który by mnie wysłuchał!!Nie poznałam żadnego z nich!!A ty nie znasz tego uczucia!!Ty znasz to uczucie, gdy oboje rodziców cię kocha!!Gdy się tobą zajmują!Mnie moi rodzice nawet nie znali!!!Więc nie mów mi, że wiesz jak się czuje, bo nie wiesz.-dodałam już trochę ciszej-nic nie wiesz...

Skończyłam swój wybuch emocji gdy zrobiło mi się czarno przed oczami i z nosa zaczęła mi lecieć krew.Zrobiło mi się słabo a nogi miałam jak z galarety.Gdyby nie czyjeś ramiona otulające moją talje napewno bym upadła.

-Lily!?-ktoś krzyknął ale ja słyszałam te głosy jakbym była za jakąś szybą.-Lily, wszytsko dobrze!? Słyszysz mnie!?

Nie odpowiedziałam.Nie dałam rady.Oczy mi się same zamykały.Slyszałam tylko ostatni krzyk, żebym nie zamykała oczu i zapadła ciemność..

Dziękuję za wszystkie gwiazdki.
Bardzo fajnie mi się pisze tą książkę i nie mogę cię doczekać aż dostaniecie 5 rozdział.

~Autorka~

missing sister / zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz